cytaty z książek autora "Marek Lipski"
Człowiek dla zdobycia wysokiej oceny w oczach innych zrobi bardzo wiele, prawie zawsze zbyt wiele. Ja nie byłem wyjątkiem. Wówczas to osoby w firmie stanowiły „moją paczkę”, których opinia liczyła się najbardziej. Korporacyjna Wirtulandia pociągała mnie przede wszystkim dlatego, że zaspokajałem w niej, niemal do syta, własną próżność. Każdy elegancko ubrany, uśmiechnięty, zadowolony z życia. Dowcipny. Nie przeszkadzał mi wyścig szczurów (to była amerykańska korporacja), bo udawało mi się biec przed innymi. Wszyscy współpracownicy i najważniejsze osoby w firmie bardzo mnie cenili. Czułem się wartościowym człowiekiem. A niestety, byłem tylko cennym pracownikiem. A w domu, w świecie R, traktowano mnie jak nieudacznika. Ta odmiana działała na mnie jak narkotyk.
Jedyną miłością, jaka zasługuje na uznanie każdego człowieka – niezależnie czy jest stary i samotny, czy młody i bryluje w „swojej paczce”, czy jest tym, który poświęcił się dla dobra innych, czy zwykłym człowiekiem – jest miłość do człowieka. Oczywiście nie do „jakiegoś tam” drugiego człowieka – wirtualnego, istniejącego w wielkim i szlachetnym umyśle wielkich i szlachetnych ludzi. Miłość zwyczajna – szara i codzienna, miłość do każdego i w każdej chwili. Miłość do członków rodziny, ale też do napotkanej osoby, wyrażająca się w zwykłej ludzkiej życzliwości, w szacunku. Do każdego, bez względu na to, kim jest i co w tej chwili robi. Także do „bezdomnego pijaczyny”, który „miał czelność” zamieszkać w śmietniku na naszej ulicy.
Okazało się, że rację mieli ateiści, twierdząc, iż postawa „wierzących” dowodzi, jakoby Bóg był jedynie wymysłem bojaźliwych ludzi (nieumiejących pogodzić się z doczesnością życia). Ja stanowiłem najlepszy tego dowód! Nie tylko karmiłem samego siebie ułudą wiary – kupowałem za marne grosze polisę na nieśmiertelność (która była bez żadnego pokrycia), ale dodatkowo rozsiewałem ziarno ateizmu wśród innych: moje malutkie, mikroskopijne ziarenko ateizmu. Nawet nie wiem, czym było to coś – moja rzekoma wiara. Lękiem? Racjonalizacją? Zwykłym cwaniactwem? Być może po części tym wszystkim.