cytaty z książki "Shadowfever"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Pewnego dnia poznajesz mężczyznę, który cię całuje i nie możesz wtedy oddychać i
zdajesz sobie sprawę, że wcale nie musisz. Tlen jest czymś trywialnym. To pragnienie,
sprawia, że życie się toczy. Że ma znaczenie. Sprawia, że jest warte wszystkiego.
Pragnienie jest życiem. Głód aby zobaczyć następny wschód czy zachód słońca, aby
dotknąć tego kogo kochasz, aby spróbować ponownie...
- Jesteś Mac - mówi - A ja jestem Jericho. Nic innego nie ma znaczenia. Nigdy nie będzie miało. Dla mnie istniejesz w miejscu, które jest poza wszystkimi regułami. Rozumiesz?
Tak. Jericho Barrons właśnie powiedział mi, ze mnie kocha.
Powinnam była kochać się z tym mężczyzną. Zawsze obawiałam się być w stosunku do niego czuła. Jestem zamroczona swoją własną głupotą.
Drży
- Nie waż się myśleć przez ani jedną pieprzoną minutę, że możesz pokazać mi to wszystko w swoich oczach i zginąć !
To bzdury !
Nie mam zamiaru znowu przez to przechodzić !
-Pomoc. Niebezpieczne lekarstwo.
-Jak to?
-Trudno jest wskazać własciwą dawkę. Zwłaszcza jeśli jest więcej niż jeden lekarz.
Dying is overrated. Human sentimentality has twisted it into the ultimate act of love. Biggest load of bullshit in the world. Dying for someone isn't the hard thing. The man that dies escapes. Plain and simple. Game over. End of pain...Try living for someone. Through it all-good, bad, thick, thin, joy, suffering. That's the hard thing.
Czy pod całą tą chłodną arogancją, kpiną,
ciągłym naciskiem, przekazał najbardziej prywatną cześć siebie w moje ręce? Zaufanie
którego nigdy nie zdobyłam tak jakbym nie mogła udowodnić tego już bardziej niż gdybym
dźgnęła go w plecy?
No chwila, zrobiłam to. Na jedno słowo Ryodana odwróciłam się od niego
Oskarżenie o zdradę w oczach bestii nie było iluzją. To Jericho Barrons był tam w
środku, spoglądając na mnie z poza tego prehistorycznego czoła, szczerząc swoje kły,
pretensja i nienawiść płonąca w jego dzikich, żółtych oczach. Złamałam nasz
niewypowiedziany pakt. Był moim demonem stróżem a ja go zabiłam.
Kołysze się w przód i w tył
Pytanie za milion, czym ty jesteś Barrons? Jego odpowiedź, podczas tych rzadkich
okazji kiedy w ogóle jakiejś udzielał była zawsze taka sama
Jedynym który nigdy nie pozwoli ci zginąć
Uwierzyłam mu. Niech go cholera
— Cóż, spieprzyłeś, Barrons. Jestem sama i mam poważne kłopoty, więc wstawaj!
Nie rusza się. Jest za dużo krwi. Sięgam swoim zmysłem sidhe-seer. Nie widzę
niczego oprócz siebie na krawędzi klifu
Krzyczę
Nic dziwnego , że powiedział mi aby nigdy nie dzwonić na numer który
zaprogramował w mojej komórce jak IYD (Jeśli Umierasz) chyba ,że naprawdę tak będzie.
Po jakimś czasie znowu zaczynam się śmiać. To nie on jest tym który spieprzył wszystko.
Tylko ja sama. Czy tylko grałam czy zadyrygowałam to fiasko zupełnie sama?
Myślałam ,że Barrons był niezwyciężony
Wciąż czekam aż się poruszy. Przewróci na plecy. Usiądzie. Magicznie uzdrowi. Rzuci
mi jedno z tych twardych spojrzeń i powie Weź się w garść panno Lane. Jestem królem
Unseelie. Nie mogę zginąć
To był jeden z moich największych lęków, ilekroć oddawałam się tysiącom innych
go dotyczących , że to on był tym który stworzył Sinsar Dubh od samego początku,
przesypując całe swoje zło do środka i chciał ją z powrotem ale nie mógł sam jej
namierzyć. Na przestrzeni czasu rozważałam już wszystko, wróżka, w połowie wróżka,
wilkołak, wampir, przeklęty jakąś antyczną klątwą od zarania dziejów, być może przez tą
samą rzecz którą on i Christian próbowali wezwać w wieczór Halloween w zamku Keltar,
kluczowe było to ,że był nieśmiertelny, czyli tak jakby nie do zabicia
— Wstawaj Barrons! — krzyczę — Rusz się do cholery!
