cytaty z książek autora "Przemysław Borkowski"
Mówi się, że orgazm jest małą śmiercią. Co to za bzdura. To sen jest małą śmiercią, a śmierć jest wielkim snem.
Nie dam ci wódki – powiedział. – Porządne kobiety nie powinny
jej pić. Załatwię bimber.
Pomyślał, że samochodami jest jak z żonami. Gdy są nowe, kochasz je i nie możesz się na nie napatrzeć; potem przyzwyczajasz się, ale dobrze wam razem, świetnie się dogadujecie i traktujesz je z czułością; na końcu zaś zawsze jest tak samo- zaczynają sprawiać coraz więcej problemów i poprostu wkurwia.
Najchętniej w ogóle by nie myślał, wiedział jednak, że tak się nie da, bo gdyby tak dało się wyłączyć myślenie. Gdyby był taki pstryczek którym dałoby się to zrobić to bardzo chętnie by teraz z niego skorzystał, ale nic z tego w mózgu zawsze coś się miele nawet gdy wydaje nam się, że nie myślimy myśli myślą się same.
Każde działanie, nawet nieracjonalne, ma swój powód. Nawet wariaci kierują się jakąś logiką.
Jego spokój był pozorny. Był jak gładki, lecz cienki lód, pod którym krył się ocean rozpaczy.
- Wszystkiego w życiu należy spróbować - odparła. - Z wyjątkiem gówna.
Cudze nieszczęście jest zawsze fascynującym widowiskiem.
To, że ktoś jest lekarzem nie oznacza jeszcze, że dba o własne zdrowie, trudno siebie samego zoperować.
Choć tak naprawdę miał już poważne wątpliwości co tych swoich wątpliwości.
Mówię panu, najlepszy sposób, żeby zobaczyć, jakim kto jest człowiekiem, to zrobić z niego dyrektora. Od razu widać, kto jest prostak i cham, a kto człowiek z klasą.
Jej nazwisko gwarantuje nagłośnienie tematu we wszystkich mediach. Gówno jest więc może i to samo, ale wentylator, w który może wpaść, już znacznie większy.
Życie może i bywa podłe, lecz świat jest naprawdę piękny.
Sięgnęła do torebki i wygrzebała z niej maseczkę. Nałożyła ja na twarz. Ta głupia pandemia miała jednak, jak się okazuje, swoje dobre strony.
Postarała się nadać swojemu głosowi ton, jakim mówią pewne swoich przekonań kretynki. Takie, z którymi niemożliwa jest żadna dyskusja.
Życie to w ogóle nie jest łatwa impreza. Większość ludzi jest znacznie bardziej nieszczęśliwa, niż to się wydaje na pierwszy rzut oka, i znacznie mniej dojrzała. Spora część żyje na granicy rozpaczy. Uczą swoje dzieci pływać, a sami z trudnością utrzymują się na powierzchni.
Chodzi o podstawową dla każdego człowieka chęć, by ktoś wysłuchał, co mamy do powiedzenia. Być może nikt przez całe jej życie się tym nie interesował. Nawet nie wiesz, ilu jest takich ludzi. I jakie to straszne uczucie wiedzieć, że twój głos jest zbędny, że nikogo nie ciekawi, co myślisz i co czujesz.
Nie mogła się oprzeć i tu również podeszła do szyby. Widziała w dole plac Grzybowski i kościół Wszystkich Świętych.
Ogromna świątynia z tej wysokości wyglądała jak eksponat
z parku miniatur. Patrzyła na jej dach i dziwiła się, jak ładnie
był wykończony. Budowniczowie nie mogli przecież wiedzieć,
że ktoś kiedyś będzie patrzył na niego z góry. Może więc był
to widok przeznaczony specjalnie dla Boga?
To ciekawe zresztą, że wyszła za malarza. Prawnicy, zwłaszcza ci ze starych rodów, wiązali się raczej między sobą, jak niegdyś arystokracja. Albo psy z rodowodem, dodała w myślach nie bez pewnej złośliwości.
Podobno człowiek nie powinien mieszkać wyżej niż na dziesiątym piętrze. Ponad tym poziomem rozpoczyna się już strefa, w której trzeba się liczyć z niekorzystnym wpływem wysokości na organizm. Fizycznym i psychicznym. A to było przecież trzydzieste piętro. Ponad sto metrów nad poziomem gruntu. Jak można żyć w takim miejscu?
-Masz żonę?
-Zaraz żonę. Łazi mi taka baba po domu, forsy pilnuje i o wszystko ma pretensję. Musi co żona.
Wódka jest jak życie (...) niby wiadomo, że się kiedyś skończy, ale jak przychodzi co do czego, zawsze jest to nieprzyjemne zaskoczenie.
- Jedź, debilu! – zwyzywała jakiegoś taksiarza, który blokował jej drogę. Pieprzona toyota prius! Tacy zawsze jeżdżą, jakby hybryda zastępowała im jaja.
Żyjemy w świecie pełnym iluzji i mimo że gdzieś w głębi duszy zdajemy sobie sprawę, że są nieprawdziwe, mimo iż podejrzewamy to, przeczuwamy, nie przeszkadza nam to w nie wierzyć. I nie chodzi tu tylko o religie, chodzi o wszystko.
Wieczne powodzenie nie przygotowało go do takiej chwili. Nie był przyzwyczajony do sytuacji, gdy katastrofa nadciąga nieubłaganie i nieuchronnie.
Kawa: napój bogów, muza pisarzy i główne pożywienie prokuratorów… Bez kawy system prawny Rzeczypospolitej rozsypałby się w przeciągu trzech dni (...).
Bo czy na przykład miłość, ta opiewana w książkach i filmach prawdziwa miłość, tak naprawdę istnieje? A przecież w nią wierzymy. A skoro w nią wierzymy, to jednak istnieje. A wszystkie sensy, które nadajemy swojemu bezsensownemu życiu – z nimi jest podobnie. Cały świat, całe nasze życie opiera się na tej jednej uniwersalnej zasadzie: jednoczesnej prawdziwości i nieprawdziwości.
Stała nad pustym jeszcze grobem i myślała o seksie. Nie, nie o swoim, bez przesady; od tego była w tym momencie jak najdalsza. Myślała o stosunku seksualnym, który człowiek mający niedługo tu spocząć musiał kiedyś odbyć z jej matką, by ona mogła tu tkwić i wpatrywać się w tę ciemną dziurę. Trudno jej sobie było to wyobrazić.
Wierzymy w coś, mimo że wiemy, że to nieprawda. Wierzymy, bo ta wiara podoba nam się znacznie bardziej niż niewiara. Podoba nam się nadzieja, którą daje, poczucie sensu i wagi naszego życia, podoba nam się to sto razy mocniej niż goła niczym pręt zbrojeniowy wystający ze zburzonego domu prawda.