cytaty z książki "Drogi chrześcijaństwa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Istotnie, wszyscy jesteśmy wciąż więźniami naszych własnych błędów, często pozostajemy duchowo sobie obcy. Byłbym skłonny powiedzieć jeszcze więcej: jesteśmy przede wszystkim więźniami naszych wyznaniowych doktryn, różnic i rozbieżności. Oznacza to, że istnieje pewien rodzaj zniewolenia przez doktrynę. Nie waham się myśleć, że w ciągu minionych wieków chrześcijaństwo stawało się coraz bardziej doktrynerskie. Troska o zachowanie wierności wobec doktryny przesłaniała często samego ducha Ewangelii Chrystusa. Czy nie świadczą o tym nieustanne konflikty i spory wokół możliwości zbawienia, zawłaszczanego przez poszczególne Kościoły wyznaniowe? Dodajmy do tego niekończące się kontrowersje na temat prawdy i władzy w Kościele, a otrzymamy obraz dramatycznej sytuacji wiary chrześcijańskiej w świecie, nierzadko znaczony wrogością i nienawiścią wyznawców Chrystusa.
Nie wystarczy powtarzać doktrynalne sformułowania i usprawiedliwiać nimi postępowanie wobec ludzi, zwłaszcza tych w potrzebie, owych "najmniejszych" (Mt 25,40.45), którzy przeżywają swoje własne niepokoje i trudności. Nieprzejednane trzymanie się doktryny i jej wymogów może przesłaniać sprawy najważniejsze w życiu religijnym. Stając się coraz bardziej doktrynerskie, chrześcijaństwo oddaliło się od doksologicznego rozumienia dogmatu we wczesnym Kościele. Doktryny kościelne wymagają znaczącej korekty.
(Wacław Hryniewicz, "Teolog na drogach nadziei", s. 25-26).
Być naprawdę teologiem, oznacza nosić w sobie żywe doświadczenie własnej niewiedzy. Doświadczenie to może być bolesne i gorzkie, ale to ono właśnie rodzi świadomość wewnętrznej wolności. To ono uczy nas skromności i ostrożności. Znamy jedynie niewielką cząstkę dostępnej nam rzeczywistości. Skromność pogłębia poczucie wolności. Często muszę mówić w szczerości serca sam do siebie, że tylu rzeczy naprawdę nie wiem. Ileż nauk mówi dziś o człowieku i świecie, a ja jako teolog nie zawsze mogę i potrafię uczestniczyć w debacie.
Już w punkcie wyjścia trzeba zdać sobie sprawę z tego, że myślimy i mówimy o Bogu niepojętym. Milczeć nie możemy. Nawet najwięksi mistycy nie ograniczają się do samego milczenia. Mówią o Nim w poczuciu, iż wszystko, co wypowiadamy, jest raczej "uczoną niewiedzą". Trzeba najpierw w sobie doświadczyć chwiejności i kruchości słowa. Milczenie przychodzące po doświadczeniu słowa jest inne niż milczenie wynikające z samej rezygnacji myślenia, poszukiwania i mówienia.
Po tej właśnie linii idzie wielka tradycja tzw. teologii apofatycznej, czyli negatywnej, świadomej granic ludzkich możliwości. Treść naszych wypowiedzi odpowiada rzeczywistości tylko po części. Apostoł Paweł wyraził przed wiekami nieprzemijającą prawdę: "Po części bowiem tylko poznajemy (…). Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno" (1 Kor 13,9.12). Teolog nie jest w tym względzie żadnym wyjątkiem. I on musi powtórzyć za Apostołem, w imieniu własnym: "Teraz poznaję po części", a więc tylko cząstkowo.
Często stawia się teologom zarzut, że mówią i piszą w taki sposób, że zagubieni w swoim życiu ludzie nie mogą ich zrozumieć. Abstrakcyjna teologia nie stąpa po ziemi. Nie zasiada do stołu wraz z grzesznymi ludźmi. Jest teologią dystansu, odległą od realiów codziennego życia. Niełatwo nakłonić teologów do uprawiania teologii bliskiej życiu.
(Wacław Hryniewicz, "Teolog na drogach nadziei", s. 14-15).