Kochałaś ją wczoraj, kochasz ją dzisiaj. I zrobiła coś, co cię zdruzgotało. Będziesz ją kochała jutro.
Obawiam się go dotknąć. Obawiam się tego ,że jeśli to zrobię, jego ciało będzie
odczuwalnie zimne. Jeśli poczuje kruchość jego ciała, śmiertelność Barronsa. Kruchość,
śmiertelność i Barrons wszystko to spakowane razem w tej samej myśli wydaje się tak
bluźniercze jak mocowanie przez Watykan krzyży do góry nogami na ścianach
Kucam dziesięć kroków od jego ciała
Pozostaje w oddali, ponieważ jeśli zbliżę się jeszcze bardziej będę musiała go
obrócić i spojrzeć mu w oczy a co jeśli będą puste jak oczy Aliny?
Oto jestem, przykuta, prawie naga, sama z Jericho Barronsem, mężczyzną który jest
tak daleko poza moim zrozumieniem, ale boże! Podnieca mnie! Planuje powoli i ostrożnie
pracować na mojej nagiej skórze godzinami. Jego twarde, wytatuowane ciało jest
niewypowiedzianą obietnicą wstąpienia do sekretnego świata gdzie będę czuła rzeczy
których nie jestem sobie w stanie wyobrazić i chcę ,żeby pracował nad moim ciałem,
godzinami. Desperacko. Ale nie tatuując mnie. Chcę aby wziął ode mnie to czego brak
odwagi nie pozwala mi jemu zaoferować
Co za skomplikowane, śmieszne, autodestrukcyjne uczucie! Obawiam się prosić o
to czego chcę! Obawiam się swoich własnych pragnień! Prowadzona przez ograniczenia
natury, a nie samą naturę
On był czystą naturą, próbując nauczyć mnie jak się zmienić
Tak jak mówiłam, stopnie zaprzeczania
Pochylił się nade mną, w tym garażu, sex i ledwie trzymana na smyczy przemoc, i
kiedy poczułam jaki jest twardy poczułam się tak żywa i dzika w środku, że później
musiałam zerwać z siebie bikini i zadbać o swoją potrzebę pod prysznicem, raz za razem,
fantazjując o zupełnie innym zakończeniu tego spotkania w garażu. Takim które zajęłoby
całą noc
Wmawiałam sobie ,że to z powodu który spędziłam w pobliżu zabijającej seksem
wróżki. Kolejne kłamstwo. Rozwiązał mnie i wypuścił.
Ponad bólem jeśli jest takie miejsce, wiem pewne rzeczy
Rzeczy takie jak, według Ryodana (jeśli nie jest zdrajcą, a jeśli jest i w jakiś sposób
wciąż żyje, zabiję go, będzie martwy tak jak Barrons), mam piętno z tyłu mojej czaszki,
umieszone tam przez Lorda Master, który prawdopodobnie wciąż miał moich rodziców,
ponieważ Barrons jest tu było dla mnie oczywiste ,że nie udało mu się dotrzeć do Ashford.
Chyba że... czas płynął inaczej tu w lustrach i miał czas aby dostać się do Ashford
zanim wcisnęłam IYD, wzywając go tutaj do siódmego wymiaru w którym byłam od
momentu kiedy weszłam na różowy śliski korytarz Lorda Mastera, prowadzący z powrotem
do Dublina
Nie miałam pojęcia jak długo byłam w Korytarzu Wszystkich Dni ani jak dużo czasu
upłynęło w prawdziwym świecie podczas gdy ja opalałam się z Christianem nad jeziorem
Kiedy dzięki uprzejmości V'lane'a, spędziłam jedno popołudnie na plaży w krainie
wróżek, z iluzją mojej siostry kosztowało mnie to cały miesiąc w ludzkim świecie. Kiedy
wróciłam, Barrons był wściekły. Przykuł mnie do stalowej belki w garażu a ja miałam na
sobie tylko różowe bikini
Walczyliśmy.
