cytaty z książki "Ruina i Rewolta"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Może jesteś głodna - powiedziała Zoja. - Ja się zawszę robię wredna, kiedy jestem głodna.
-Cały czas jesteś głodna? - zapytał Hashaw.
-Jeszcze nie widziałeś, jaka jestem, kiedy jestem wredna. Kiedy to nastąpi, będzie ci potrzebna bardzo duża chusteczka do nosa.
Prychnął.
-By osuszyć łzy?
-By zahamować krwotok.
- "Cóż jest nieskończone?" - wydeklamowała. Dobrze znałam ten tekst.
- "Wszechświat oraz ludzka chciwość" - odparłam cytatem.
Know that I loved you,” she said to the
Darkling. “Know that it was not enough.
(...) nadzieja jest przemyślna niczym woda. Jakimś sposobem zawsze dostanie się do środka.
Problem z pragnieniem polega na tym, że przez nie jesteśmy słabi.
-Iuieh sezs - zawołał za nią Tolia po szuhańsku.
-Ni ueh sezs - odkrzyknęła przez ramię. Potem zniknęła.
-Co to znaczy?
-Ojciec nas tego nauczył - odparł Tolia. - "Iuieh sezs" znaczy "miej w pogardzie własne serce". Ale to dosłowny przekład. Sens tego popwiedzenia jest bardziej taki: "rób co trzeba - bądź okrutna, jeśli musisz".
-A ta druga część?
-"Ni ueh sezs"?"Nie mam serca".
Mal uniósł brew.
-Rozrywkowy tata.
- Mam swoje zasady.
- W sensie "Jeśli mogę sprawiać trudności, to będę je sprawiać".
- Myślisz, ze z tropicielem przy twoim boku byłoby inaczej? Z tym szczeniakiem Lancovem?
- Tak - odparłam po prostu.
- Bo to ty byłabyś w tej relacji silna?
- Bo to lepsi ludzie od ciebie.
- Mogłabyś zrobić ze mnie lepszego człowieka.
- A ty ze mnie mógłbyś zrobić potwora.
Gwiazdy wyglądały, jak gdyby znajdowały się blisko siebie, mimo że w istocie były oddalone o miliony kilometrów. Ostatecznie może miłość oznaczała po prostu tęsknotę za czymś niemożliwie jaśniejącym i wiecznie nieosiągalnym.
-Na razrusza'ja. E'ja razruszost. - Nie jestem zrujnowana. Jam jest ruiną.
- Doskonale.
- Tyle? Żadnych mądrych słów? Złowrogich ostrzeń?
- Na Świętych, Alino.Mam nadzieje, że nie liczyłaś, iż to ja będę głosem rozsądku. Żywię się wyłącznie niewskazanym entuzjazmem oraz serdecznym żalem.
- Widziałam księcia kiedy, byłam w Os Alcie - powiedziała Ekaterina. - Niebrzydki.
- Niebrzydki? - Odezwał się inny głos. - Jest diablo przystojny.
- Odkąd to...
- Mężny w boju, bystry jak strzała. -Znakomicie tańczy - ciągnął głos. - Aha, a strzela jeszcze lepiej.
Nie ma potęgi większej niż wiara i nie będzie armii większej niż ta wiarą wiedziona.
-Oni wszyscy powariowali, Oncat - powiedział do kocicy. - Niewidzialne wojska, książęta-potwory. Chodźmy coś podpalić.
- Zamierzasz wejść w nawyk wygrywania kłótni? To wielce niestosowne.
- To była kłótnia?
- Oczywiście, że nie. Ja nie przegrywam kłótni.
Wszyscy umieramy.(...)- Nie wszyscy mają po co umierać.
Byłam pod wrażeniem, ale zarazem wytrącona z równowagi. W towarzystwie Mikołaja zawsze tak było - patrzyłam, jak się zmienia i przekształca, przy okazji wyjawiając tajemnice. Przypominał mi drewniane matrioszki, jakimi bawiłam się jako dziecko. Tyle że Mikołaj nie stawał się coraz mniejszy, lecz coraz wspanialszy i bardziej tajemniczy. Jutro pewnie mi oznajmi, że zbudował sobie pałac rozrywki na księżycu. "Ciężki dojazd, ale za to jaki widok".
- Co wy dwoje robicie boso i półnago w błocie?- zagadnął znajomy głos. - Żywie nadzieje, że szukacie trufli?
Ostatecznie może miłość oznaczała po prostu tęsknotę za czymś niemożliwie jaśniejącym i wiecznie nieosiągalnym.
- Chcecie poznać moją tajemnicę? - zapytał Mikołaj zza naszych pleców. Oboje podskoczyliśmy. Pochylił się w naszą stronę, łypnął okiem na prawo i lewo, i szepnął głośno: - Mam dużo pieniędzy.
Przewróciłam oczami.
- Nie, poważnie - zaoponował. - Dużo pieniędzy.
- Zabawne - ciągnęła Zoja z zaduma. - Rozumiem, dlaczego Darkling i Mikołaj pragną twojej potęgi. Ale Mal patrzy na ciebie... cóż, jakbyś była mną.
- Wcale nie - powiedział Tolia. - Obserwuje ją tak, jak Harshaw ogień. Jakby nigdy nie miał mieć jej dość. Jak gdyby próbował schwytać, ile zdoła, zanim ona zniknie.
Pójdziesz do przodu, a kiedy się potkniesz, to wstaniesz. A kiedy nie dasz rady, pozwolisz nam się nieść. Pozwolisz mi się nieść.
- Powinienem czuć się urażony, że nie chce z nami jeść? - zapytał Mikołaj. - Pięknie zastawiam stół i bardzo rzadko się ślinię.
- Każdy musi mieć jakieś hobby.
- Myślałem, że twoje hobby to stroszyć piórka.
- Dwa hobby.
- [...] I dokąd ci tak śpieszno? Czy chodzi o moją wodę kolońską?
- Nie używasz wody kolońskiej.
- Wydzielam tak rozkoszny naturalny aromat, że wydawałoby się to przesadą. Ale jeśli tobie to miłe, zacznę ją stosować.
- Wiesz co, Starkov, zaczynam podejrzewać, że z rozmysłem posiwiałaś.
- Tak, Zoju, igranie ze śmiercią to integralny element mojej kuracji upiększającej.
Wzruszyła ramionami i zerknęła na Mala.
- Cóż, jak na mój gust trochę to nachalne, ale przyznam, że stylówa na księżycową dziewicę działa.