Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wojciech Baran
Źródło: Zdjęcie autorskie
2
7,7/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, kryminał, sensacja, thriller
Polski pisarz mieszkający w Rzeszowie. Z wykształcenia informatyk. Ukończył studia w Anglii na Manchester Metropolitan University. Zadebiutował w 2013 roku powieścią „Minione życia”. Tworzy głównie fantastykę, horrory i thrillery.http://www.wojciechbaran.8p.pl/
7,7/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
40 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Torres Wojciech Baran
8,0
Nie stronię od poznawania twórczości młodych pisarzy, a ostatnio moją uwagę zwrócił polski pisarz Wojciech Baran, który mieszka w Rzeszowie. Pisarz z wykształcenia jest informatykiem, ukończył studia w Anglii na Manchester Metropolitan University. Zadebiutował w 2013 roku powieścią „Minione życia”, w 2016 roku jego wiersze ukazały się w ,,Antologii poetów polskich 2016", a w 2018 roku opublikował na platformie Self-Publisher drugą powieść ,,Torres" z własymi ilustracjami. I właśnie tę ostatnią powieść miałam przyjemność przeczytać.
Jezioro Solińskie, 2000 rok. Czwórka przyjaciół, którzy ukończyli studia na Politechnice Rzeszowskiej miło spędza czas nad jeziorem. Do ich ogniska dosiada się tajemniczy mężczyzna z siekierą, który mówi, że pochodzi z Podleszczyn, wioski zalanej przy budowie tamy. Przybysz zaczyna snuć opowieść, która robi się coraz bardziej mroczna...
Akcja powieści rozpoczyna się w 2000 roku, ale w trakcie opowieści mężczyzny przy ognisku przenosi się do 1922 roku do Doliny Solinki, a za pośrednictwem przytaczanego manuskryptu do 1526 roku i poczynań hiszpańskiego inkwizytora. Autor sprawnie i płynnie przenosi akcję z jednej płaszczyzny czasowej do drugiej. Wydarzenia rozgrywające się w 1922 roku koncentrują się wokół księży teleśnickiego kościoła, dwóch hersztów szajki bimbrowniczej i rodziny Kalistów przybyłej do wioski w tajemniczych okolicznościach. Alma Kalista posiada zdolności parapsychiczne i często przepowiada przyszłość osobom przychodzącym do jej domu. Wróżbiarstwo i spirytyzm, którymi się zajmuje sprawiają, że ludzie darzą ją szacunkiem, ale też czują trwogę. Nikt nie wiedział, skąd się brał: czy był zesłany z niebios, czy może z samych piekieł? Kalistowie swoim odmiennym życiem budzą niepokój wśród mieszkańców okolicznych wiosek, którzy kierują swój gniew przy każdej nadarzającej się okazji w stronę osamotnionej rodziny. Gniew podsyca ksiądz atakujący Kalistów na mszach, gdyż nie chcą się przed nim ugiąć. Rodzinę spotyka we wsi wiele przykrości. Autor wykazał się bujną wyobraźnią, ale najbardziej wciągnęła mnie fabuła z opowieścią o inkwizytorze i jego garbatym pomocniku. Gelmiro Torres w habicie hiszpańskiej inkwizycji wyrusza z Malagi, aby karać grzeszników. Uważa się za bożego wybrańca, ale nie ufa swojemu sercu, nie umie przebaczać i nie kieruje się współczuciem, nie umie odseparować pragnień ciała i duszy. Akcja od 1526 roku wyraźnie przyśpiesza, a opisy stają się bardziej dosadne. Gelmiro szarpany jest głodem krwi i im więcej ludzi torturuje, tym bardziej jego psychika staje się pokręcona. Jego pomocnik deformuje się coraz bardziej fizycznie. Tak jakby zło, którego się dopuszczali w swym zaślepieniu, pochłaniało ich coraz bardziej i upośledzało. Bohaterów jest dosyć dużo, ale każdy ma charakterystyczny rys, więc się nie mylą. Wzruszające są dzieje małego Gabriela, syna Almy. Bardzo było mi szkoda tego małego dziecka, któremu los nie szczędził cierpień.
Szczególnie na uwagę zasługuje to jak autor wykorzystał pogodę i przyrodę do stopniowania napięcia oraz lęku, czuć było, że za chwilę coś złego się wydarzy. Przykładem może być przeklęte miejsce w lesie, gdzie tuż po zmroku zrywały się lodowate, bijące spomiędzy ciemnych jak smoła drzew wichry, które znikały tak gwałtownie, jak się pojawiły...Wiały z różnych stron, niekiedy złośliwie wirowały z nieprzyjemnym jękiem wokół jakiejś osoby, by po chwili ucichnąć bez śladu. Ten lodowaty wiatr hulający to tu, to tam jest znakiem rozpoznawczym nadciągającego zła. Malowniczych opisów przyrody pokazujących piękno Doliny Solinki, góry Plisz, Polańczyka i innych miejscowości w Bieszczadach mogłoby być dla mnie jeszcze więcej, choć trzeba przyznać, że autor zamieścił ich całkiem sporo, a mieszkańcy tych terenów czytając książkę będą mieli przed oczami te wspaniałe tereny.
