cytaty z książek autora "Agnieszka Pruska"
Oj, bo ludzie mają takie wyobrażenie: policjant powinien być
alkoholikiem, rozwiedzionym, najlepiej spłukanym albo skorumpowanym, a
patolog starcem — uśmiechnął się aspirant.
Teoretycznie zwłoki powinny być martwe, ale jak uczy doświadczenie, niektóre są nad wyraz ruchliwe i przysparzają policji sporo kłopotu swoim zniknięciem.
- Nie powinny się panie sugerować wyglądem, proszę mi wierzyć, że nieraz widziałem pijanych w czte... - sierżant ugryzł się w język i zamienił "cztery dupy" na coś cenzuralnego - pijanych do nieprzytomności, którzy na pierwszy, a nawet na drugi rzut oka nie kojarzyli się z nadużywanie alkoholu.
W chwili gdy ktoś ginie, staje się dla nas głównie źródłem informacji, łączniki między nami a mordercą. Ważniejszy jest morderca, który żyje i może zabić kolejną osobę. A przecież zawsze jest ktoś, czyja śmierć jest dla bliskich dramatem.
- Łazi tu ten duch. Sporo ludzi go widziało, ale tylko niektórzy się przyznają. Głupio widzieć ducha, nie?
Najcenniejsza jest jej wiedza, ale zawsze lepiej współpracuje się z kimś, kto nie pluje jadem naokoło, nie warczy na współpracowników, nie zadziera nosa i generalnie da się lubić.
Życia nie znasz? Co innego powiedział nam, co innego mówi innym.
Równie dobrze mógł się z kimś umówić w nieznanym nam celu w nieznanym nam miejscu i dostać po łbie.
Facet należał do tych nieźle owłosionych i wyobraziłam sobie jak razem z włosami na korpusie podnosi mu się koszula, co powoduje, że wygląda jak nadmuchany.
Napadnięty i ogłuszony nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po jakim czasie zamordowany, a następnie wrzucony do wody. Też nie wiadomo gdzie.
Pół Gdańska trzeba by było sprawdzić... nie będą szukali na ślepo, tylko metodą kolejnych wykluczeń i podejrzeń, ale to proces bardzo czasochłonny i wymagający zaangażowania wielu ludzi.
Może miał nadzieję, że przy jedzeniu nie będziemy rozmawiały na temat przestępstwa. Jeżeli tak, to się przeliczył. Nieraz już trupi temat poruszałyśmy przy posiłku, a przecież teraz chciałyśmy spytać o włamania.
Buty najciemniejsze, koszula najjaśniejsza. Az się zaciekawiłam, w jakim kolorze ma bieliznę.
Ja strachliwa nie jestem, a poza tym kto by chciał napadać na takie stare próchno. I widziałam, jak on przez drogę przełaził. Aż się spod niego kurzyło, tak szybko lazł.
Chciałyśmy zobaczyć zjawę, która krąży po okolicy, niejako przekonać się na własne oczy, że istnieje, ale nie zastanawiałyśmy się, co dalej.
Nie wiem, co w przypadku innych ludzi zmieniłaby znajomość personaliów nieboszczyka, ale nam się mogła przydać.
[...]
„Opisujący wszystko dokładnie Uszkier znowu przypomniał sobie, jakie miał poczucie nierealności, gdy oglądał miejsce zbrodni. Być może wynikało ono z tego, że nie prowadził jeszcze sprawy, w której psy zjadłyby fragment ciała właściciela”.
Nie wiem, po co nam podobizny obcego faceta, ale z nudów pstryknęłam.
[...]
Żeby mordercę zaprowadzić za kratki, trzeba go złapać, żeby go złapać, trzeba mieć informacje, a te same się niestety nie pojawiają, trzeba je zdobywać i to tylko czasem w sposób emocjonujący i podnoszący adrenalinę.
[...]
– Często przyczyna morderstwa innym może wydawać się błaha. Poza tym mogło się coś nałożyć, zadziałał dodatkowy stresor i nerwy facetowi puściły.
[...]
– Co sądzisz o szybkim obiedzie ? Jak wrócimy, to nasi wędkarze powinni już być, pogadamy z nimi chwilę i akurat Czurska przyjdzie.
– Ja tam obiadu nie odmawiam. Jestem jak Hobbit, nawet po dobrym obiedzie zawsze można zjeść kolejny doby obiad.
– Żeby ci się mięsień piwny za dobrze nie rozwinął – roześmiał się Uszkier, wstając zza biurka.
Co się stało? – dopytywała się żona.
– Trzy trupy, w tym jedno dziecko. Wypadek. Nie wiem, kiedy będę, śpij.
Boli – zaszlochała. – Chcę do mamy.
– Zaraz przestanie – zapewnił mężczyzna i wzniósł rękę do uderzenia.
Wystarczyły dwa ciosy.
– Teraz już nigdy więcej cię nie będzie bolało – krzywo uśmiechnął się oprawca.