-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Agent of Death
Cytaty
Beezle był jak książka telefoniczna rzeczy, które włóczą się po nocy. Znał każdy gatunek, każdy podgatunek, każda hierarchię i każda zasadę. Mógł wyrecytować gamę praw wilkołaków, przez dwory wampirów do rządów demonów. Było bardzo niewiele rzeczy, których Beezle nie wiedział.
Beezle był jak książka telefoniczna rzeczy, które włóczą się po nocy. Znał każdy gatunek, każdy podgatunek, każda hierarchię i każda zasadę....
Rozwiń ZwińOdkładając na bok moją palącą potrzebę zaczerpnięcia powietrza nie spryskanego eau de kocie szczyny, miałam dwa inne natarczywe powody, żeby zabrać stamtąd panią Luccardi. Po pierwsze, potencjalny lokator miał przyjść obejrzeć pusty apartament w moim budynku za dwadzieścia minut i nie chciałam wkurzyć możliwego źródła dochodów spóźniając się. Po drugie, niektóre z cennych skarbów pani Luccardi rozważały jej stygnące ciało jako 'bufet' w swoich oczach. Nie chciałam, żeby pani Luccardi widziała, jak jej maleństwa wgryzają się w jej kwiecistą podomkę do ciała i kości. Takie rzeczy miały tendencję do wywoływania traumy u nowych duchów i uniemożliwiania Agentom sprawnej eskorty do Drzwi. Jeśli dusza nie przejdzie przez Drzwi, staje się duchem. Agenci nie lubią duchów. Są nieporządne. Obecność ducha oznacza, że nie możesz zamknąć swojej listy, a jeśli nie możesz zamknąć listy, musisz wypełnić dodatkowy formularz, żeby wyjaśnić, dlaczego nie możesz, a ja całkowicie nienawidzę jakiejkolwiek roboty papierkowej, kropka. Więc naprawdę chciałam, żeby pani Luccardi zostawiła swoje małe mięsożerne kłębki futra i poszła ze mną, pronto1. Nawet jeszcze nie odczepiłam jej duszy. Jej niematerialna istota unosiła się ponad ciałem na pokrytej plastikiem kanapie, przywiązana małym pasmem ektoplazmy. Ja miałam odciąć to pasmo moją magią i srebrnym nożem, żeby uwolnić duszę. Nóż, wraz z moim statusem Agenta, został mi przekazany przez moją matkę, kiedy umarła. Za życia i po śmierci, pani Luccardi była małą, smukłą kobietą z białymi lokami na głowie - takim rodzajem starszych pań, jakie moja mama nazywała - Q-tip. - Spojrzała na mnie gniewnie przez czerwone plastikowe okulary. - Nie obchodzi mnie to, że jestem martwa, paniusiu. Nie zostawię moich maleństw - warknęła. - Poza tym, spójrz na siebie. Mam niby uwierzyć, że jesteś Agentem śmierci? Jesteś pokryta mąką.
Odkładając na bok moją palącą potrzebę zaczerpnięcia powietrza nie spryskanego eau de kocie szczyny, miałam dwa inne natarczywe powody, żeby...
Rozwiń Zwiń