Ściemniało się. Wjechaliśmy na sławną Broadway, wystawy sklepowe biły łuną gazowego światła, czarna i biała ludność toczyła się na chodnikach, szeregi latarni ginęły w oddaleniu. Wreszcie fiakier stanął, wysiedliśmy i po chwili znaleźliśmy się w białym marmurowym przedsionku hotelu, ubranym w kwiaty, dywany, jaśniejącym tysiącami świateł.
Ściemniało się. Wjechaliśmy na sławną Broadway, wystawy sklepowe biły łuną gazowego światła, czarna i biała ludność toczyła się na chodnikac...
Rozwiń
Zwiń