cytaty z książki "Życie, sprawy i wędrówka do piekła Doktora Jana Fausta osławionego czarnoksiężnika, astrologa, astronoma, mistrza magii i humorysty"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.
-Więc kimże w końcu jesteś?
-Jam częścią tej siły, która wiecznie Zła pragnąc, wiecznie czyni Dobro.
Wszystko ci, bracie, pójdzie jak należy,
Żyć się nauczysz, gdy w siebie uwierzysz.
Budzę się rano z przerażeniem i bliski płaczu wiem na pewno, że ani jedno znów marzenie, nie spełni mi się, ani jedno!
(...)ja jestem cząstką części,co wszystkim wpierw była,
cząstką ciemności, co światło zrodziła.
Tak więc ciężarem jest dla mnie istnienie, życie ohydą, a śmierć wybawieniem!
Jedynie tam, gdzie wzrokiem toniesz w niebie,
Gdzie tylkoś twój, gdzie wierzysz tylko w siebie, Gdzie nic prócz Dobra z Pięknem nie ma już, W samotność idź! - i tam świat własny twórz.
Gdy zmądrzeć chcesz, przez błądzeń brnij udrękę,
Gdy chcesz się stać, na własną stań się rękę!
Gdy dobra chcesz, sam dobrym stań się wpierw,
Radości chcesz, uciszaj własną krew.
Gdy wina chcesz, sok z gron wyciskaj w czarę.
Ufasz-li w cud, umacniaj swą wiarę
Jestem tym duchem, który zawsze przeczy!
I bardzo słusznie, bo wszelkie istnienie
Zasługuje wyłącznie na zniszczenie.
Najlepiej żyłoby się w pustym świecie.
Więc to, co grzechem zwiecie,
Rozkładem, złem po prostu, dnem i dołem,
Moim właśnie jest żywiołem.
Więc dalej idź, dni ziemskich obwód mierząc;
Gdy duchy straszą, idź dalej twą ścieżą,
W dążeniu znajdziesz dość szczęścia i znoju,
Ty, któryś chwili nie zaznał spokoju!
Zawsze tym będziesz - czymeś jest.
Wsadzaj peruki z tysiącznymi kudły,
Nogi podwyższaj łokciowymi szczudły,
Wciąż pozostaniesz, czymeś jest.
We mnie dwie dusze mają mieszkanie,
A jedna z drugą chciałyby się rozstać;
Jedna w zaciekłej żądzy więc, w gorączce,
Chwytnymi narządami w świat się wpija;
Drugiej ku zacnych przodków spieszno łączce,
Nad ziemski tedy proch się wzbija.
Jednego to, drugiego tamto wzruszy,
A każdy widzi to, co nosi w duszy.
Tylko to, co z serca płynie
W sercu drugich znajdzie wtór.
Szczęśliw, kto jeszcze śni, że kiedyś tam
Z owego morza błędu się wynurzy.
Czego nie wiemy, właśnie trzeba nam,
Tego, co wiemy, nie umiemy użyć.
W żądzy wiedzy poznałem wszechnauk dziedzinę,
zgłębiłem filozofię, prawo, medycynę,
niestety teologię też! - cóż? - pozostałem
mizernym głupcem! - tyle wiem, ile wiedziałem.
Magistrem jestem, nawet zowią mnie doktorem,
i tak latami z męką, z wewnętrznym oporem
oświecam rzesze uczniów bezpłodnym zarzewiem
i wiem, że nic nie wiemy - i że ja nic nie wiem.
Czyż zawiłości świata ta pewność zwycięża,
że wiem więcej niż mędrcy, doktorzy i księża?
że nie ma we mnie zwątpień, że łza mi nie znana,
że się nie lękam piekła nie trwożę szatana?
Pustka we mnie i wszelka radość mi odjęta,
pustka mi bieg hamuje, skrzydła moje pęta.
Zaledwie krok uczynię, już muszę powracać -
i jakoż mogę bliźnich polepszać, nawracać?
Ani się ze mną dobro, ni pieniądz nie brata,
nie wiem, co sława ziemi, co wspaniałość świata,
Któż drugi byt sobaczy tak wlec się odważy
z maską obojętności na posępnej twarzy?
(...)
Księżycu, druhu bratni,
obyś na me cierpienia patrzał raz ostatni;
ileż ponurych nocy oto przy tym stole
szukałem w księgach prawdy w łudzącym mozole,
a ty, mój przyjacielu wierny - po cichutku
patrzyłeś w moje oczy przygasłe od smutku.
Obym mógł w twoim świetle radosny, pogodny,
na szczytach gór oddychać wolny i swobodny,
nad przepaście z duchy wzlatać,
mgły na łąkach snuć i splatać
i zbyty, nauk pustej wiedzy -
poić się rosą przesrebrzonej miedzy.
A oto żyję w mroku, w cieniu,
w przeklętym, ponurym więzieniu,
gdzie przez szkieł barwnych zator wpada
jasność zamglona, brudna, blada.
Zwał ksiąg mnie dusi i więzi swym pyłem,
wśród stert papieru tyle lat przeżyłem,
wśród szkieł, przyrządów, instrumentów wielu,
z których każdy od życia grodzi i rozdziela.
Ułóż w stos książki, Fauście, stań na wiedzy szczycie -
oto jest świat twój, oto twoje życie!
Nasze czyny, równie jak cierpienia,
Hamują postęp naszego istnienia!
Potrzebna ci, diable, pisemna umowa?
Nie znasz mężczyzny ani jego słowa?
Nie wiesz, pedancie, że mówione słowo
Na wieki będzie za mówcą podążać?
Bo świat ten cały skrzyknie się na nowo,
By dotrzymania umowy zażądać?
To jest szaleństwo, lecz honor jest święty,
Człowiek honoru utracić nie zechce!
Kto słowo złamie, ten będzie przeklęty,
Honor jedyny dumę ludzką łechce.
Małym wystarczają małe dzieje,
Wśród wielkich małość olbrzymieje.
Wróć mi w całej ich pełności
Owe szczęsne niepokoje,
Siłę gniewu, moc miłości,
Wróć mi młode lata moje!
Prostokąt obrysujcie w darni.
Zamiast pałacu domek ciasny –
Koniec żałosny, ale własny.
A tyle przyniósł mi ten trud, żem jest tak mądry jak i wprzód!
Lecz nigdy władać nie zdołasz sercami,
Jeśli twe serce zapału nie wznieci.