cytaty z książki "Senność"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) ludzie tak naprawdę mogą mieszkać tylko w innych ludziach, wie, że depresja to nic innego, jak bezdomność, na depresję cierpią ludzie, którzy nie mają w kim mieszkać (...)
(..)nie ma niczego bardziej przygnębiającego dla człowieka niż przywyknąć do bycia niekochanym, wziąć to za stan naturalny, oczywisty, za regułę, potwierdzaną czasem wyjątkami.
Niekochanym niewiele się przytrafia, ich nieżywe życia porastają pleśnią, ich dusze się duszą.
Jest obolała od snów. Jak się śpi samotnie, ostrze dni samo tnie.
Powiem Ci coś, boś młody i jeszcze nie zdążyłeś sobie życia zmarnować. Słuchaj i zapamiętaj: siedem jest grzechów głównych, a najcięższym z nich jest lenistwo. Pod wieloma imionami będzie się ono przed tobą maskować; jako posępnica albo melancholia będzie występować najłacniej. Nie poddawaj się gnuśności, jak raz cię dopadnie, nigdy nie odpuści. Noce prześpisz, dnie przeziewasz, trudnościom umykając, wysiłku unikając, oślepniesz i ogłuchniesz na żywioły wszelkie. Robak roztoczy nad tobą opiekę. Zamiast radości poczujesz zazdrość wobec wszystkich, którym życie smakuje. Nie będziesz żył, tylko pleśniał, z pleśnią na ustach dreptał w miejscu, cudzym pleśniom wrogi.
Pewnych spraw nie można po prostu przegadać, trzeba je sobie raz na zawsze wymilczeć, żeby uniknąć nieporozumień.
Jedynym powodem, dla którego Adam nie chce umrzeć, jest lęk przed tym, że może rzeczywiście człowiek przed śmiercią widzi jeszcze raz całe swoje życie; jakież to musi być przykre dla samobójców: chcąc wyjść z męczącego filmu przed zakończeniem, musisz go zobaczyć od początku.
Robert lubi to miejsce, lubi otaczać się książkami, nawet jeśli nigdy nie zdąży ich wszystkich przeczytać (a właściwie czemu miałby ich nie doczytać po śmierci, oczami ślepca Robert widzi idealnie dla siebie dobrane zaświaty jako bibliotekę w kształcie labiryntu z nieskończoną liczbą niewielkich pokoików, w których mógłby, wymościwszy się w fotelu, czytać wiecznie, nieustannie, bez zmęczenia, bez snu, błądząc między książkami, błąkając się od książki do książki, bez wyrzutów sumienia, że czyta, zamiast pisać, bo po śmierci pisać już nie będzie musiał) (...)
(..) poszukaj sobie miejsca z genius loci, rozejrzyj się dokładnie, znajdź swój kąt i dostosuj do niego widok z okna, to bardzo ważne, każdy człowiek powinien mieć codzienny kontakt z naturą chociaż przez okno. Każdy człowiek powinien mieć za oknem choćby jedno drzewo, chociaż część drzewa, choć parę gałęzi, żeby widzieć, jak inny żywy organizm reaguje na wiatr i słotę, każdy powinien mieć swoje drzewo w zasięgu wzroku, swoje drzewo dostępne całodobowo w ekranie okna, zmienne, ruchliwe na wietrze, rozszczebiotane w porze ptasich sejmików, kwitnące albo tracące liście, spokojnie przyjmujące każdą porę roku, długowieczne. Ludzie powinni się uczyć od drzew(..)
Wie pan, pomyślało mi się teraz: skoro nie żyłem tak, jak bym chciał, to może chociaż umrę po swojemu...
Serce mu spuchło; do czegokolwiek by się zabrał, uwiera go, jakby zajmowało w
ciele kolejne połacie, zakładając strefy okupacyjne na wszystkich narządach: wątroba,
nerki, jelita, płuca są teraz sercami, w każdym zakątku ciała gnieździ się serce i ciąży
jak diabli, spowalnia kroki, spłyca oddech, odbiera apetyt, wszystkie wnętrzności,
zamiast pełnić swoje pierwotne funkcje, pulsują, krew tęskni, zamiast tętnić; do diabła z
takim sercem, które zamiast bić, wybija rytm niepowetowanej straty.
