cytaty z książki "Kozioł ofiarny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Myślenie o sobie jak najgorzej to czasami przejaw słabości. Mówimy: "Osiągnąłem dno, nie mogłem spaść niżej" i wręcz z rozkoszą pławimy się w bagnie. Jednak rzecz w tym, że to nieprawda. Nie ma końca złu, które w nas tkwi, tak jak nie ma końca dobru. To tylko kwestia wyboru. Trudzimy się żeby zajść wyżej, i trudzimy się, żeby upaść nisko. Trzeba jedynie odkryć, w którym kierunku zmierzamy.
- Nic mi nie jest - odparłem. - Po prostu nie powiodło mi się w życiu jako człowiekowi.
- Jak nam wszystkim - skomentował. Panu, mnie, wszystkim tym ludziom, tu, w bufecie dworcowym. Wszyscy jesteśmy nieudacznikami. Sekret życia polega na tym, żeby wcześnie to zrozumieć i pogodzić się z tym. Wtedy przestaje to uwierać.
Nikt nie miał prawa igrać z życiem innych. Nie powinien siać zamętu w ich uczuciach. Słowo, spojrzenie, uśmiech, ściągnięcie brwi - to wszystko miało wpływ na inne istoty ludzkie, powodowało sympatię albo niechęć, i tak powstawała pajęczyna, która nie miała początku ani końca, rozszerzała się na zewnątrz, ale i do wewnątrz, łącząc, splątując, tak że ruchy jednego zależały od ruchów drugiego.
Kiedy kobiety nie mają obowiązków, popadają w tarapaty. Dewocieją albo biorą sobie kochanków.
Przyszłość zaczyna się jutro. To dar, który dostajemy, budząc się każdego ranka. Wykorzystaj go, nie odrzucaj.
Pewnego dnia ludzie wymordują się nawzajem [...] Może tak trzeba. Na świecie zapanuje spokój - nie pozostanie nic poza lasami i ziemią.
Wszystko zależy od tego czym dla ciebie jest szczęście. To nie garnek ze złotem u stóp drzewa.
- To nie strój czyni ranek wesołym - odparł - ale nosząca go osoba. Monsieur le comte jest dziś pogodny jak samo słońce.
- Wie pan - powiedział - ogromnie lubię testować cudzą własność. To jedna z największych przyjemności w życiu.
Relacje między ludźmi są przeważnie pozbawione wartości, bo ci, do których nas ciągnie, nie lubią się wzajemnie, i przez to łańcuch pęka, przesłanie znika.
Śmierć była katem, ścinającym kwiat, zanim zakwitł. W niebie znajdowało się wystarczająco dużo piękna, a na ziemi go brakowało.
Śmierć była katem, ścinającym kwiat, zanim zakwitł. W niebie znajdowało się wystarczająco dużo piękna, a na ziemi go brakowało.
- Wobec tego jesteśmy kwita - zakończyłem. - Oboje zeszliśmy na dno. Ale Marie-Noël była tam przed nami i wcale się nie bała.
Zbliżyła się do mnie, wyciągając ręce, aby mnie dotknąć, przytulić; wtedy pomyślałem, jak bardzo napastowany mężczyzna jest pozbawiony godności i wdzięku. Kobieta, jeśli ktoś ją napastuje, może przynajmniej odwołać się do niewieściej słabości, i to tylko przydaje jej uroku.
Ile znaczy porażka? Być może nic dla mojego małego zewnętrznego świata, nic dla przyjaciół, którym się wydawało, że dobrze mnie znają, nic dla osób, które mnie zatrudniały, i dla studentów, którzy słuchali moich wykładów, nic dla urzędników w British Museum, dobrodusznych i uprzejmych, którzy mówili mi "dzień dobry" i do "widzenia", nic dla łagodnych, życzliwych tępych londyńskich duchów, wśród których żyłem, oddychałem i poruszałem się jako praworządny, cichy trzydziestoośmioletni naukowiec. Ale dla siebie samego, który domagał się, aby ktoś go wyzwolił, dla tkwiącego we mnie człowieka? Czym dla niego były moje nędzne dokonania?
