cytaty z książki "La possibilité d'une île"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Gdy spotyka się kogoś i w końcu, jak to zwykle bywa, zaczynamy się wspólnie nudzić, choć nie ma w tym niczyjej winy, w pewnym sensie dzieje się to za obopólną zgodą, to zawsze ten drugi czuje się odpowiedzialny, czuje się winny, że nie umiał podtrzymać rozmowy na wystarczająco wysokim poziomie, że nie potrafił wprowadzić nastroju wystarczająco błyskotliwego i serdecznego. Jest to naprawdę wygodna sytuacja, a nawet odprężająca w chwili, gdy naprawdę zaczynamy na to gwizdać.
Wszystko jest kiczem, można powiedzieć. Muzyka jako taka jest kiczem; sztuka jest kiczem, literatura sama w sobie jest kiczem, praktycznie z definicji; ale także wszelka refleksja, a nawet, w pewnym sensie, każde działanie. Jedyna rzecz, która absolutnie nie jest kiczem, to nicość.
Życie zaczyna się po pięćdziesiątce, taka jest prawda, ale również prawdą jest, że kończy się po czterdziestce.
W pierwszej połowie życia nie zdajemy sobie sobie sprawy ze szczęścia, dopóki go nie stracimy. Potem przychodzi wiek drugi, kiedy z chwilą, gdy zaczynamy przeżywać szczęście, wiemy już, że w końcu je stracimy. Wiek trzeci (prawdziwa starość), kiedy przewidywanie utraty szczęścia uniemożliwia jego przeżycie.
... Podobnie za każdym razem, kiedy roztrząsamy naszą przeszłość, kiedy powracamy do jakiegoś bolesnego doświadczenia - a do tego w zasadzie sprowadza się psychoanaliza - zwiększamy szanse, że ono się powtórzy. Zamiast iść do przodu, pogrążamy się. Kiedy doznamy jakiejś przykrości, przeżyjemy rozczarowanie, coś, co przeszkadza nam żyć, musimy zacząć od wyprowadzki, spalić zdjęcia, unikać rozmów z kimkolwiek. Wyparte wspomnienia zacierają się; może to zabrać trochę czasu, ale zacierają się raz na dobre.
Pod tym wszystkim kryło się również przerażenie, autentyczne przerażenie wobec nieprzerwanego pasma cierpień, jakim jest ludzka egzystencja. Jeżeli ludzkie niemowlę, jedyne spośród całego królestwa zwierząt, od pierwszej chwili manifestuje swoją obecność w świecie przez niecichnące okrzyki cierpienia, oczywiste jest, że cierpi i to cierpi w sposób nie do przyjęcia. Może to strata sierści czyni skórę szczególnie wrażliwą na zmiany temperatury, wcale przy tym nie zapobiegając atakowi pasożytów; może anormalna wrażliwość nerwów lub jakaś wada konstrukcji. Tak czy owak każdy bezstronny obserwator zauważy, że ludzka jednostka n i e m o ż e być szczęśliwa, że w żaden sposób szczęścia nie osiągnie, a jedynym jej powołaniem jest pomnażanie nieszczęścia, poprzez czynienie życia innych równie przykrym jak własne - jej pierwszymi ofiarami są na ogół rodzice.
Kiedy seks znika, ciało drugiej osoby pojawia się w całej swojej wrogiej obecności, w odgłosach, ruchach, zapachach; a obecność ciała, którego nie możemy już dotykać ani uświęcić przez kontakt, staje się powoli krępująca; wszystko to, niestety, jest dobrze znane. Zanik czułości następuje zawsze po zaniku erotyzmu.
Według Najwyższej Siostry zazdrość, pożądanie i chęć prokreacji mają jedno i to samo źródło: ból istnienia. To ból istnienia każe nam szukać bliźniego niczym paliatywu; musimy przekroczyć to stadium, by dojść do stanu, kiedy sam fakt istnienia jest nieustającym powodem do radości, kiedy intermediacja jest już jedynie dobrowolnie kontynuowaną zabawą, a nie konstytuantą istnienia. Jednym słowem, musimy osiągnąć wolność obojętności, która stanowi warunek możliwości idealnej równowagi.
W pewnym wieku życie staje się przede wszystkim kwestią zarządzania.
[…] trudno powiedzieć, żeby komunizm jakoś szczególnie rozwinął sentymentalizm w stosunkach międzyludzkich: to raczej brutalność, ogólnie rzecz biorąc, dominuje wśród ekskomunistów – w porównaniu do nich społeczeństwo balzakowskie powstałe po załamaniu się monarchii wydaje się cudem życzliwości i dobroci. Lepiej wystrzegać się ideologii braterstwa.
