cytaty z książki "Wielka wygrana"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
– To jest dobre!
Po zapoznaniu się z nieważną rzeczą, o jakiej pilnie powiadomiło go urządzenie, Tymon przy okazji przewinął newsy i przeskanował nagłówki artykułów. Zawsze tak robił. Jak już dotknął ekranu, to musiał go przez minutę lub dwie pogłaskać. Był tam między innymi artykuł z następującym wprowadzeniem: penis może zaskoczyć, im mniejszy na starcie, tym większa erekcja. Wstęp był zilustrowany zdjęciem kobiety, która unosi ręce w geście triumfalnej radości, jakby wygrała sukienkę na loterii. Znał to zdjęcie. Wykorzystywano je do innych artykułów o seksie. Ale Tymon najbardziej lubił fotografie aktorek i piosenkarek z podpisem: „Ona już tak nie wygląda”.
– Co?
Natalia oderwała wzrok od mokrej szyby i spojrzała na Tymona.
– „Żebraczki pokłóciły się na placu Świętego Piotra w Watykanie. Podczas bójki wypadły im garby”.
Był jeszcze Jaśko, młody księżulo prosto po seminarium, który sprawiał wrażenie zawstydzonego tym, co robi, chociaż nie robił niczego złego. Iga raz mimo woli wyobraziła go sobie w łóżku z kobietą. Albo z mężczyzną, kto to wie. Miał dziecinną twarzyczkę i tak śmiesznie kiwał głową, kiedy się rzucało ofiarę na tacę, zupełnie jak mechaniczny aniołek przy żłóbku po wrzuceniu pieniążka do skarbonki. Jednak w odróżnieniu od mechanicznego aniołka, który tylko kiwał główką, ale nic nie mówił, młody ksiądz powtarzał …zapłać …zapłać …zapłać, co znaczyło „Bóg zapłać”, ale pierwsze słowo wypowiadane było przez niego tak cicho i niewyraźnie, że właściwie nie było go słychać. Słyszało się tylko …zapłać …zapłać …zapłać. Iga zastanawiała się, kiedy ten świeżo zrobiony ksiądz zdążył nabrać maniery łykania słowa „Bóg”, co byłoby zrozumiałe u starego wyjadacza.
Skąd wiesz, że ja cię nie kocham? Bo nie gram na gitarze i nie śpiewam serenady? W dupie masz moje uczucia. Nie wiesz, co czuję. Gówno cię to obchodzi”.
„Nie oszukujmy się. Ty tak samo kochasz piękne łanie, co chodzą o świcie po leśnej polanie. A potem podnosisz strzelbę z lunetą i do nich strzelasz. Wspaniały, męski myśliwy. Nie mają szans. Zanęcasz je, wykładasz paszę w jednym miejscu, żeby się przyzwyczaiły i czuły się komfortowo. A pewnego dnia: pif-paf!”
„Gdyby nie darowizna od Sebastiana, Tymon byłby biedny jak mysz kościelna. Dobrze wiesz, że nigdy by się niczego nie dorobił. Zawsze byłby nikim. To taki typ człowieka. Dopiero od tamtej chwili zrobił się lepszym kandydatem na męża ode mnie”.
„I tu cię zaskoczę, Leon. Byłam pewna, że od ciebie odejdę, jeszcze zanim Sebastian dał wam te pieniądze. Wiesz dlaczego?”
„Po tamtym? Wielki dramat. Po prostu wypiłem parę głębszych. Za mocno nie protestowałaś. Miałaś taki orgazm, że ci się uszy trzęsły”.
„Po tamtym czy nie po tamtym, bez znaczenia. Nikt ci nie powiedział, że pieniądze to nie wszystko? Było na ten temat sto romantycznych komedii. Tragedii nie liczę. Nie pomyślałeś, że kobieta może mieć biednego męża i czuć się damą? Nie pomyślałeś, że kobieta może mieć bogatego męża i czuć się szmatą?
Matka otwiera drzwi i wchodzi do środka. Lena wchodzi za nią, ale ledwo przekracza próg, zresztą to wystarcza, pokój jest mały. Tamara staje z tyłu i patrzy na chorego mężczyznę przez ramię Leny. W pokoju ojca śmierdzi ojcem. Okno zamknięte. To był kiedyś jej pokój. Spała tu, bawiła się, uczyła. Czytała, podziwiała rzeźby i obrazy, słuchała muzyki. Oglądała filmy, marzyła, tęskniła, śmiała się i płakała.
– To jest moja kochanka – mówi Lena do byłego ojca, odwraca się i całuje Tamarę. – Jest malarką. Kiedyś jeden jej obraz będzie wart więcej niż całe to mieszkanie. Dorobek waszego życia. Gdyby nie komuna, nawet tego byście nie mieli.
Ojciec patrzy na dziwnie ubrane kobiety. Leży na tapczanie, ma na sobie sprany szlafrok, nogi przykryte kocem.
– Twoja była córka przywiozła pieniądze na operację. – Lena rzuca papierową torbę na nogi ojca w taki sposób, żeby wysunęły się z niej pliki banknotów. – Słyszałam, że twój wspaniały rząd, który kochasz bardziej niż córkę, wydał miliardy na łgarstwa i kampanię nienawiści w telewizji i zabrakło mu pieniędzy na ratowanie życia chorym ludziom.
– O nic nie prosiłem.
– Może myślałeś, że zdechłam? Nie zdechłam, jak widzisz. Normalnie żyję. Za to twój rząd każe zdychać tobie. Co mu tam jeden głos mniej.
Ojciec milczy, odwraca głowę w tę stronę, gdzie na stoliku stoi mały telewizor.
– Nie chcesz rozmawiać z córką? To włącz sobie telewizor i posłuchaj wiadomości o tym, jak geje, lesbijki i zwolennicy aborcji niszczą rodziny i obrażają Boga. Tylko że ani rząd, ani Bóg nie pomoże ci na raka, a lesbijka i zwolenniczka aborcji tak. Właściwie nawet nie jestem lesbijką, jestem biseksualna. Czy ty w ogóle wiesz, kto to jest osoba biseksualna? Nie wiesz. Ty nawet nie wiesz, kto to jest pedofil. To ja ci powiem. Pedofil to taki facet w sutannie, co kocha dzieci.