cytaty z książki "Homecoming"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nigdy więcej nie przepraszaj za to, że dostrzegasz w ludziach ich najlepszą stronę. To wspaniała cecha.
- Mamy w zwyczaju chować naszych zmarłych o wschodzie słońca. Wierzymy, że świt jest czasem odnowy. Koniec i początek wszystkiego są nierozłączne, tak jak chwila tuż przed pierwszym brzaskiem i tuż po nim.
- To piękny zwyczaj – skomentowała cicho Clarke.
- Po kataklizmie nasi przodkowie musieli nagle przyzwyczaić się do myśli, że po ciemności nie zawsze nadchodzi światło… że pewnego dnia słońce naprawdę nie wstanie. Nasza tradycja wywodzi się z tamtych czasów. W ten sposób wyrażamy wdzięczność za kolejny wschód słońca.
Kiedy się kogoś traci, najtrudniej jest znaleźć właściwe miejsce dla myśli i uczuć, które dotąd dzieliło się z tą osobą.
- Zdejmij koszulę – poleciła, gdy usadowili się na kępie trawy, na którą padały jeszcze słoneczne promienie.
Chłopak wydawał się zaskoczony. Uniósł głowę i rozejrzał się, czy w pobliżu nie ma innych ludzi.
- Co? Tutaj?
- Tak, tutaj. W chacie jest za ciemno – odparła, a gdy dalej się wahał, uniosła brwi. – Od kiedy to Bellamy’ego Blake’a trzeba dwa razy prosić, żeby się rozebrał?
- Clarke, daj spokój. Miejscowi i tak myślą, że jestem szalonym uciekinierem, przez którego wszystkich ich pozabijają. Naprawdę muszę być jeszcze do tego półnagim szalonym uciekinierem?
- Tak, chyba że chcesz zostać martwym półnagim uciekinierem. Muszę poprawić te szwy.
Na tym polegał problem z cierpieniem. Nie dało się go wymazać z pamięci. Ktokolwiek go doświadczył, czuł je już zawsze.
Nie można zastąpić smutnych wspomnień radosnymi. Na tym polegał problem z cierpieniem. Nie dało się go wymazać z pamięci. Ktokolwiek go doświadczył, czuł je już zawsze.
Nie da się zastąpić smutnych wspomnień radosnymi. Na tym polegał problem z cierpieniem. Nie dało go się wymazać z pamięci. Ktokolwiek go doświadczył, czuł je już zawsze.
- Dobrze - (...) - Ale tylko ten jeden raz! Jak jeszcze kiedyś ktoś skaże mnie na śmierć za to, że jestem narwanym idiotą, macie mu pozwolić, żeby wykonał wyrok!
- Umowa stoi - zgodził się Wells z uśmiechem.
- W żadnym razie! Jesteś moim narwanym idiotą - odparła kategorycznie Clarke.
Przekłuła igłą skórę, próbując nie zwracać uwagi na jego reakcję. Bellamy wzdrygnął się i syknął z bólu. Mogła tylko postarać się zszyć ranę szybko i dokładnie – tak, by skrócić całą procedurę do minimum.
– Świetnie to znosisz – powiedziała, wyciągając igłę i przygotowując się do założenia następnego szwu.
– Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że nieźle się przy tym bawisz – wycedził w odpowiedzi przez zaciśnięte zęby.
– Jak tam, wszystko w porządku? – zawołał ktoś. (...)
– Super! – odparł Bellamy, zanim zdążyła odpowiedzieć. – Clarke folguje swoim sadystycznym instynktom. Normalka… – Tu znów głośno jęknął. – Pozwalam jej to robić co wieczór… (...)
– Ale z was dziwna para!
– …powiedziała ziemska laska, której chłopak spadł z nieba – zdołał zaripostować Bellamy przez zaciśnięte zęby.