Żadna umysłowa kultura, nie może się rozwinąć w społeczeństwach o silnej przestępczości po prostu dlatego, że bezpieczeństwo fizyczne jest warunkiem wolnego myślenia; żadna refleksja, żadna poezja, żadna myśl, choć odrobinę twórcza, nie może się narodzić u osobnika, który musi się troszczyć o przetrwanie, który musi nieustannie trzymać się na baczności.
W pewnym wieku życie staje się przede wszystkim kwestią zarządzania.
Nic nie dorówna słodyczy snu, który spada na nas w obecności ukochanej istoty.
Na mapie w skali 1:200 000, zwłaszcza na mapie Michelina, wszyscy sprawiają wrażenie szczęśliwych; rzeczy gorzej wyglądają na mapie o większej skali, jak mapa wyspy Lanzarote, którą miałem w ręku: zaczynamy wtedy rozróżniać hotelowe rezydencje i całą infrastrukturę wypoczynku. W skali 1:1 znajdujemy się w normalnym świecie, co w żaden sposób nie jest zabawne; ale jeżeli jeszcze ją powiększymy, pogrążymy się w koszmarze: zaczynamy rozróżniać roztocza grzyby i pasożyty toczące bebechy.
Poprzez psy oddajemy hołd miłości i możliwości jej istnienia. Czym innym jest pies, jeżeli nie m a s z y n ą do k o c h a n i a? Stawiamy przed nim ludzką istotę, nakazując mu ją kochać- i jakkolwiek byłaby nieprzyjemna, zepsuta, brzydka czy głupia, pies ją kocha. Ta cecha była tak zaskakująca, tak uderzająca dla ludzi dawnej rasy, że większość- potwierdzają to wszystkie świadectwa- w końcu odwzajemniała im się miłością. Pies był więc t r e n i n g o w ą m a s z y n ą do k o c h a n i a- której skuteczność ograniczała się jednak wyłącznie do psów i nigdy nie rozciągała się na ludzi.
[...] miłość bezwarunkowa jest warunkiem możliwości szczęścia.
Jedyną rzeczą, która może wam odebrać ostatnie złudzenia na temat ludzkości, jest szybkie dorobienie się sporej sumy pieniędzy, wtedy widzimy, jak sfruwają się zakłamane sępy.
Jeżeli chodzi o miłość, również należy o niej zapomnieć: zapewne byłem ostatnim człowiekiem swojego pokolenia, który kochał siebie wystarczająco niewiele, by pokochać kogoś innego.
Czym innym jest pies, jeżeli nie maszyną do kochania?
Poza przewodnim tematem pedofilii (słabości do ubranek "Petit Bateau", ha, ha, ha, w ten sposób ujmowałem rzecz w wywiadach) film ten miał być płomienną mową przeciw p r z y j a ź n i i bardziej ogólnie przeciw relacjom n i e s e k s u a l n y m. O czym właściwie dwoje ludzi mogło d y s k u t o w a ć, począwszy od pewnego wieku? Jakie powody dwoje ludzi mogło znaleźć, żeby być razem, wyjąwszy przypadek konfliktu interesów i wyjąwszy oczywiście przypadek, kiedy jakiś wspólny projekt (obalenie rządu, budowa autostrady, napisanie scenariusza filmu rysunkowego, zagłada Żydów) by ich zjednoczył? W pewnym wieku (mówię o ludziach o pewnym poziomie inteligencji, a nie o starzejących się bydlakach) wiadomo, że wszystko z o s t a ł o p o w i e d z i a n e.
Dla Esther, jak dla wszystkich młodych dziewczyn z jej pokolenia, seks był tylko przyjemną rozrywką, grą uwodzenia i erotyzmu, która nie niosła za sobą żadnego zaangażowania emocjonalnego, bez wątpienia miłość, podobnie jak litość u Nietzschego, była jedynie fikcją wymyśloną przez słabych, by obwiniać silnych i wytyczyć granice ich naturalnej wolności i okrucieństwu. Kobiety były słabe, szczególnie w okresie połogu, u swoich początków potrzebowały więc opieki mocnego protektora i w tym celu wymyśliły miłość, ale teraz urosły w siłę, były niezalezne i wolne, toteż odmawiały zarówno wzbudzania, jak i doświadczania uczucia, które nie miało juz żadnego konkretnego uzasadnienia.
