cytaty z książki "Bombel"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
I nawet teraz, jak to mówię, jeszcze pamiętam dobrze, co to znaczy być samemu, tak całkiem, i mimo że nie wyglądam na takiego faceta, co przejmuje się podobnymi sprawami, czasami jakoś tak robi się chujowo, tak szaro, buro i nijako, jakby ciągle w mojej głowie padał deszcz albo topniał śnieg i mieszał się ze żwirem dopiero co nasypanym przez posypywarki, jeden szlam bez żadnego koloru, bez niczego, w którym człowiek się rozpuszcza, w którym się tonie i nie ma za co się chwycić, i nie ma żadnej osoby, która mogłaby podać gałąź, żeby mnie wyciągnąć, i coraz bardziej wtedy czuję to wszystko, jak szlam wpada mi do ust, kiedy oddycham, całe je zakleja, jak czasami we śnie wchodzi przez przełyk do żołądka, a dupa jest zablokowana i nie można tego wszystkiego od razu wysrać, tłoczy się we mnie cały brud, wszystkie te kawałki żwiru, ten na wpół roztopiony śnieg, każdą dziurę we mnie zatyka, próbuję udawać, że nic ze mną się nie dzieje, jak ktoś akurat przechodzi, grzecznie się odzywam, dzień dobry, dzień dobry, nie pokazuję niczego po sobie, idę szybko w jakieś krzaki, w jakieś miejsce, gdzie nie będzie nikogo poza mną, znajduję jakąś kryjówkę odgraniczającą, wkładam palce i rozpieram siłą usta, wbijam się między ten zagęszczony syf, wpycham rękę najdalej, jak tylko mogę, prawie po łokieć, i rzygam, wymiotuję wszystkim, co okazuję się tylko tym, co jadłem wcześniej, nie ma żadnego szlamu i jest mi wstyd, że tak się dałem łatwo podejść temu malutkiemu skurwysynowi we mnie, tak łatwo dałem się przechytrzyć i oszukać.
Ale nikt nie przychodzi i myślę sobie, że w zasadzie jest całkiem źle, bo są same braki i to, czego nie ma, jest ważniejsze niż, to co jest. Bo to, że coś teraz jest, wydaje się obojętnie, ani korzyści, ani jakiegoś specjalnego bólu. A do tego, czego nie ma, a mogłoby być, mam wybitnie emocjonalno-osobisty stosunek.
Kiedy ktoś umiera, najbardziej rzuca się w oczy właśnie to miejsce, które po sobie zostawia, jakby wyrwał ze sobą część krajobrazu, i przez tę dziurę wpada teraz jakieś światło i razi tak, że nie można dłużej na nie patrzyć.
Chodzilibyśmy do lasu, na grzybki, prawdziwki, rydze i te sprawy. Potem sprzedawalibyśmy je razem przy szosie, a za pieniądze można by pojechać do miasta na pizzę albo hotdogi i pepsi z kubka, albo coś by się jeszcze wymyśliło.