cytaty z książki "Gambit"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Maszynom zależy bardziej. Może dlatego, że nie pozwalamy im być zbyt podobnymi do nas.
Byli gotowi na Amerykanów.
Po prostu nie spodziewali się, że będzie ich tak wielu.
- Proszę mi wybaczyć, sir, ale jeśli przestaniemy być ludźmi, żeby wygrać wojnę... To być może nie warto.
Brisbane parsknął cichym śmiechem.
- Warto. Jak najbardziej warto. Nie "my, ludzie" popełniamy te... nieludzkie czyny. Ja je popełniam. Pan je popełnia. Operacje Specjalne robią takie rzeczy. Inni mogą sobie być szlachetni do woli. Zresztą, pewnie po wojnie za to odpowiemy. Nie zdziwiłbym się.
- Jak to...?
- Część pracy. Ktoś musi robić te wszystkie paskudne rzeczy. Padło na nas. Kiedy już to wszystko się skończy, ktoś przypomni sobie, że trzeba uspokoić sumienie, i zapewne będę pośród szacownej grupy przykładnie ukaranych. Być może pan też.
Zachowywała się tak, jakby rozpaczliwie starała się wykopać możliwie głęboka fosę pomiędzy Cartwright - kobietą i Cartwright - oficerem. Żeby nikomu nawet do głowy nie przyszła myśl, że można ją odbierać jako atrakcyjną dwudziestokilkulatkę o jasnych jak słoma włosach i bardzo błękitnych oczach.
I faktycznie nie przychodziło. Nie po pierwszym pechowym razie, kiedy usłyszała jakąś głupią aluzję, którą palnął Szczeniak.
Od tego momentu wszyscy wiedzieli, że nie jest bynajmniej łagodniejsza od mężczyzn czy brzydkich kobiet.
Ludzkie odruchy, jakkolwiek chwalebne, często są dosyć nieprzemyślane.
- Czy szkolili cię czymkolwiek innym poza vidami? - zachichotała Isaksson.
- Nie filmami...
- Ale cytujesz scenariusze.
- Wartość sentymentalna. - Polak wzruszył ramionami. - Prezent od kobiety.
- Aaa, w takim razie nie dopytuję. - Jackie mrugnął porozumiewawczo.
Przez może 5 sekund szedł w milczeniu.
- Długo ją masz?
Człowiek szybko cofał się do poziomu bojącego się ciemności dzikusa, kiedy tylko sprawy zaczynały iść nie po jego myśli.
Muskularny Hiszpan, z wyglądu przypominający nożownika kartelu narkotykowego, a z charakteru przedszkolankę, (...).
Sierżant Borgia z plutonu C, zwany Szalonym Borgią, zaczął przyjmować zakłady, czy uda się wystrzelić do wroga przed rozkazem ewakuacji. Marcin sam obstawił, że tak, choć miał szczerą nadzieję przegrać, traktując swój zakład raczej jako ofiarę dla dowolnego boga wojny, który chciałby go wysłuchać.
Realizm wojskowy. - CJ zignorował kartę. - Takie frymuśne określenie oznaczające świadomość chujni, w jakiej jesteśmy.
Tyle się nasłuchał opowieści o twardzielach zasypiających podczas zrzutów bojowych, iż właściwie oczekiwał, że prędzej czy później sam stanie się jednym z nich. Ale albo nie był jeszcze prawdziwym weteranem, albo te historie były jedną wielką bzdurą.