cytaty z książki "Zły człowiek"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dobranoc, mój smutku, moje szczęście. Mój wrogu, przyjacielu, mój krytyku, moje wsparcie. Do widzenia, mój gniewie, miłości, nożu, rano, plastrze, blizno.
Któregoś dnia naciągnąłbym jej gacie, przez lata wspólnego mieszkania przemienione z przedmiotu o charakterze seksualnym w przedmiot o charakterze syfu na podłodze. Wcisnąłbym te czarne buty po kolana, które zawsze chciałem, żeby na sobie zostawiała. Kilka kolorowych kresek tu i ówdzie, chmura ni to męskich, ni damskich perfum. Unisex dla każdego kryterium, od płci gonadalnej po społeczną. Pandrogynia z przypadku, z przeznaczenia, z konieczności połączenia tego, co wydaje się zdwojonym tym samym. Hermafrodytyczna istota powtarzająca – na zmianę basem i sopranem – "Ja też, też tak mam, też to czuję, też takie jestem".
Jakby nigdy nic poszedłbym do sklepu po kajzerki (szwedek przecież nie jadamy) i nie rozumiałbym zszokowanych min wścibskich przechodniów. Ja – ty, ty – ja, co za różnica? Ujednoliceni znajomi albo najlepiej ich brak, te same przeżycia, te same historie niewymagające opowiedzenia. Przytuleni pod kołdrą przypominalibyśmy wór kości, ścięgien, organów i innych organicznych skrawków niemożliwych do przyporządkowania konkretnej osobie.
Nienawidzę tego kochania, jak widzę te wygłupy, że niby masz coś we włosach, daj ci wyciągnę... A weź spierdalaj!
Skąd u tych wszystkich, nawróconych na ateizm przez śmieszne rysunki na Demotywatorach, religijnych ignorantów tak silnie zakorzeniona jezusowa potrzeba nadstawiania drugiego policzka? Wcześniej nie wiedzieli, czemu chodzą do kościoła, teraz nie wiedzą, czemu nie chodzą. Byle w grupie, byle z tymi obgadać tamtych, a z jeszcze innymi poukładać się na "dile".
Po eksperymentach, przy których wiwisekcja jest familijną rozrywką, Bóg spakował narzędzia i ulotnił się. Kilka milionów topielców, setki rozpuszczone w siarczystych deszczach, kobieta przemieniona w słup soli, Er, Onan, pierworodni Egiptu, Amalekici, synowie Aarona spaleni żywcem, 10 zwiadowców zgładzonych za przekazanie prawdziwych relacji, mężczyzna zbierający gałęzie w dzień szabatu, 14 700 zabitych w ramach kary za strach przed poprzednimi mordami, król Sichon i jego wierni, Og i ludzie z 60 miast, Jerycho, Akan wraz z rodziną, Jeruzalem, morderstwa Samsona, morderstwa Dawida, Syryjczycy, 185 tysięcy śpiących żołnierzy zarżniętych przez anioła, milion Etiopczyków, dzieci Hioba (jedyne biblijne zabójstwa wpisane również na konto Szatana), Jezus… Dokładnie 2 552 452 odebrane życia, domniemanych ponad 20 milionów więcej. Jak mogłem nabrać się na PR kreowany przez przedszkolne kolorowanki i "poczciwego" dziadka, z gwiazdorskim zacięciem kiwającego dłonią w każdym zakątku globu? "Naszego" człowieka w Watykanie, który poza uśmiechem miał do zaoferowania wyłącznie prymitywny konserwatyzm. Potęga wychowania na zawsze naznaczyła mnie odruchem szukania pomocy w toksycznej relacji z psychopatycznym Bogiem. Za wszelką cenę nie mogłem w identyczny sposób zniszczyć sumienia mojego syna.
Od dawna nie czytałem beletrystyki. Gdy pierwsza i ostatnia strona podręcznika znajdowały się w równoległym położeniu, cały zamknięty między nimi świat przestawał mieć jakiekolwiek znaczenie. Co innego szaleńcze ćpanie i chlanie od Thompsona, fatalna miłość od Giordana czy śmierdząca bagnem apokaliptyczna wizja Cave’a – silne nadwyrężenie emocjonalne to zbyt duża cena za kilka wciągających wieczorów.
Skąd u tych wszystkich, nawróconych na ateizm przez śmieszne rysunki na Demotywatorach, religijnych ignorantów tak silnie zakorzeniona jezusowa potrzeba nadstawiania drugiego policzka? Wcześniej nie wiedzieli, czemu chodzą do kościoła, teraz nie wiedzą, czemu nie chodzą. Byle w grupie, byle z tymi obgadać tamtych, a z jeszcze innymi poukładać się na "dile".