cytaty z książki "Wirus"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mówi się, że gdy człowieka przejdzie dreszcz, to znaczy,
że ktoś przespacerował się po jego grobie. Tym właśnie wydawałą się ta cała ,,okultacja''. Ktoś lub coś chodziło po
grobach wszystkich naraz. Martwy Księżyc przechodził przez żywą Ziemię.
Wiedział, jak to jest, gdy ciało pragnie prostej pomocy, podczas gdy dusza cierpi, a umysł czeka.
- Może pan zrobić zbliżenie? - spytał Eph.
Ochroniarz wywrócił oczami.
- To nie CSI, tylko sprzęt z pieprzonego RadioShack.
Zaniepokojony zaczął rozmyślać o starych, ludowych wierzeniach dotyczących zmarłych. Całej jego doświadczenie zawodowe zderzyło się teraz ze zwyczajnym ludzkim instynktem.
- Ile mi pan nie powiedział?
Setrakian zamglonym wzrokiem patrzył w dal.
- Zbyt wiele, by teraz o tym mówić.
Jimmy czuł niepokój narastający we wszystkich zebranych. Tę pustkę w trzewiach, która pojawia się, gdy człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że coś się stało.
Noc jest prawdziwa. Nie jest chwilowym brakiem światła, lecz w rzeczywistości to dzień jest krótkim wytchnieniem od ciemności ...
Ale Mistrz ją zobaczył. Mistrz widział wszystko. Nawet - albo raczej zwłaszcza - wtedy, gdy się pożywiał.
Większość ludzi nie wie, jak to jest mierzyć życie kolejnymi wschodami słońca. Jak to jest, gdy każdy oddech zależy od skomplikowanej aparatury.Większość ludzi otrzymuje dobre zdrowie w darze od losu, a życie jest dla nich serią dni, które mijają beztrosko. Nigdy nie doświadczyli bliskości śmierci. Intymności ostatecznej chwili.
- Szukam grubego, nagiego faceta.
Jeden z policjantów wzruszył ramionami.
- Mogę ci dać parę numerów telefonów.
(...) jedyną rzeczą, której nie zdołałem przyswoić, jest spokój, z jakim powinno się akceptować to, czego nie można zmienić.
Najbardziej prozaiczne aspekty życia stają się dużo bardziej cenne w obliczu nadchodzącej śmierci.
W miarę jak rogalik się zwężał, pożerany przez lunarny dysk, bijące od niego światło stawało się coraz bardziej intensywne, zupełnie jakby na skutek paniki. Okultacja postępowała szybko, a krajobraz na ziemi szarzał, barwy zdawały się wykrwawiać.
Chciało mu się płakać. Cierpiał, a ból stopniowo przeradzał się w gniew.
A gdy jego niewidzianych pomocników rozerwały kule, Setrakian zaczął biec przed siebie, płacząc... bo podczas nieobecności Boga spotkał Człowieka. Człowieka zabijającego człowieka, człowieka pomagającego człowiekowi, obu anonimowych, będących uosobieniem zła i dobra.
Wreszcie działo się coś niezwykłego. Jakby niezmienne dotąd reguły rządzące śmiercią i rozkładem zostały napisane od nowa; tu, w tym oto pomieszczeniu. To cholerstwo było czymś, z czym medycyna do tej pory się nie spotkała... może nawet należałoby uznać to za coś w rodzaju cudu.
Nie ma much - stwierdził Eph.
- Co takiego? - zapytała Nora.
Stali przed rzędami worków na zwłoki ułożonych przed samolotem.
To nigdy nie był dobry znak. Zabawne, jak ludzie w naturalny sposób chcą trzymać się razem w obliczu niewyjaśnionych zdarzeń.
Zwykle kierował się ustalonymi regułami, żyjąc w świecie opierającym się na starych regułach, a teraz wszystko, na czym, jak mu się wydawało, mógł polegać, zniknęło i doszedł do wniosku, że już nic nie wie.