Zamknęłam oczy chłonąc wspomnienie
Stoi tam, wściekły, otoczony przez igły i butelki z tuszem, gotowy aby mnie
wytatuować (lub bardziej, udawać ,że będzie mnie tatuował w miejscu w którym już to
zrobił a ja jeszcze tego nie odkryłam) tak aby mógł mnie namierzyć jeśli kiedykolwiek
zdecyduje się na coś tak głupiego jak pozostanie w krainie wróżek na jakikolwiek okres
czasu. Mówię mu ,że jeśli mnie wytatuuje to z nami koniec, oskarżam go o to ,że nigdy nie
czuł niczego więcej niż chciwość i kpinę, oskarżam go o to ,że jest niezdolny do miłości.
Grzebie w kieszeniach szukając telefonu. Pierwsze co robię to wybieram komórkę
Barronsa . Telefon milczy. Wybieram YCGM. Telefon milczy. Naciskam IYD i wstrzymuje
oddech, obserwując Barronsa uważnie. Nie ma połączenia
Tak jak on sam wszystkie linie są martwe
Zaczynam się trząść. Nie wiem dlaczego, ale fakt, że wszystkie numery nie działają
przekonuje mnie bardziej niż cokolwiek innego, że jest poza moim zasięgiem
Pochylam głowę, odrzucam włosy na dół i chociaż zabiera mi to kilka prób aby
ustawić się pod właściwym kątem, robię zdjęcie okolic karku. Rzeczywiście mam dwa
tatuaże. Znak Barronsa to smok z literą Z na środku która mieni się delikatnie
Na lewo od jego tatuażu widniej czarny okrąg wypełniony dziwnym symbolem
którego nie rozpoznaje. Wygląda na to ,że Ryodan mówił prawdę. Jeśli tatuaż został tam
umieszczony przez LM, to wiele wyjaśnia.
Dlaczego Barrons tak mocno obwarował piwnicę w której przywracał mnie ze stanu
Pri-ya, jak LM znalazł mnie w opactwie kiedy zabezpieczenia zostały zamalowane, jak
znalazł mnie ponownie a domu który ja i Dani zajęłyśmy i jak namierzył mnie w domu
moich rodziców w Ashford.
Wyciągam niewielki sztylet który wzięłam z KiBB
Moje ręce drżą.
Kiedyś powiedział Wejdź do mojego wnętrza, i zobacz jak głęboko będziesz w
stanie się dostać. Z dłońmi na jego śledzionie, wydaje mi się ,że wystarczająco Oto
jestem. Trochę za późno
Używam mojej nowo odkrytej biegłości w magii głosu i rozkazuje mu wstać. Kiedyś
powiedział mi ,że uczeń i nauczyciel są odporni na siebie w tym zakresie. Czuje ulgę.
Obawiam się ,że magia głosu mogłaby spowodować powstanie zombie, ożywiony ale tak
naprawdę wcale nie żywy.
Zapieram jego usta patykiem aby były otwarte i przecinam nadgarstek, upuszczam
krwi do środka. Muszę nacinać się głębiej aby zdobyć kilka kropli i ciągle to powtarzać tak
szybko się zaleczam. To tylko sprawia ,że jest bardziej zakrwawiony
Przeszukuje moje głęboko ukryte miejsce sidhe-seer szukając magi która mogłaby
go uleczyć. Nie mam wewnątrz siebie niczego takiego. Nagle ogarnia mnie wściekłość
Jak mógł być śmiertelny? Jak śmiał być śmiertelnikiem? Nigdy nie powiedział mi ,że
jest śmiertelny! Gdybym wiedziała, może traktowałabym go inaczej
— Wstawaj! Wstawaj! Wstawaj! — krzyczę
Jego oczy są wciąż otwarte. Nienawidzę tego ,że są otwarte i takie puste i bez
wyrazu ale zamknięcie ich byłoby przyznaniem, akceptacją której nie mam w sobie
Nigdy nie zamknę oczu Jericho Barronsa
W życiu były szeroko otwarte. Teraz też chciałby mieć je otwarte. Rytuały nie są dla
niego. Gdziekolwiek teraz jest, śmiałby się gdybym próbowała czegoś tak prozaicznego jak
pogrzeb. To zbyt mało dla tak wielkiego człowieka
Umieścić go w trumnie? Nigdy
Pogrzebać go? Nie ma mowy
Spalić?
