cytaty z książek autora "Åke Edwardson"
Wszystko dałoby się rozwiązać, gdyby ludzie ze sobą rozmawiali. Tylko komunikowanie się za pomocą słów przynosi efekty. Milczenie rodzi milczenie, wreszcie pojawia się głucha cisza, która zalega jak beton.
Uspokoiłoby się wszystko i wszyscy poza mną, pomyślał. Im więcej myślę o spokoju, tym bardziej jestem wkurwiony.
Rodziny ofiar nie mają się do czego odwołać, bo teraźniejszość jest do niczego, przeszłość zdruzgotana, a przyszłość w rozpaczy. Czas niczego nie leczy.".
Za kilka dni opublikujemy jej nazwisko i zdjęcie z czasów, kiedy jeszcze żyła. Córeczki też. Będzie razem ze swoją zmarłą mamą. Jeśli nie przyniesie to żadnych rezultatów, będzie wiadomo, że były najbardziej samotnymi osobami na świecie. Żyły, ale właściwie miały tylko imiona.
Zło nie jest żadnym bytem piekielnym.
Zło to ludzie, ich czyny.
Zło to ucisk i przemoc.
W jednej chwili widzi się możliwości, a w następnej problemy. - Brzmi jak trafny opis życia. - I pracy ... niestety.
... chodzimy po krawędzi przepaści, w którą staczają się ludzie. - Tak, to część naszej pracy.
Pieniądze nie dają szczęścia. Potraktuj to jako radę. Prowadzą tylko do nędzy.
Czuł zapach śmierci bijący ze ścian. To nie jest zapach, pomyślał, to odór, który raczej sobie wyobrażamy, niż naprawdę odbieramy. To kolor, przede wszystkim. Wyblakły kolor życia rozbryzgany po żółtych jak siki ścianach.
We wszystkich okropnych historiach, z jakimi się stykamy, musi też być światło i nadzieja. Zawsze jest jakiś epilog i przynajmniej w nim można znaleźć nadzieję na przyszłość.
- Jak można się stać takim mądrym człowiekiem?
- Najpierw trzeba się urodzić kobietą - powiedziała.
Winter czekał na techników. Wiedział, że to jeszcze trochę potrwa. Wreszcie zwłoki zatrzymały się na plaży, niczym kawał drewna wyrzucony na brzeg. Patrzył w stronę zatoki Askim. Skąd przypłynęły? I dlaczego trafiły tutaj? Przecież cały brzeg jest usiany małymi plażami. Więc dlaczego ciało postanowiło przypłynąć właśnie do nich, do niego i jego rodziny? Zupełnie jakby sobie wybrało.
Ale Herman nie słuchał. Już był na dnie. Woda była niesamowicie przejrzysta i niebieska. Schiold się wyciągnął, rozpostarł wszystkie kończyny niczym skoczek spadochronowy. winter widział jego twarz. Oczy miał otwarte. wyglądał jak niewidomy. Winter się nie ruszał. Schiold zamarł. Tam, na dole, czeka śmierć, pomyślał Winter.
Zbrodnia jest uchwytna i konkretna, oczywista, i daje się wyjaśnić, zanim chłopakom siedzącym w areszcie wyschnie krew z rozbitych nosów. To brudne, ale przeważnie oczywiste, strony mogą się ścierać, utrzymując jakąś dziwna równowagę.
Muzyka jest jak seks, pomyślał wchodząc do apartamentu: kiedy jest dobra, jest fantastycznie, a kiedy nie jest jakoś szczególnie dobra, mimo wszystko też jest fantastycznie.
Obaj jesteśmy nerwowi, pomyślał Winter. Luźna rozmowa to dobry sposób na zdenerwowanie, ale czołowe zderzenie z tramwajem - niekoniecznie.
Ta praca jest szukaniem, jak muzyka w moim mieszkaniu jest szukaniem. Nic nie jest gotowe od początku, rzadko też bywa potem, kiedy wygląda na skończone. (…) Nic nie ma końca, powiedział kiedyś Coltane. Zawsze są jakieś nowe myśli, do których trzeba dojść, ważne, żeby upraszczać i czyścić te myśli lub uczucia i dźwięki, żeby w końcu móc widzieć jaśniej, co się robi i jakim się jest.