Może nie udzieliliby mi odpowiedzi, ale na przykład wskazali, gdzie jej szukać; bo chociaż każdy z nas sam musi znaleźć rozwiązanie swoich problemów, jak klucz do zamka, przecież niewykluczone, że istnieją rozwiązania uniwersalne, tak jak istnieje klucz uniwersalny.
Uzmysłowiłem sobie, że to nie hrabina nie wykazywała zrozumienia, ale ja. Byłem sentymentalny. Chciałem, żeby ludzie byli lepsi, bardziej wspaniałomyślni, niż są w rzeczywistości.
Moje "ja", które znałem, nie zdało egzaminu. Jedynym sposobem uniknięcie odpowiedzialności było stać się kimś innym. Żeby inna osobowość przejęła pałeczkę.
To oznacza, że relacje między ludźmi są przeważnie pozbawione wartości, bo ci, do których nas ciągnie, nie lubią się wzajemnie, i przez to łańcuch pęka, przesłanie znika.
Zawsze pan robił wszystko po swojemu. Jeśli nie jest pan teraz zadowolony z życia, to dlatego, że zawsze szukał pan podniet, zabawy, nowości... A nie czegoś trwałego, stałego. To prawda, mam rację? Bo był pan ponad to. A teraz dobiega pan czterdziestki i jest już za późno na zmiany.
Nie mam dobrej opinii o gatunku ludzkim. Tak to jest, że co jakiś czas mamy wojny i ludzie wiedzą, co to ból i cierpienie. Pewnego dnia wykończą się nawzajem, tak jak wykończyli króliki. I dobrze. Na świecie znowu zapanuje pokój, nic nie pozostanie, tylko las i ziemia.
Nie ma końca złu, które w nas tkwi, tak jak nie ma końca dobru. To tylko kwestia wyboru. Trudzimy się, żeby zajść wyżej, i trudzimy się, żeby spaść nisko. Trzeba jedynie odkryć, w którym kierunku zmierzamy.
- Śmierć jest piękna. Madame Francoise mogłaby być aniołem w niebie.
Nie zgadzałem się z nią. Śmierć była katem, ścinającym kwiat, zanim zakwitł. W niebie znajdowało się wystarczająco dużo piękna, a na ziemi go brakowało.
- Naprawdę tak mało wie pan o dzieciach, monsieur Jean? - zapytała. - Wydaje się panu, że skoro nie płaczą, to niczego nie czują? Jeśli tak, jest pan w błędzie.
Coś się rozpadło, warstwa po warstwie, mur obronny chroniący każdego przed atakiem, tak że nie słyszy się zaczepek, nie widzi żadnych sygnałów; sedno, nietknięte, bo odizolowane od otoczenia, zadrżało przez tę krótką chwilę, gdy mówiłem, i w dłoni, która zacisnęła się na mojej ręce, wyczułem wieloletnią samotność, otępiałe zmysły, szyderczy umysł, puste serce. To było tak, jakby poprzez dotyk wszystko to przeszło na mnie i owo brzemię było niewiarygodnie ciężkie.
Kiedy kobiety nie mają czym się zająć, tylko sobie szkodzą. Stają się dewotkami albo wdają się w romanse.
Przyszłość zaczyna się jutro. To dar, który dostajemy, budząc się każdego ranka.
Nie wiedzieli - ci ludzie w hotelu, w którym spędziłem noc, podobnie jak tamci, których mijałem na ulicy - że nie mam ochoty ani na spotkanie z rodakami, ani na własne towarzystwo, natomiast pragnę szczęścia, które nie będzie mi dane, poczucia, że do nich przynależę, że wychowałem się wśród nich i uczyłem, związany więzami krwi, które by znali i je rozumieli. Dzięki temu, żyjąc pośród nich, mógłbym śmiać się z nimi, odczuwać ich smutki, jeść ich chleb - już nie chleb kogoś obcego, lecz mój i ich.
- Nic mi nie jest - odparłem. - Po prostu nie powiodło mi się w życiu jako człowiekowi.
- Jak nam wszystkim - skomentował. - Panu, mnie, wszystkim tym ludziom, tu, w bufecie dworcowym. Wszyscy jesteśmy nieudacznikami. Sekret życia polega na tym, żeby wcześnie to zrozumieć i pogodzić się z tym. Wtedy to przestaje uwierać.