-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant7
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński6
Cytaty z tagiem "górale" [9]
[ + Dodaj cytat]My jesteśmy błotni górale, bo jednak więcej tu błota niż kamieni jak w Tatrach – wyjaśnił Tadziu. – Dlatego ludzie, którzy tu ściągają, to błotołazy.
Widzi pan, między nami możemy to sobie powiedzieć: granice umacniają ludzie ograniczeni, a otwierają otwarci.
Jakkolwiek bowiem górale zakopiańscy nominalnie byli chrześcijanami od wieków, to w istocie, według znawców ich historii i duchowości, przyjęli chrzest dopiero z rąk wielebnego Józefa Stolarczyka, nazywanego z tej racji Świętym Janem Chrzcicielem Skalnego Podhala.
Jeszcze w 1882 roku etnograf i znany zoolog, entuzjasta teorii ewolucji August Wrześniowski pisał: „nie należy zapominać, że do dziś dnia Podhalanie są na poły dzicy i nie wyszli jeszcze z pierwotnego stanu dzikiej natury”.
W restauracjach ceny tam jak u Gessler, tyle że jakość jedzenia niestety nie ta sama. Nawet za wejście do toalet trzeba z reguły wszędzie płacić. Nie zdziwię się, jeśli któregoś dnia wprowadzą opłatę za oddychanie. Tylko dudki się liczą. Dudki i dudki! I wszędzie trzeba stać w kolejkach. Straszne miejsce.
Osłabione duchowo elity podzielonego między zaborców kraju dostrzegły szansę, by poprzez zanurzenie się w jurny i dziki żywioł góralski odzyskać krwistą witalność i nabyć piorunowej energii. Wcześniejsza XIX-wieczna tendencja do idealizowania chłopstwa – które wieki pańszczyzny, ciemnota i pijaństwo sprowadziły do roli zwierząt roboczych – przyniosła bowiem rozczarowania. Wolni górale podhalańscy byli natomiast idealnym przedmiotem uwielbienia. Nad pobratymcami z nizin górowali bystrością umysłu, poczuciem godności, śmiałością, fantazją, przedsiębiorczością, siłą, zdolnościami artystycznymi, sprawnością fizyczną, urodą i poczuciem humoru. W ten sposób góral podhalański – identyfikowany często przez bolszewizującą lewicę z prostym, ale postępowym zbójnikiem – został ulokowany w polskim imaginarium jako narodowy ideał szlachetnego dzikusa.
[Kum] Nie lubił oddalać się z Warszawy. Poza Warszawą czuł się nagi. Nie licząc Łodzi, w której często bywał w interesach, nigdy tam nie nocując, i którą uważał za odległe przedmieście stolicy, wyjechał z miasta dwa razy.
Raz w 1928 roku z dziewczętami i żoną na wywczas do Zakopanego. W pensjonacie jedzenie było podłe, towarzystwo strasznie głupie, bo sami inteligenci, jaśnie państwo w dupę jebane (...)
Pod koniec turnusu Kum nie wytrzymał, gdy jakiś bydgoski urzędnik po raz siódmy przy śniadaniu wysokim kontratenorem zaczął rezonować o konieczności zdecydowanego przeciwstawienia się żywiołowi germańskiemu wszystkimi siłami narodu, duchowymi i materialnymi. Słysząc to po raz kolejny, Kum wstał, poprosił żonę i córki, aby raczyły mu wybaczyć i udały się do pokojów celem ekspresowego spakowania bagaży. (...) Kum zaś podszedł do bydgoskiego rezonera i walnął go w tył głowy z taką siłą, że wpakował mu twarz w talerz pełen zimnej i przesolonej jajecznicy. Następnie, aby podkreślić siłę swej argumentacji, wyrwał spod trybuna sprawy polskiej krzesło i połamał je na trybuńskich plecach, po czym ukłonił się, wyszedł z pensjonatu i kazał przyprowadzić sobie samochód.
Wyskoczyło ku niemu po paru minutach dwóch gazdów, braci, prawdziwych górali, oburzonych, że bije im się w pensjonacie gości, co dobry pieniądz płacą. Brali się do ciupag i bicia, dodając sobie nawzajem odwagi dziarskimi przekleństwami. Kaplica wyciągnął rewolwer i powiedział, że jeśli jest na świecie coś, czego nienawidzi bardziej od faszystów i Ruskich, to są tym górale, więc jeśli zechcą jeszcze chociaż raz otworzyć gębę, to z przyjemnością obydwóch ich tutaj na miejscu zastrzeli. Gazdowie na widok rewolweru przeprosili grzecznie, Kum wsiadł do samochodu (...) i upewniwszy się, iż żona i córki spakowały, co trzeba, odjechał do stolicy, obiecując sobie nigdy więcej bez potrzeby granic administracyjnych miasta nie przekraczać.
Górale tatrzańscy – według dzisiejszych poetów najmądrzejszy naród na świecie, a według niektórych dam najlepsi „przewodnicy”… w miłości.