cytaty z książki "Dzienniki powojenne 1945-1965 Tom 2: 1950-1954"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
5 VI 1947. Czwartek
Kiedyś, jeszcze jak byłam młoda, zapisałam sobie notatkę, że prawdopodobnie Europa zostanie zlikwidowana przez rasy kolorowe. Teraz spodziewam się, że przejściowym do tego etapem będzie likwidacja Zachodu przez Wschód. Potem przyjdą rasy żółte, wreszcie czarne.
(...) etyka społeczna nie tylko szwankuje, ale od marnego stanu, w jakim była, zeszła do poziomu krytycznego, a nawet gorzej- skandalicznego.
Stajemy się z dnia na dzień narodem chuliganów, zboczeńców, bandytów, złodziei mienia publicznego i prywatnego, kanciarzy i oszustów".
Polacy są narodem wybitnie skłonnym do stosowania etyki bohaterskiej, wymagającej ofiar z życia i mienia w nadzwyczajnych, patetycznych okolicznościach. A są prawie zupełnie pozbawieni etyki roszczeń i zobowiązań, wypracowanej przez wiekową tradycję Zachodu i prowadzącej do szczęśliwego, bo uczciwego życia na co dzień".
Nie jestem już dla nikogo ośrodkiem życia. Jeśli nie zdołam uratować się sama - nie pomoże mi już nikt na świecie.
Nałkowska olśniewała. Trzyma się coraz lepiej, musi mieć świetnych masażystów i kosmetykarzy, bo nawet gładka się zrobiła na gębie i na szyjsku. I co za ton, co za pewność siebie, już nie znakomitej pisarki, ale wielkiej figury politycznej! Co za protekcjonalne kiwanie paluszkiem na mężczyzn, którzy w podrygach podbiegają, by jej podać papierosa lub przyjąć w ucho jakieś szeptane zlecenie królowej. Byłam zaskoczona, nigdy jej jeszcze nie widziałam w tak tryumfującej, apodyktycznej formie. Musi mieć chyba jeszcze kochanka, bo niepodobna, by same tylko sukcesy w karierze dały jej taki tupet!
Ciekawy szczegół. Te dwie panie w Sierpcu głównie zainteresowane w tym, aby odczyt się odbył, mówiły o mnie: "Pani autorka przyjecha-
ła". Myślę, że i one pierwszy raz o mnie słyszały i o mojej twórczości nic ani w ząb nie wiedzą. Na skutek popłochu wywołanego moim przyjazdem nawet moje nazwisko wypadło im z pamięci. Ta nieszczęsna ojczyzna ma tylko stolicę, a poza nią - tłum sennych cieni, jeśli idzie o życie umysłowe.
Chwilami ogarnia mnie zdumienie, że tak lekkomyślnie wstajemy, kładziemy się spać, jakby niezdolni rozumieć straszliwości dni nadchodzących.
Jeśli jakimś cudem nie zahaczę się o coś emocjonalnego - to zginę. Ale czy możliwe jest w starości lat zahaczyć się o coś emocjonal-
nego? Skończyłam się, zamarłam wskutek niemożności zniesienia ohydnych nieszczęść, które spotkały świat.
Moje imieniny smutne, jak noc, która nad nami rozpostarta.