cytaty z książki "Dr Jekyll i pan Hyde"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Cóż... Żyło mi się przyjemnie, lubiłem żyć, przyjacielu, kiedyś lubiłem. Czasami myślę, że gdyby dane nam było wiedzieć wszystko, rozstawalibyśmy się z życiem bez żalu.
Nie, drogi panie. Jestem człowiekiem dyskretnym. Wystrzegam się zadawania pytań, bo zawsze przywodzą mi na myśl dzień Sądu Ostatecznego. Zadajesz pan jedno pytanie i jakiś poruszał lawinę. Siedzisz spokojnie na szczycie wzgórza i puszczasz jeden, jedyny kamyk a on popycha kolejne. Mija chwila i po głowie dostaje ten czy inny poczciwiej uprawiający swój ogródek, a jego rodzina musi zmieniać nazwisko. Nie, panie szanowny, to jedna z moich zasad: im dziwniej się sprawy mają, tym mniej pytań z mojej strony.
A dzieje się tak, jak sądzę, ponieważ wszystkie ludzkie istoty ukazują się nam jako mieszanka cech dobrych i złych, zaś Edward Hyde, jako jedyny wśród ludzi, ucieleśniał czyste zło.
Potęga Hyde'a zdawała się wzrastać wraz ze słabnięciem Jekylla. Nienawidzili się wzajemnie, każdy na swój sposób.
Zaszła we mnie przemiana. Nie bałem się już szubienicy, bałem się, że ponownie stanę się i będę Hyde'em.
Ten wytwór piekieł nie miał w sobie nic ludzkiego, żyły w nim tylko nienawiść i strach.
Ludzi skromnych cechuje na ogół to, że grono bliskich przyjmują gotowe z rąk losu.
Cnoty moje tymczasem drzemały, a złe instynkty, rozbudzone przez ambicję, niezwłocznie skorzystały z okazji. W efekcie narodził się Edward Hyde.
Ale nawet w najgorszej męce przyzwyczajenie daje nie ulgę wprawdzie, lecz chociaż paraliż duszy czy jakieś drętwe znieczulenie na boleść.
(...) brzemię życia musi przytłaczać ludzkie barki, kiedy zaś człowiek próbuje je zrzucić, brzemię powraca w innej, obcej formie i powoduje udrękę nie do zniesienia.
Owa istota, która dobyłem z własnej duszy i słałem w świat, by folgowała swym żądzom, okazała się wcieleniem podłości i najgorszego łajdactwa. Każdy jej czyn i każda myśl jej tylko służyć miały, a cierpieniem zadawanym drugiemu upajała się chciwie i z bestialską rozkoszą, niemiłosierna i nieczuła, jak wyciosana z kamienia.
Dobry Boże, wszak jest w nim coś nieludzkiego! Jakby był człowiekiem pierwotnym albo bazyliszkiem... A może to jego robaczywa dusza promieniuje w ten sposób z doczesnej powłoki?
Mimo takiej dwulicowości nie popadałem jednak w potocznie rozumianą obłudę, albowiem będąc jednym czy drugim, byłem nim całkowicie. Sobą więc byłem bez reszty, zachowując się niepowściągliwie i tarzając się w bezwstydzie; ale sobą też byłem w równej mierze, kiedym za dnia pogłębiał swoją wiedzę albo niósł ulgę cierpiącym i strapionym.
Dobrze to o tobie świadczy, nawet bardzo dobrze. I trudno mi doprawdy znaleźć stosowne wyrazy wdzięczności... Mam do ciebie pełne zaufanie. Nikomu innemu nie ufam bardziej, ba, nawet sobie nie ufam tak bardzo. Mylisz się jednak co do istoty problemu.
Jego wylewność mogła wydawać się cokolwiek teatralna, lecz zasadzała się na uczuciach bynajmniej nie udawanych.
Ja zaś, jak większość mych bliźnich, wybrałem lepszą część mnie samego, po czym stwierdziłem, że nie dostaje mi sił, by wytrwać w powziętym postanowieniu.
Wcześniej ani myślałem, że na tym świecie jest miejsce dla bólu i strachu, wobec którego człowiek okazuje się bezsilny.
Dość powiedzieć, że nikt nigdy nie cierpiał jak ja, a tym, co cierpieli, przyzwyczajenie może nie tyle ukoiło ich ból, ile opancerzyło ich dusze, sprawiło, iż nauczyli się żyć z rozpaczą. Moja katorga mogła ciągnąć się przez lata, gdyby nie ostatnia katastrofa, która właśnie na mnie spadła i która nieodwracalnie pozbawiła mnie (...) mojej natury.
Dobrze, żeśmy zawarli znajomość. Swoją drogą, przyda się panu również mój adres.
Nie, drogi panie. Jestem człowiekiem dyskretnym. Wystrzegam się zadawania pytań, bo zawsze przywodzą mi na myśl dzień Sądu Ostatecznego. Zadajesz pan jedno pytanie i jakbyś poruszał lawinę. Siedzisz spokojnie na szczycie wzgórza i puszczasz jeden, jedyny kamyk, a on popycha kolejne. Mija chwila i po głowie dostaje ten czy inny poczciwiec uprawiający swój ogródek, a jego rodzina musi zmienić nazwisko. Nie, panie szanowny, to jedna z moich zasad: im dziwniej się sprawy mają, tym mniej pytań z mojej strony.