cytaty z książki "Opowieści niesamowite. Groza i niesamowitość w prozie rosyjskiej XIX i początku XX w."
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Powiadają, że ciekawość zgubiła ród człowieczy, ale po dziś dzień jest to główna nasza namiętność, zdolna wyjaśnić inne namiętności.
A skąd masz pewność, że ludzie genialni, którym wierzy cały świat, nie widzieli zjaw? Przecież dzisiaj uczeni twierdzą, że geniusz jest spokrewniony z szaleństwem.
Pragnęłam miłości bezgranicznej, absolutnej. Nie znalazłeś w sobie takiej miłości. Moja miłość jest dla ciebie zbyt ogromna, twoja dla mnie - zbyt mała. Ach, miłość jest despotyczna! Żąda, by się jej oddać bez reszty. Nie zadowala się połową.
- A jaki jest cel wiecznego życia? - zapytał Korwin.
- Ten sam, co każdego życia w ogóle - rozkosz.
Im wyżej stoi człowiek umysłowo i etycznie, im bardziej jest wolny, tym więcej przyjemności sprawia mu życie.
Straszna burza szalała wokół chatki, chociaż wszędzie dokoła było pogodnie i spokojnie. Psy z całej okolicy zbiegły się przed jej oknem i wyły, miauczenie kota było słychać z daleka...
[...] z Cmentarza Wagońkowskiego całymi rzędami pomykały do jej domku skaczące ogniki i zbliżając się do furtki ponoć przeskakiwały przez nią i znikały. Powiadają, że niezwykłe hałasy, świsty, chichoty i krzyki dolatywały z jej domu do samego świtu.
Tak, tak, zrobić z kogoś idiotę to u nas potrafią, ale mądrzejszym jeszcze nikogo nie zrobili.
Teraz brak ci jednego - otrzaskania się ze światowym życiem. Nie kpij sobie z tego - ja sam nigdy nie byłem wielbicielem tego życia, wiem, że to zero, ale to zero dziesięciokrotnie podnosi wartość jedynki.
Wszystkiemu się dziwić jest oczywiście głupotą, niczemu się zaś nie dziwić jest znacznie łatwiej i nie wiadomo czemu uważa się, że to w dobrym tonie. Ale chyba w istocie tak nie jest. Moim zdaniem nie dziwić się niczemu jest znacznie głupiej niż dziwić się wszystkiemu. No i, poza tym, niczemu się nie dziwić - to prawie to samo, co niczego nie szanować.
A gdyby nawet? Czego masz się obawiać? Tyś chory, bo pracowałeś ponad siły i znużyłeś się, a to oznacza, żeś poświęcił swoje zdrowie idei i bliski już czas, gdy nawet życie złożysz jej ofierze. Cóż lepszego może cię spotkać? To jest coś, ku czemu na ogół dążą wszystkie utalentowane, szlachetne natury.
Kto doznał podobnych wrażeń, ten zna dziwny i całkiem osobliwy stukot krwi - całkiem jakby młyn mełł, lecz nie ziarno, ale właśnie człowieka.
Zapewne wszędzie, w każdej dziedzinie ludzie idei są nerwowi i cierpią na przewrażliwienie. Może to jest nieuniknione?
Tak. Tyś jest jednym z nielicznych, którzy słusznie uchodzą za wybrańców bożych. Ty służysz wiecznej prawdzie. Twoje myśli i plany, twoja zdumiewająca nauka i całe twoje życie są oznaczone boskim, niebiańskim stygmatem, albowiem poświęcasz wszystko rzeczom rozumnym i pięknym, czyli wiecznym.
- Tak więc - dodała - posłuchaj dobrej rady: nie odmawiaj kawalerowi. Pieniądze to jeszcze nie szczęście!
Nastąpiło to upojenie, kiedy człowiek czuje się ptakiem, co zawisł nad otchłanią, i widzi prosto przed sobą inne oczy zamglone męką zmysłowej rozkoszy i wiruje, i wiruje, aż nagle jak kamień pada gwałtownie w pieniącą się otchłań.
O to właśnie chodzi, że trzeba wszędzie ucha nastawić, nie tylko w jednym miejscu, żeby sobie wyrobić jakieś pojęcie.
Kto nie umie strzec swego dziedzictwa, ten pomimo najzacieklejszych wysiłków tak czy inaczej umrze w nędzy.
Ale kiedy przypadkiem spojrzenie jej padło na czarnego kota, zauważyła, że ma on na sobie zielony mundurowy surdut, zamiast dawnej krągłej kociej główki dostrzegła ludzką twarz z wytrzeszczonymi oczami skierowanymi wprost na nią...
Mój wierny przyjaciel - ciągnęła dalej spojrzawszy na kota - dawno już wzywa mnie tam, gdzie moja ostygła krew znowu się rozgrzeje.
Staruszkowie nie lubią tracić czasu.
Doznawał jakiegoś uczucia przykrego i dręczącego, a zarazem słodyczy napływającej do serca. Spuścił głowę i widział, że trawa pod jego nogami rosła, zda się, głęboko i daleko, a ponad trawą roztaczała się toń, przezroczysta jak krynica górska, i trawa wydała się dnem jakiegoś jasnego, czystego aż do samej głębi morza, widział w nim wyraźnie swoje odbicie wraz z siedzącą mu na grzbiecie czarownicą.
Nagle... wśród ciszy... z łoskotem trzasnęło wieko trumny: podniosła się martwica. Była jeszcze straszniejsza niż pierwej. Jej zęby kłapały raz w raz, wargi drgały kurczowo. Z dzikim skowytem jęła wyrzucać zaklęcia. Wicher zerwał się w cerkwi, pospadały na ziemię obrazy, posypały się z góry na dół szyby. Drzwi wyrwało z zawiasów i nieprzejrzana chmara straszydeł poczwarnych wpadła do świątyni Pańskiej. Przeraźliwy szum ich skrzydeł i chrobotanie pazurów wypełniło cerkiew.
Najmądrzejszy według mnie jest ten, kto choć raz na miesiąc sam siebie nazwie durniem - umiejętność dziś niespotykana. Dawniej dureń przynajmniej raz do roku miał się za durnia, a teraz z tym ani rusz. Tak to wszystko dziś pomieszali, że durnia od mądrego już nie odróżnisz.
Kochająca rodzina i lekarze w końcu doprowadzą do tego, że ludzkość stępieje, miernoty zaczną uchodzić za geniuszów, a cywilizacja zginie.
Powiem tylko jedno, mądrość ludzka kołem się toczy i ciągle, i znów powraca na to samo miejsce, na którym już dawno była!
Strasznie być sam na sam ze swymi myślami, kiedy nagle uzyskują one własne, niezależne życie, napadają bez litości i długimi kopiami atakują obezwładnioną świadomość!