Śmierć jest przereklamowana. Ludzki sentymentalizm sprowadził ją do ostatecznego aktu miłości. To największy stek bzdur na świecie. Umieranie za kogoś nie jest trudne. Mężczyzna który umiera, ucieka. To jasne i proste. Koniec gry. Koniec bólu.
Miłość to krwawa rzeka z pięcio poziomową kaskadą. Tylko katastrofalne działanie natury lub zapora ma szansę ja powstrzymać, a i tak zazwyczaj udaje się tym tylko zmienić jej bieg.
Słońce na lodzie. Ona ogrzewa jego chłód. On chłodzi jej gorączkę.
God Said: Let there be light!
I said: Say please." ~ JZB.
Najlepsi kłamcy wiedzą jak doprawiać swoje machlojki okazjonalną prawdą, tak aby nadać wszystkiemu posmak wiarygodności.
Nie ufasz nikomu. Z wyjątkiem siebie, a to nie zaufanie tylko wielkie ego.
Pewnego dnia spotykasz mężczyznę, którego pocałunek odbiera ci oddech i uświadamiasz sobie, że wcale nie potrzebujesz powietrza. Że tlen jest mało istotny. To dzięki pożądaniu życie nabiera pędu. Coś znaczy. Sprawia, że to wszystko jest tego warte. Pożądanie jest życiem. Pragnieniem ujrzenia następnego wschodu czy zachodu słońca, dotknięcia ukochanej osoby, podjęcia kolejnej próby.
Nie byłam przygotowana na śmierć. Nikt nie jest. Z dnia na dzień traci się kogoś, kogo kocha się bardziej niż siebie, i przechodzi przyspieszony kurs życia i śmiertelności. Leży się bezsennie, noc w noc, zastanawiając, czy niebo i piekło naprawdę istnieją, i znajdując cały szereg argumentów, by trzymać się wiary w ich istnienie, ponieważ świadomość, że nie ma ich gdzieś tam, o kilka wyszeptanych modlitw dalej, byłaby nie do zniesienia.
(...) prawdziwe zło jest zupełnie innym stworzeniem, Mac. To zło jest złem, które wierzy, że jest dobre.
Jest niepokojąco seksualny, zarówno dla mężczyzn jak i kobiet w taki sposób ,że
czujesz się przy nim wręcz nieswojo. Z Barronsem, nigdy nie masz pewności czy cię
zerżnie, czy zmieni całkowicie, wywróci na drugą stronę i postawi nową, nierozpoznawalną
osobę, dryfującą bez cumy po morzu bez dna i zasad
Nigdy nie byłam na niego odporna. Były to zaledwie jakieś stopnie zaprzeczenia
Moja chwila wytchnienia jest zbyt krótka. Wspomnienia zniknęły i znowu jestem w
konfrontacji z rzeczywistością która zagraża roztrzaskaniem mojego zdrowego rozsądku
Strach zabija...
Dosłownie.
Czas jest jedynym prawdziwym bogiem,
a ja jestem wieczna dlatego to ja jestem bogiem
Twoja logika jest błędna. Czas nie jest wieczny. Jest zawsze.
Przeszły, Teraźniejszy i Przyszły
Był taki czas w przeszłości kiedy nawet nie istniałaś, dlatego nie jesteś
bogiem
Kreuje. Niszczę. Z fantazją zepsutego dziecka
Nie udało ci się odgadnąć boskiego wzorca
Nawet to co nazywasz chaosem ma swój wzór i cel
— rozmowa z Sinsar Dubh.