Jedyna możliwość przetrwania, kiedy jesteśmy prawdziwie zakochani, polega na tym, by ukryć przed kobietą, że się ją kocha, i za wszelką cenę udawać lekką obojętność. Jakiż smutek kryje się w tej prostej konstatacji! Jakież oskarżenie przeciwko człowiekowi!... Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, by sprzeciwiać się temu prawu ani rozważać uchylenie się od niego: miłość czyni słabym, a słabszy z dwóch jest uciskany, dręczony i w końcu mordowany przez drugiego, który z kolei uciska, dręczy i morduje, nie mając niczego złego na myśli, nie odczuwając żadnej przyjemności, całkowicie obojętnie; oto, co ludzie na ogół rozumieją przez miłość.
Młodość była czasem szczęścia, jego jedynym sezonem, młodzi ludzie, prowadząc próżniacze i pozbawione zmartwień życie, (...) do woli mogli się poświęcać radosnym uniesieniom ciała. (...) Stanowili sól ziemi, wszystko było im dane, wszystko dozwolone i wszystko możliwe. Później, założywszy rodzinę i tym samych wchodząc w świat dorosłych, poznawali kłopoty, mozół, obowiązki, trud istnienia; musieli płacić podatki, podporządkować się wymogom administracyjnym, a jednocześnie być bezradnym i zawstydzonym świadkiem z początku powolnej, a potem coraz szybciej postępującej degradacji własnego ciała; przede wszystkim zaś musieli opiekować się dziećmi, niczym śmiertelnymi wrogami mieszkającymi w tym samym domu, musieli je dopieszczać, karmić, martwić się ich chorobami, zapewniać środki na ich edukację oraz przyjemności, a w przeciwieństwie do tego, co dzieje się u zwierząt, nie trwa to tylko przez jeden sezon, na zawsze już pozostają niewolnikami własnego potomstwa, dla nich czas radości kończy się na dobre, potem będą już tylko zmagać się z bólem i wzrastającymi kłopotami zdrowotnymi, aż do czasu, kiedy nie będą już się nadawać do niczego i ostatecznie zostaną potraktowani jak odpadki, niepotrzebni i zawadzający starcy. Dzieci w odpowiedzi za nic nie będą im wdzięczne, wręcz przeciwnie, ich wysiłki, jakkolwiek usilne, nigdy nie będą uznane za wystarczające; z tej prostej przyczyny, że są rodzicami, zawsze będą uznani za winnych. Z tego cierpiętniczego wypełnionego wstydem życia zostanie bezwzględnie wygnana wszelka radość. Jeżeli tylko zapragną zbliżyć się do młodych ciał, będą prześladowani, odrzuceni, okryci śmiesznością i hańbą, a w naszych czasach coraz częściej skazani na więzienie. Cielesność młodych (...) była zarezerwowana wyłącznie dla młodych, przeznaczeniem starych było pracować i cierpieć. Taki był prawdziwy sens międzypokoleniowej solidarności: zasadzał się po prostu na holokauście każdej kolejnej generacji na rzecz tej, która miała ją zastąpić (...).
Bezpieczeństwo fizyczne jest warunkiem wolnego myślenia.
Samotność we dwoje jest uznanym piekłem. W życiu pary istnieją na ogół od początku pewne szczegóły, pewne rozbieżności, które postanawiamy przemilczeć, z entuzjastycznym przekonaniem, że miłość rozwiąże wszelkie problemy. Problemy te rozrastają się powoli, w milczeniu, aż wybuchają kilka lat później, niszcząc jakąkolwiek możliwość wspólnego życia.
..po raz ostatni, tym razem bylismy naprawde za starzy, za bardzo zuzyci, zgorzkniali, moglismy jedynie zadawac sobie bol i obwiniac siebie nawzajem za ogolna niemozliwosc rzeczy".
Jedyna możliwość przetrwania, kiedy jesteśmy prawdziwie zakochani, polega na tym, by ukryć przed kobietą, że się ją kocha, i za wszelką cenę udawać lekką obojętność.
Prawdopodobnie przywiązywałem zbyt dużą wagę do seksualności, bezsprzecznie; ale jedynym miejscem na świecie, gdzie czułem się dobrze, było schronienie w ramionach kobiety, schronienie w jej waginie; i nie widziałem żadnego powodu, by w moim wieku miało się to zmienić. Istnienie cipki samo w sobie było błogosławieństwem, prosty fakt, że mogłem w niej być i czuć się w niej dobrze, stanowił już wystarczający powód, by przedłużyć tę uciążliwą podróż. Inni nie mieli takiego szczęścia. "Prawda jest taka, że nic mi nie mogło przypaść do gustu na tej ziemi", zapisał Kleist w swoim dzienniku, zanim popełnił samobójstwo nad brzegiem Wannsee.