cytaty z książki "Za rok o tej porze"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Nienawidzisz mnie?
- Nie wiem. Nie. Chyba nie, nie potrafię nienawidzic. Taką mam wadę, ułomność.
- I tym się różnimy… siostro. Ja umiem tylko nienawidzić. Taka wada, ułomność.
Moja poduszka za Tobą tęskni. Niewyobrażalnie.
Leżę z brzegu łóżka, Twoje połowa jest wolna.. Układam głowę na poduszce, na
której zasypiałeś i już jestem w moim ulubionym miejscu na świecie- między
lewym a prawym ramieniem.
Z tęsknoty rozdrapuję sobie serce do krwi. Mogę, bo cała jestem sercem.
JUŻ CIĘ UŁOŻYŁEM, TERAZ CZAS
ABYŚ SAMA SIĘ POUKŁADAŁA. OD POCZĄTKU.
daję ci moje serce.
Odebrałeś to dosłownie I kuchennym nożem
Zabierałeś kawałek po kawałku.
Poszłam do niego gdy kolejny raz nacięłam sobie nadgarstki, tym razem tak
głęboko, że mogłam się wykrwawić. Chciałam się tylko ukarać, sprawić ból, ale
poszło zbyt głęboko krew płynęła tak gwałtownie, że ...z jednej strony
przestraszyłam się a z drugiej nie mogłam nacieszyc oczu widokem rubinowego
strumienia. Nie wiedziałam, czy chce to zatrzymać. Trwałam w odrętwieniu.
Toczysz bój o nas na swoim froncie, na moim walczę ja. Kiedyś to wszystko się
skończy, a gdy to juz się stanie- taką siłę mieć będziemy , że nas nic nie złamie.
Wiem, że gdzieś tam jesteś, wiesz, że ja jestem też i że tylko razem możemy
powrócić z tej wojny z tarczą. Przecież mamy pancerne skóry jak Żółwie Ninja.
Przyjdź, strzepnij z Duszy ten wulkaniczny pył ,co po wybuchu i rozlanej lawie
pozostał.
Wierzę, że znajdziesz siłę , by sprostać wszystkiemu z czym się zmagasz. Życie to
nieustanne wyzwania, a Bóg nigdy nie kładzie nam na ramiona krzyża cięższego ,
niż możemy unieść. Pamiętaj, że masz mnóstwo powodów by wstawać co rano z
łózka, po prostu je zauważ.
Czasoprzestrzeń mi się załamuje, jestem czarną dziurą , może w czarnej dziurze,
przecież to bez różnicy, i tak nie wiem co się ze mną / we mnie dzieje. Coś mnie
zasysa do środka, a ja w ostatniej być może chwili swojego marnego życia marzę o
tym byś Ty wszedł do mojego środka, choćby najmniejszym palce, końcem języka.
Czasoprzestrzeń się załamuje, jestem Gwiazdą…Mam na imię Kornelia i jestem
gwiazdą na Twoim Niebie. Jestem Twoim Niebem.
Ja ją kocham do dziś. A teraz, gdy mnie
ktoś pyta o dzieci, to odpowiadam, że miałam kiedyś jeszcze jedną córkę. Ale
umarła… Czy można kochać nienarodzone dziecko? Bardzo.
Ogromnie. Czy można za nim tęsknić? Strasznie. Aż do bólu.
Czy można sobie wybaczyć? Nie. Nie można. Opłakałam Ją. Opłakuję każdego
dnia. Nie wiem, jaka by była, kim chciałaby być, jak dorośnie. Jaki miałaby
uśmiech, czy miałaby dołeczki, gdy uśmiech rozświetliłby jej twarz. Nie ma jej.
Wystarczy, że kawałkiem szkła wtedy ktoś pokroił jej serce. Że zostawił ślad na
całe życie.
Rozorało serce na pół i rana nadal krwawi. Bo czas ich nie
leczy , tylko zabliźnia, przysypuje pyłem niepamiętania.
Książki stały się moją ucieczką. Czytam jak szalona. Próbowałam już
wszystkiego- Bóg, samobójstwo, Bóg, cokolwiek. Same porażki. Któregoś dnia
poszłam do biblioteki i prawie stała się moim domem. To książki uratowały mi
życie. Znalazłam piękną przypowieść, bez autora niestety. Bardzo mi pomogła.
Kocham cię. Tak nieopisanie
bezgranicznie cię kocham. Tak myślałam. Że bezgranicznie. Dopóki sama tej
granicy nie wyznaczyłam. Postawiłam barykadę i nie pozwalam ci się przedrzeć.
Nie mogę, choć najchętniej sama bym tę barykadę rozbiła.
Czas nie leczy ran matek po stracie dzieci. Nie łagodzi bólu. Pomaga jedynie
nauczyć się żyć z tym cierpieniem, które gdzieś tam w sercu zostaje na zawsze. A z
tyłu głowy zaczyna toczyć się równoległy świat pod tytułem "Co by było gdyby".
Ten wyimaginowany świat przysłania czasami bolesną rzeczywistość. Szczególnie
przed świętami, rocznicami, urodzinami i innymi ważnymi datami.
Dlaczego śmierć dziecka tak bardzo boli? Bowiem rodziców i dzieci łączy
szczególny rodzaj więzi. Nie jest to tylko związek krwi i ciała. Rodzic zawsze
dostrzega w swoim dziecku część siebie. Doszukuje się śladów podobieństwa – te
same rysy twarzy, kształt nosa, uśmiech, gesty. Dziecko to obiekt miłości
rodzicielskiej.
Szukam go wszędzie, wyglądam przez okno i ciągle mi się wydaje, że zobaczę go
na huśtawce, że za chwilę wbiegnie do domu perliście śmiejąc się, cały umorusany,
ale szczęśliwy, szczęściem kochanego dziecka.