Róża wie, że nie ma niczego bardziej przygnębiającego dla człowieka niż
przywyknąć do bycia niekochanym, wziąć to za stan naturalny, oczywisty, za regułę,
potwierdzaną czasem wyjątkami. Bywa, że trzeba wtedy każdego poranka przekonywać
się do sensowności rzeczy najprostszych, zaraz po przebudzeniu, samotnie w łóżku o
wiele za dużym mówić do siebie jak pielęgniarka do niedołężnego pacjenta: „A teraz
wstaniemy, otworzymy okna, wywietrzymy mieszkanko, umyjemy się”; Róża się boi,
bo z czasem może dojść do tego, że przestraszona nagłym bezdechem będzie musiała
sobie po kilka razy dziennie przypominać: „Oj, musimy oddychać, jeśli przestaniemy
oddychać, to już nie pożyjemy, a przecież chcemy sobie jeszcze trochę pożyć, mimo
wszystko, prawda?” Niekochanym niewiele się przytrafia, ich nieżywe życia porastają
pleśnią, ich dusze się duszą.
Ludzie nierozsądni też czasem jeżdżą koleją. Łatwo ich odróżnić już na dworcu, kiedy pokonują wiecznie nieruchome schody ruchome. I wcale ich to nie dziwi. Jeśli przestała im przeszkadzać wieczna nieruchomość ruchomych schodów, to znaczy, że nigdy stąd nie wyjadą. Będą śpiewać patriotyczne pieśni ku pokrzepieniu dusz. Tak trzeba nadać jakiś sens cierpieniu.
Chleją, rechoczą, rzygają, zasypiają, budzą się, coś przegryzą, do sklepu się wymkną. Niechętnie... od picia mają światłowstręt. I apiać od nowa. Czasem któryś wyjmie flaka. I stara go męczy... naciąga... Ale nic z tego. Na tej melinie dokonuje się kurewstwo agonalne. Alkoholicy w stanie zejściowym przygłaskują sobie nawzajem zużyte organy, bo wciąż jak przez mgłę pamiętają czasy sprzed marskości, w których popijawie towarzyszyły męsko-damskie harce, czasy w których byli zdolni do przeżywania także innych, niż pośpieszne zabijanie kaca rodzajów przyjemności.
(...)nie przychodzi im do głowy, że to uwięzienie może smakować wolnością(...)
- Panie doktorze... Czyt o jest normalne, kiedy ktoś ma sen, który się powtarza, ciągle ten sam, chociaż się go nie chce?... I wszystko jest w nim takie... realne.
- Mhm, to jest możliwe... A jakiż to sen panią prześladuje?
- Śni mi się, że mój mąż jest... cholernym sukinsynem.
Nie wie, gdzie podziało się jej życie. Nie wie nawet, kiedy je zgubiła.
(...) nie jest mu smutno, że będzie musiał umrzeć, żal mu raczej, ze tak niewiele żył za życia, zawartość życia w jego zyciu była stanowczo zbyt niska, żeby miał do czego tęsknić.
- Mój drogi...
- Moja droga. I twoja droga. Tak się szelestnie przecięły. Śniły mi się twoje buty obok moich.
Słuchaj i zapamiętaj: siedem jest grzechów głównych, a najcięższym z nich lenistwo. Pod wieloma imionami będzie się ono przed tobą maskować; jako posępnica albo melancholia będzie występować najłacniej. Nie poddawaj się gnuśności, jak raz cię dopadnie, nigdy nie odpuści.
- Pan musi mieć ochotę do zycia... a ja w panu widzę silną wolę śmierci.
- Raczej ciekawość... W końcu to będzie moje ostatnie wielkie przeżycie.
(...)
- Panie Robercie... Śmierci się nie przeżywa.
Zaczyna się lękać lęku, który mógłby ją znowu dopaść, tyle dni udało się wytrzymać, już się tak dobrze czuła, że aż ją to zaniepokoiło, lęk na pewno gdzieś się przyczaił i szuka tylko pretekstu, żeby zaatakować.
Słuchaj i zapamiętaj: siedem jest grzechów głównych, a najcięższym z nich
lenistwo. Pod wieloma imionami będzie się ono przed tobą maskować; jako posępnica
albo melancholia będzie występować najłacniej. Nie poddawaj się gnuśności, jak raz cię
dopadnie, nigdy nie odpuści. Noce prześpisz, dnie przeziewasz, trudnościom umykając,
wysiłku unikając, oślepniesz i ogłuchniesz na żywioły wszelkie. Robak roztoczy nad
tobą opiekę. Zamiast radości poczujesz zazdrość wobec wszystkich, którym życie
smakuje. Nie będziesz żył, tylko pleśniał, z pleśnią na ustach dreptał w miejscu, cudzym
pieśniom wrogi.
Ludzie tak naprawdę mogą mieszkać tylko w innych ludziach. depresja to nic innego jak bezdomność, na depresję cierpią ludzie, którzy nie mają w kim zamieszkać.
Boi się tego spojrzenia, wie, co ono oznacza, tak martwo patrzą ludzie, którzy kłamią w żywe oczy.
Jest obolała od snów.
Jak się śpi samotnie, ostrze dni samo tnie.