cytaty z książki "Dieta (nie) życia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Rozsunąć suwak, by
Zdjąć skafander ciała
Zapomnieć
Wejść w nowe życie
W zwiewnej sukience
Byłam chodzącą ambiwalencją. Jednym workiem sprzeczności. Psychicznym kameleonem. Kalejdoskopem uczuć.
To niesamowite, że ludzie mogą mieć taki wachlarz zaburzeń. Szkoda tylko, że żadna z jego barw nie przypomina kolorów tęczy.
Skoczyć z okna, rzucić się pod tramwaj, utopić w wannie... - jedno straszliwsze od drugiego! Że też śmierć musi tak boleć. Gdyby nie to, pewnie dawno bym się zabiła. Nie tylko do życia potrzebna jest odwaga, trzeba ją mieć również po to, by z nim skończyć.
Dom to nie kawałek podłogi,dach nad głową i meble.To miłość,którą można się ogrzać mocniej niż przy kominku.To spokój,który pozwala usłyszeć bicie własnych serc.To czułość,która jest kompresem na codzienne troski.
Nie tylko do życia potrzebna jest odwaga,trzeba ją mieć również po to,by z nim skończyć.
Dom to nie kawałek podłogi, dach nad głową i meble. To miłość, którą można się ogrzać mocniej niż przy kominku. To spokój, który pozwala usłyszeć bicie własnych serc. To czułość, która jest kompresem na codzienne troski.
Bo anorektyczka nie ma cywilnej odwagi.Posiada tylko duszę hazardzisty.Cały czas łudzi się,że dopisze jej szczęście i nie zostanie złapana na gorącym uczynku.
Anoreksja to iluzja i deziluzja.Żyłam w magicznej,wymyślonej przez siebie krainie.Miałam własne spojrzenie na otaczający mnie świat,inaczej postrzegałam rzeczywistość,swoje ciało i duszę.
Nadmierna dbałość. I tak liczy się przecież zawartość". Ja tak nie uważałam. Wygląd opakowania też ma znaczenie. W życiu ważne są szczegóły. Pozornie nic nieznaczący detal może bowiem wiele zmienić.
czy to normalne, żeby kilkunastoletnie dziecko było rozjemcą kłócących się rodziców? żeby zaklinało ich na własne zrdowie. byle tylko przestali skakać sobie do grdeł? zeby zamiast być pączkiem pławiącym się w maśle rodzicielskiej czułości, musiało stawać się sędzią na ringu ich wzajemnej agresji? nie wiedziałam, ale pewne było to, że ta nieustająca wojna domowa to także jeden z powodów mojej choroby. dowiedziałam się tego na terapii. co dała mi ta trudna wiedza? jakie przemyślenia wywołała? pretensje do rodziców za wpędzenie mnie w chorobę czy uczucie ulgi, że nie byłam jedynym winowajcą? a może usprawiedliwienie dla moich śmiercionośnych praktyk i pretekst do chorowania? nie wiedziałam, być może wszystko to naraz.
Człowiek boi się i nie lubi tego, czego nie zna. A jednocześnie unikając nieznanego, nie może pokonać lęku i tak koło się zamyka.
Nie mogłam nadążyć za swoją zmiennością i tak było ze wszystkim. Nawet na śmierć nie potrafiłam się zdecydować. To włos mi się jeżył przed drastycznymi rozwiązaniamu typu skok z dachu, rzucenie pod metro czy powieszenie, to znów myslałam sobie, że lepiej mieć koszmarny koniec niż koszmary bez końca.
No cóż,człowiek boi się i nie lubi tego,czego nie zna.A jednocześnie unikając nieznanego,nie może pokonać lęku i tak koło się zamyka.Czasami jednak życie sprawia nam psikusa i nie pytając o zgodę,splata nasze losy z tymi,których wcześniej omijaliśmy szerokim łukiem.Wtedy okazuje się,że gdy przyjrzymy się inności z bliska,pomieszkamy z nią pod jednym dachem,bez obawy możemy podać jej rękę i zburzyć mur nietolerancji.Już nie myślimy:my-oni,normalni-świry,lepsi-gorsi.
Wstydzimy się wcześniejszych zahamowań.