cytaty z książki "Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Błędem byłoby sądzić, że gramatyka, której nas nauczono, najlepiej służy przekazywaniu radykalnych poglądów. Trzeba bowiem pamiętać o ograniczeniach, jakie gramatyka nakłada na myślenie, i o tym, że naprawdę decyduje ona, co jest w ogóle do pomyślenia, a co nie.
Jeśli liczba płci odpowiadałaby liczbie istniejących jednostek, wówczas płeć jako pojęcie straciłaby swoje ogólne zastosowanie. Płeć stałaby się radykalnie jednostkową właściwością i utraciwszy użyteczność opisową, nie pozwalałaby na żadną generalizację.
Efekt kulturowej płci jest skutkiem stylizacji ciała.
W praktyce powodzenie ustanowienia przez kobiety podmiotowości poprzez mowę zależy od ich wspólnej umiejętności odrzucenia urzeczowionej płci, która została im narzucona i błędnie ukazuje je jako istoty niepełne bądź względne. Jako że odrzucenie to zasadza się na całkowitym wykorzystaniu użycia "ja", kobiety mogą "w y p o w i e d z i e ć" własny rodzaj gramatyczny. Społeczne reifikacje płci maskują bądź zniekształcają wcześniejszą ontologiczną rzeczywistość, rzeczywistość, która wszystkim osobom, przed oznakowaniem płcią, daje równe szanse, by używać języka, by zadeklarować podmiotowość.
Skoro wewnętrzna prawda kulturowej płci jest sfabrykowana i jeśli kulturowa płeć jest fantazją wprowadzoną i wypisaną na powierzchni ciał, tedy kulturowe płcie nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, lecz są jedynie wytwarzane jako efekty prawdy przez dyskurs pierwotnej i stabilnej tożsamości.
Powrót do biologii jako fundamentu swoistej dla kobiet seksualności bądź jej znaczenia wydaje się unieważniać główną przesłankę feminizmu, że biologia nie jest przeznaczeniem.
Inaczej mówiąc, panna młoda funkcjonuje jako "wartość względna" pomiędzy grupami mężczyzn; sama zaś nie p o s i a d a tożsamości ani nie zamienia jednej tożsamości na inną. Jest o d b i c i e m tożsamości męskiej, sama bowiem jest właśnie miejscem tożsamości pozbawionym.
By "być" fallusem, odzwierciedlającym i gwarantującym tę rzekomo męską pozycję podmiotu, kobiety zmuszone są stać się, "być" (w znaczeniu: "udawać, jakby były") właśnie tym, czym mężczyźni nie są, oraz - poprzez ów brak -gwarantować naczelną funkcję mężczyzn.
Jeśli podejmie się próbę ujęcia kulturowej płci, wychodząc poza metafizykę substancji, trzeba wziąć pod uwagę tezę Nietzschego sformułowaną w "Z genealogii moralności": "Nie ma żadnego bytu poza czynieniem, działaniem, stawaniem się; "czyniciel" jest tylko zmyśleniem do czynienia dodanym - czynność jest wszystkim".
Jeśli de Beauvoir ma rację, twierdząc, że nie rodzimy się kobietami, lecz raczej się nimi s t a j e m y, to k o b i e t a jako taka jest pojęciem o charakterze procesualnym, stawaniem się, konstruowaniem, o którym nie sposób z pełnym przekonaniem powiedzieć, że się zaczyna lub kończy.
Kulturowa płeć jest powtarzaną stylizacją ciała, zbiorem aktów powtarzanych w wyjątkowo sztywnych ramach regulatywnych, które z czasem zastygają, tworząc pozór substancji, pozór pewnego rodzaju naturalnego bytu.