cytaty z książki "Kiedy Nietzsche szlochał"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Czasami myślę, że jestem najbardziej samotnym człowiekiem ze wszystkich, którzy kiedykolwiek istnieli.(...)nie ma to nic wspólnego z obecnością innych; w istocie nienawidzę tych innych, którzy ograbiają mnie z samotności, a zarazem nie oferują mi prawdziwego towarzystwa.
Bardziej kochamy samo pożądanie niż osobę, której pożądamy.
Kpię z lęku przed samotnością. Wieszczę, że wybitni ludzie muszą doświadczać wielkiego bólu, że zbyt daleko odleciałem w przyszłość i że nikt nie może mi towarzyszyć. Pieję, że jeśli nawet nikt mnie nie rozumie, jeśli ludzie się mnie boją lub mnie odrzucają, to tym lepiej: to znaczy, że osiągam cel! Mówię, że moja odwaga w obliczu samotności, rezygnacji ze stada, z iluzji boskiego żywiciela dowodzi mojej wielkości.
W pewnym sensie ona zawsze jest przy mnie.(...)Jakkolwiek zły był to czas, był to zarazem najlepszy, najbardziej żywotny okres mojego życia. Widywałem ją codziennie, myślałem o niej bez przerwy i śniłem o niej w nocy.
Zasługujesz na szubienicę, a ja myślałem, że jesteś wcieleniem cnoty i honoru.
Jak dotąd moje pragnienia są całkiem przyziemne. Chcę spać snem wolnym od koszmarów po trzeciej nad ranem, chcę, żeby zniknął ten lęk w okolicy przedsercowej. To tutaj zadomowił się mój Angst, dokładnie tu... - Wskazał na środek swojego mostka.
A jednak ten automat cię kontroluje. Panuje nad twoim umysłem: przejmujesz się jej opiniami, usychasz z tęsknoty za jej dotykiem.
Otwarcie się przed innym człowiekiem to preludium do zdrady, a zdrada czyni człowieka chorym, nieprawdaż?
(...)Ta przeczulica, jak pan to ujął, nie jest niepożądana(...)Chcę być wrażliwy. Nie chcę zostać wyłączony z jakiejkolwiek części mojego wewnętrznego doświadczenia. A jeśli ceną wglądu jest napięcie, to trudno!
-Ciężko jest umierać. Zawsze uważałem, że ostateczną nagrodą dla zmarłego jest to, że już nigdy więcej nie umrze.
Nie stworzyłem tego świata, Lou, a chciałbym; wówczas byłbym zdolny unieść całą winę za to, że sprawy między nami obróciły się tak, jak się obróciły.
Często w stanach najgłębszej izolacji, mówię sam do siebie. Ale nie za głośno, bo boję się własnego pustego echa. Osobą, jedyną osobą, która wypełniała tę pustkę, była Lou Salome.
-Możesz powiedzieć więcej o tym uśmiechu?
-Mówi mi, że mogę się bawić, robić, na co mam ochotę. Mogę wpaść w kłopoty, ale ona i tak, cokolwiek by się stało, będzie się mną zachwycać, będzie mnie uwielbiać.
Rozpacz to cena, jaką się płaci za samoświadomość. Proszę spojrzeć głębiej w życie i znajdzie pan rozpacz.
Wobec piękna Berthy czuję...czuję...Co ja czuję? Czuję, że jestem we wnętrznościach Ziemi, w centrum istnienia. Jestem dokładnie tam, gdzie powinienem być. Jestem w miejscu, gdzie nie ma pytań o życie i cel, w centrum, w miejscu bezpiecznym. Jej piękno oferuje nieskończone bezpieczeństwo.
- Ta godzina, doktorze, była za krótka. Jestem zachłanna i pragnę więcej pańskiego czasu. Czy mogę pana odprowadzić do hotelu?
Słowa te wydały mu się śmiałe, męskie, a przecież w jej ustach brzmiały właściwie i naturalnie; ludzie tak właśnie powinni żyć i rozmawiać. Skoro kobieta dobrze się czuje w towarzystwie mężczyzny, to dlaczego nie miałaby go wziąć pod ramię i zaproponować wspólnej przechadzki? Ale któraż ze znanych mu kobiet użyłaby takich słów? To była kobieta innego rodzaju. Ta kobieta była wolna".