cytaty z książki "Szymek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Samobójcza śmierć członka rodziny odcisnęła na nich swoje piętno. Na nim szczególnie. Nie wiedział, czy kiedykolwiek uda mu się zapomnieć, jak bardzo nawalił. Nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek sobie wybaczy, że nie stanął w obronie młodszego brata.
- Ki chuj - mruknął w końcu.
- Co się stało? - spytała Szymańska
- Mamy tu klasyczne połączenie prostytucji z muzyką.
- To znaczy?
- Coś tu, kurwa nie gra - wyjaśnił Żmigrodzki.
Chciałeś być rajdowcem? To będziesz. Oczywiście nie chciałbym, żebyś szarżował po Wrocku. Masz mnie dowieść z punktu A do punktu B. Bez wpadania na latarnie i ławki.
Kiedyś nie lubił tych sierściuchów. Uważał, że lepszym towarzyszem dla człowieka jest pies. Można z nim złapać kontakt i nie jest takim samotnikiem jak kot.
- Powiem ci, że nie lubię jeździć do puzzli - stwierdził technik.
- Do puzzli?
- No, do rozwalonych przez pociąg. Za dużo fragmentów ciała trzeba zbierać na całej długości torów. Jak źle trafi, to rozciągnie go na kilkaset metrów.
Czuł, ze musi się napić. W szufladzie miał ledwo zaczętą flaszkę, ale nie chciał jej wyciągać tak na oczach wszystkich. To, że w komendzie się piło, do niedawna było normą.
Rok temu był przy podobnym zdarzeniu. Dwóch małolatów stanęło na torach i równocześnie zginęło. Z tego, co udało się ustalić potem, założyli się, który stchórzy pierwszy i zejdzie z torów. Obaj okazali się w tej rywalizacji zwycięzcami i przegranymi zarazem. Wygrali zakład, przegrali życie.
Bez słowa sprzeciwu patrzył, jak go bija i gwałcą. Gdy w końcu Szymek poszedł do domu, nie ruszył za nim. Został z resztą swojej grupy. Nie spodziewał się jednak, że młody zrobi coś tak bezdennie głupiego. Był zszokowany tym, że Szymek postanowił zakończyć swoje życie w taki sposób.
Rodzice siedzieli u siebie i cały czas płakali. Wcześniej słyszał, jak rozmawiają. Wciąż zadawali sobie pytanie, dlaczego Szymon to zrobił. Nie znali prawdy, a on nie miał odwagi im powiedzieć, co się wydarzyło w nocy.
Nie przepadał za tą nową modą. Uważał, że Polacy mają sporo własnych świąt i nie muszą brać kolejnego z Ameryki. Nie tylko za tym zresztą nie przepadał. Ostatnio modne zrobiło się ściąganie każdej głupoty z Zachodu. Jak nie Halloween, to hamburgery. Nie podobało mu się to.
Podszedł do sedesu i się wysikał. Przez przypadek oblał deskę. Pamiętał, że jak jeszcze mieszkał z dziewczyną, zwracała mu na to uwagę. Czasem wręcz zmuszała go, żeby mył po sobie kibel i pomagał jej w codziennych obowiązkach, a on chociaż nie cierpiał prac porządkowych, starał się ją choć trochę odciążyć. Wściekała się, gdy jej mówił, że sprzątać powinni ci, którym bałagan przeszkadza.
Marzyła mi się zupa żołądkowa z ryżem. Matka miała taką ugotować przed wyjściem do pracy. To był jedna z moich ulubionych, zaraz po niedzielnym rosole.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że przez ostatni czas sprawiał rodzicom same problemy. Uważał. że takie wilcze prawo nastolatka, by się buntować. Każdy w jego wieku odrzucał zasady i starał się pokazać, że indywidualność i samodzielność.
Wiedziała, co to bieda i konieczność wyboru pomiędzy jedzeniem a ubraniem. W liceum musiała nosić ciuchy po starszej siostrze i z zazdrością patrzyła na koleżanki z bogatych domów. Ona nie miała tyle szczęścia. Jej rodzice starali się zapewnić im wszystko, co mogli, ale zdarzały się dni, kiedy głodowali. Nie narzekała jednak.
Podszedł do zlewu i zgasił papierosa. Niedopałek wyrzucił do kosza na śmieci. Popatrzył na zawartość kubła. Jego obecne życie było nic niewarte.
Czuł, że zaraz może pęknąć. Rozsypać się jak szklanka na milion kawałków. Nie chciał się teraz załamać. Musiał wykonać zadanie, nie mógł się wycofać.
Może nie potrafił zadbać o Szymka za życia, może nie postawił się Dragonowi, kiedy ten znęcał się nad jego młodszym bratem, może nie zrobił wielu rzeczy, ale tę jedną musi. Musi pokazać Dragonowi, co to prawdziwy ból.
Ne ma sensu, koleżanko. Nikt nie da nam za to premii. Kiedyś za wyniki to może i by order dali. Teraz nie ma żadnej nagrody, więc nie warto dokładać sobie roboty.
Myśl o dziecku nagle przestała mu się wydawać taka straszna. Nie przejmował się już inflacją, bezrobociem i kłodami, jakie los rzuca pod nogi. Złe czasy szybko przeminą.
Sam wychowywał się w niespecjalnej okolicy, chociaż rodziców miał spokojnych i normalnych. Nie byli patologią, pomimo że w domu się nie przelewało. Czasem musieli jeść makaron smażony z koncentratem pomidorowym. Wiedział co to głód.
Nie wiedziała, czy syn był lubiany czy wręcz przeciwnie. Te siniaki, które co jakiś czas pojawiały się na jego twarzy, na pewno były wynikiem bójek.
Bała się, że informacja o samobójstwie Tomka uderzy w niego z całą siłą. Że się załamie i jego stan się pogorszy. Dopiero co przeszedł zawał, a nagły stres mógł spowodować kolejny. Jak dotąd jednak wyglądał normalnie.
Po prostu młodzież, nawet jeśli jakiś problem ma, do nauczyciela zgłosi się na samym końcu. Prędzej wpadnie w łapy sekty, wstąpi do subkultury. Ubolewam nad tym, ale nie mam zbyt wielu możliwości, by to zmienić. Dla nich jesteśmy dorosłymi, a oni dorosłych uważają za swoich wrogów.
- Bez przesady. Fajna, zgrabna babka, ale gdzie mi tam do niej. Zobacz, ja zwykły pies, a to dama.
- Dama? Chłopaku, to nauczycielka. Też tyra w budżetówce. To nie księżna Diana czy inna królowa Monako!