Te płatki miały kompleksową, krystaliczną strukturę, a niektóre lekko kolorowy
odcień na krawędziach. Zielony, złoty, brudny jak proch. Nie traciły struktury na cieple
mojej skóry. Albo są twardsze niż przeciętne płatki albo ja jestem zimniejsza niż przeciętny
człowiek. Kiedy zamykam dłonie aby je stopić jeden z nich przecina moją rękę swoją ostrą
krawędzią
Cudownie. Ostry jak brzytwa śnieg. Więcej zmian spowodowanych przez wróżki w
moim świecie. Czas na kolejną
Czas.
W końcu jesteśmy w krainie wróżek, albo przynajmniej
wewnątrz luster, kto mógł wiedzieć co to za wymiar? Może woda tutaj miała jakieś
uzdrawiające moce? Czy powinnam spróbować przenieść do niej Barronsa? Może jesteśmy
w Krainie Snów i ta straszna rzecz która miała miejsce jest koszmarem, i obudzę się na
kanapie w Książkach i Bibelotach Barronsa, a znakomity, irytujący właściciel podniesie
brew i pośle mi to swoje spojrzenie, a ja odpowiem coś soczystego i życie będzie znowu
śliczne, pełne potworów i deszczu, takie jak je lubiłam
Kołyszę się
Nie słyszę żądnych dźwięków wspinaczki po kamiennych łupkach.
Mężczyzna z włócznią wbitą w plecy nie rusza się
Moje serce jest pełne dziur
Oddał za mnie życie. Barrons oddał za mnie życie. Mój egoistyczny, arogancki,
niezmienny dupek, który był stałą opoką pod moimi stopami, był gotowy umrzeć po to
abym ja mogła żyć
Dlaczego do cholery to zrobił?
Jak ja mam z tym żyć?
Straszna myśl przyszła mi do głowy, tak straszna ,że przez kilka chwil przysłoniła
mój żal, nigdy bym go nie zabiła gdyby nie pojawił się Ryodan. Czy Ryodan mnie wrobił?
Czy przybył tu aby zabić Barronsa, który tak naprawdę nigdy nie był niezwyciężony a
jedynie trudny do zabicia? Może Barrons mógł zostać zabity tylko w swojej zwierzęcej
formie i Ryodan wiedział ,że będzie to wtedy kiedy będzie mnie chronił. Czy to podstęp
który nie miał ze mną nic wspólnego?
Czy Ryodan pracował z LM, i chcieli usunąć Barronsa z drogi tak aby łatwiej im było
poradzić sobie ze mną, a uprowadzenie moich rodziców było tylko pretekstem? Popatrz
tam podczas gdy my będziemy zabijać mężczyznę który jest zagrożeniem dla nas
wszystkich A może Barrons został przeklęty aby żyć z jakimś piekielnym wyrokiem a zabić
mógł go tylko ktoś komu ufał a zaufał mi.
Gdybym była znowu przypięta do tej belki, nie miałabym żadnego problemu z
powiedzeniem mu dokładnie czego chciałam. I nie zawierałoby to rozkucia mnie.
Przynajmniej nie na początku
Próbuję skupić się przez łzy
Trawa. Drzewa. On
Leży twarzą w dół. Muszę do niego podejść
Ziemia jest mokra, błotnista po deszczu który spadł ostatniej nocy, od jego krwi
Muszę go oczyścić. Nie powinien byś taki niechlujny. Barrons nie lubi być niechlujny. Jest
pedantyczny, wyrafinowany, wykwitnie ubrany. Chociaż wygładzałam klapę jego marynarki
kilka razy, była to tylko wymówka aby go dotknąć. Aby wejść w jego przestrzeń osobistą.
Ćwiczyć poufałość, podkreślić ,że miałam do niej prawo. Nieprzewidywalny jak głodny lew,
mógł być postrachem wszystkich innych, ale nigdy nie rozszarpał mojego gardła, tylko lizał
i nawet jeśli jego język był czasem trochę za ostry, to i tak warto było kroczyć obok króla
dżungli
Moje serce eksploduje
Nie mogę tego zrobić. Niedawno przeszłam przez to samo z moją siostrą. Żal na
Żalu. Stracone szanse. Złe decyzje.
Ile jeszcze osób będzie musiało zginąć zanim nauczę się jak żyć? Miał rację, jestem
chodzącą katastrofą.