cytaty z książek autora "Agnieszka Niezgoda"
Nie w porę mogą przyjść czkawka, okres, śmierć lub sąsiadka. ale nie miłość.
I gdy tak myślę, to tak rozpaczliwie tęsknię za Tobą, że chce mi się płakać. I nie jestem pewien, czy z tego smutku, że tak tęsknię, czy z tej radości, że mogę tęsknić.
Bo czas jest, proszę pani, jak grawitacja albo spadająca kropla deszczu, która marszczy kałużę lub jezioro.
Proces umierania biologicznie jest równie aktywny jak życie. Dlatego śmierć nie różni się od narodzin. I dlatego ludzie, teoretycznie, mogliby rodzić się na milisekundy przed zgonem. Mieliby już na początku życia tę swoją życiową mądrość, doświadczenia i cały ten przychodzący z wiekiem spokój i rozsądek. Popełniliby już te wszystkie swoje błędy, zdrady i życiowe pomyłki. Mieliby już te wszystkie blizny i zmarszczki i wszystkie wspomnienia i żyliby w druga stronę. Ich skóra stawałaby się coraz gładsza, każdego dnia budziłaby się w nich większą ciekawość, włosy byłyby coraz mniej siwe, oczy coraz bardziej błyszczące i serce coraz silniejsze i coraz bardziej otwarte na przyjmowanie nowych ciosów i nowych miłości. I potem, na samym końcu, który byłby początkiem, znikaliby z tego świata nie w smutku, nie w bólu, nie w rozpaczy, ale w ekstazie poczęcia. Czyli w miłości.
Wydaje mi się, że jesteśmy nierozłączni...
Że to po prostu już się stało i że tak będzie zawsze. Że jeśli zostanę zapisem w Twojej pamięci, jakąś datą, jakimś wspomnieniem, to i tak będzie to jak powrót do czegoś, co się tak naprawdę nie odłączyło. Po prostu się przesunęło na koniec kolejki osób istotnych.
Wiem, że aby mnie nie zranić, zaprzeczyłby. Wiem także, że było by to kłamstwo. Zawsze przecież przegrywałam z jego muzyką. W łóżku także. On nawet mnie rozbierał tak, jak gdyby wyciągał swoje skrzypce z futerału. Z namaszczeniem, uroczyście. Dokładnie tak, jak to robi skrzypek, który gładzi swój instrument, muska palcami po smagłym drewnie, strzepując jakieś zupełnie niewidoczne pyłki, tylko jemu znane. Potem patrzy na skrzypce. To spojrzenie jest chyba najpiękniejsze. On także na mnie nagą tak patrzył. Jak na swoje skrzypce przed wielkim, najważniejszym koncertem.
Tęskniła.
Tęskniła za nim nieustannie. Oprócz pragnienia odczuwała tylko jedno: tęsknotę. Ani zimna, ani ciepła, ani głodu. Tylko tęsknotę i pragnienie. Potrzebowała tylko wody i samotności. Tylko w samotności mogła zatopić się w tej tęsknocie, tak jak chciała.
Często, gdy leżeliśmy przytuleni do siebie, kładłam głowę na jego piersiach. Gładził delikatnie moje włosy, a ja słuchałam jego bijącego serca. Nigdy nie wysłuchałam żadnej arytmii. Gdy zasypiał, patrzyłam godzinami na niego, jak oddychał miękko i spokojnie. Czasami na moment jego oddech przyspieszał i wargi rozchylały się lekko. I wtedy chciałam być w jego głowie. Wtedy najbardziej...
Bo kobiety najczęściej wiedzą wiedzą dokładnie, czego chcą, po pierwszym seksie. Wszystko, albo nic. A tak naprawdę to wiedzą już po pierwszym pocałunku. Prawda?
Wie, że nigdy nie spędzi nocy sama z żadnym mężczyzną. Nigdy.
Nigdy.
Gdy ma się kilkadziesiąt "nigdy", to następne jedno nie robi żadnego wrażenia.