cytaty z książki "Kąkol"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dom to popularna nazwa miejsca, w którym ludzie przebywają, gdy pada deszcz i gdy chcą zademonstrować, że mogą ze sobą wytrzymać, chociaż nie mogą ze sobą wytrzymać. W domu ludzie, najczęściej kiedy właśnie pada, wykonują tajemniczym sposobem nowych ludzi, żeby oni też nie mogli ze sobą wytrzymać. Każdemu się to należy.
Człowiek jest głupi i uważa, że ludzie są mu potrzebni, domaga się ich dźwięków, zapachów, słów, podczas, gdy żaby w stawie są naprawdę przyjemniejsze.
Oto i jest pech prawdziwy – nawet jak się nie ruszasz, żeby się nie ufajdać, gówno i tak cię samo znajdzie.
I właściwie jaka jest różnica między dorosłym a dzieckiem.
Taka, że dziecko jest, a dorosłego nie ma. Do dziecka się nie mówi. Do dorosłego się nie odzywa. I jaka jest różnica między złem moim a złem dorosłym.
Taka, że ja chcę ich zabić, a oni mnie też, tylko wiedzą, że nie mogą. Mała różnica. Dziadek się mylił. Dorośli nie umieją być źli. Wtedy, kiedy trzeba, oni boją się być źli naprawdę.
Alkoholowe niezaspokojenie wywoływało u niego stany genialnej nadczynności literackiej, zmyślał jak z nut, byle tylko wysępić parę groszy na flaszkę.
Poczytałaś sobie? To zgaś światło. Jutro też jest dzień na zło. Dobranoc.
Pierwszy dzień wakacji zadziwiał nas swoją rozlazłością, oznajmiał się godziną ósmą piętnaście na czerwonym budziku, godziną, która przywykła do klasówki z matematyki albo do biegu na czterysta metrów wokół boiska, a która teraz budzi się bez pośpiechu, sama zdziwiona, że jej wolno. Wolno nam było wszystko. Świadectwa z czerwonym paskiem uprawniały człowieka do wakacji.
I to było najlepsze ze wszystkiego, obłudne i prawdziwe jednocześnie, okrutne i piękne.
Samochód, którego ojcem był nasz ojciec, miał swoje garażowe tabernakulum i czekał na właściwy dzień, żeby ruszyć, święty dzień poruszenia, ale zanim ruszył, trzeba było po niego pójść. Ojciec mógł, bo mógł. Gawiedź nie mogła, bo nie i koniec.
Jutro też jest jutro. Jutro trzeba uciekać od początku. Taka jest życia treść, taka jest twoja opowieść, nie można być bohaterem innej baśni niż ta, która jest już napisana".
W tym leży siła każdego udanego związku i każdej religii, w powtarzalności. I żeby wszyscy coś z tego mieli, i kapłan, i wierni.
Zakorkowani w swojej nienawiści jak nalewka wiśniowa w butelce.
Może człowiek jest ogrodnikiem, chodzi i sadzi w innych ludziach różne rzeczy. Złe i dobre.
Ojciec jechał pewnie i bezpiecznie. Wiedział o swoim oplu wszystko, wszak go stworzył, my zaś nie wiedzieliśmy nic, wszak byliśmy tylko trójką bez sternika i bez pomyślunku, zatem zawsze musieliśmy pytać, a skutek bywał różny.
Chociaż pouczano nas, byśmy nie zabierali wiele, zabieraliśmy wszystko, bo świat, do którego nas zabierano, zbudowany był z nie naszych rzeczy.