,,Torres" to wielowymiarowa powieść, w której mieszają się ze sobą takie gatunki jak: groza, fantasy i obyczajówka. Magia, wróżby, upiory, rachmany, heretycy, klątwy, zabobonne umysły, pragnienie zemsty, rozlew krwi, morderstwa w imię sprawiedliwości, zło karmione ludzką zawiścią i chciwością, strach prowokujący do działania, ból sumienia, żądza pieniądza pochłaniająca głowę i duszę, wyzwalająca dziwny głód z wnętrza człowieka, którego nic nie jest w stanie zlikwidować to wszystko jest w tej książce. Dobrze czytało mi się tę powieść i chętnie sięgnę po drugą część Torresa:)
Minione życia Wojciech Baran
7,3
Ten dzień nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Piotr podświadomie czuł jednak, że coś ważnego się dzisiaj wydarzy i nie będzie to przyjemne doświadczenie. Nawałnica, która nadciągnęła nad miasto, tylko utwierdziła go w tym niemiłym przeświadczeniu. Wcześniej opuścił dziś biuro i postanowił poczekać na coś, co dopiero ma nastąpić a co przeczuwał już każdą komórką swego ciała.
Gdy rozległo się pukanie do drzwi, wiedział, że ten dzień na zawsze odmieni jego życie. W drzwiach mieszkania Piotra stanęła Nadia Prokotow. Wystarczyło jedno jej słowo - Stołeczno, by wywołać strach. To słowo klucz sprawiło, że po plecach mężczyzny przeleciał dreszcz. Ta młoda kobieta nie mogła wybrać gorzej. Stołeczno to koszmar z przeszłości, zło i tajemnica, która nie chce, by ją odkryto.
"- Czy zdaje sobie pani sprawę z tego, w co pani brnie?
- Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że tak, ale teraz wiem, że nikt nie doszedł tam, gdzie pan... nikt z żywych." (strona 9)
W jednej chwili wszystkie złe wspomnienia powracają do Piotra. On nie chce pamiętać o Stołecznie. To, co tam się wydarzyło, co go tam spotkało niemal przypłacił życiem. Miał już nigdy do niego nie wracać. To, co tam się stało ... co tam się kryje... Słowa Nadii sprawiają jednak, że Piotr nie ma wyboru. Musi po raz kolejny zmierzyć się ze swym strachem i całym złem, które kryje w sobie ta niewielka osada. Nadia prosi Piotra o pomoc w odnalezieniu Marcina, jak twierdzi swego narzeczonego. Chłopak kierując się notatkami wykradzionymi Piotrowi, swemu ojcu, wraz z dwojgiem innych studentów, zorganizował wyprawę do Stołeczna i ślad po nim zaginął. Ta wiadomość sprawia, że Piotr postanawia wrócić do Stołeczna. Musi odnaleźć syna zanim będzie za późno, zanim to przeklęte miejsce pozbawi go życia. Nie podejrzewa jednak, że intencje Nadii nie są do końca czyste, że dziewczyna nie mówi mu całej prawdy a jej działaniem kieruje ktoś inny, kto pragnie odkryć wszystkie tajemnice diabelskiej osady, kto ponad wszystko chce odkryć tajemnicę nieśmiertelności...
"Minione życia" debiutancka powieść Wojciecha Barana całkowicie mnie zaskoczyła. Zupełnie nie spodziewałam się takiej historii. Nie przypuszczałam, że tak bardzo mnie wciągnie i zafascynuje. Początkowo odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z powieścią co najwyżej kryminalną. Im bardziej jednak zagłębiamy się w lekturę, tym mocniej odczuwamy, że to, co zaczyna wypełniać kolejne karty książki ma coraz bardziej fantastyczny wydźwięk. Przyznam szczerze, że nie do końca fantastyka to moje klimaty. Powieść Wojciecha Barana pozytywnie mnie jednak zaskoczyła. Nie mogłam oderwać się o tej historii. I po raz kolejny przyznam szczerze, że już dawno czytając jakąkolwiek książkę nie bałam się tak bardzo. Historia przedstawiona przez autora jest bowiem niesamowicie mroczna i klimatyczna. Wierzenia, legendy, ludowe bajania i metafizyka wypełniają strony książki i sprawiają, że wyobraźnia czytelnika zaczyna działać na zwiększonych obrotach. A napięcie z każdym słowem, każdym zdaniem i każdą stroną książki tylko rośnie. Strach jest realny, zło namacalne.
"Minione życia" Wojciecha Barana to książka przemyślana i dopracowana w każdym szczególe. Fabuła wciąga i wielokrotnie zaskakuje. Nie sposób domyślić się finału powieści. Przyznam, że zostałam całkowicie i bezwzględnie zaskoczona, ale też poczułam sporą czytelniczą satysfakcję. Zdecydowanie polecam. Niebanalna historia i spora dawka dreszczyku emocji. Z tą książka nie sposób spokojnie zasnąć.