Torres

Okładka książki Torres Wojciech Baran
Okładka książki Torres
Wojciech Baran Wydawnictwo: SELF-PUBLISHER fantasy, science fiction
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Torres, część I
Wydawnictwo:
SELF-PUBLISHER
Data wydania:
2018-08-27
Data 1. wyd. pol.:
2018-08-27
Język:
polski
ISBN:
9788378534969
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
8
1

Na półkach:

Niesamowita opowieść o dziejach doliny Solinki widziana okiem autora pochodzącego z niedalekiego regionu. Od samego początku książka wciąga czytelnika, a im dalej się w nią zagłębiamy, tym bardziej chcemy poznawać dalsze losy bohaterów powieści. Pisząc ją, Autor zadał sobie wiele trudu by poznać lepiej obszar, gdzie toczy się cała akcja oraz by gładko przenosić czytelnika pomiędzy tajemniczo powiązanymi ze sobą wydarzeniami powieści mającymi miejsce w XVI i XX wieku. Mrocznego i tajemniczego klimatu całej powieści dodaje zastosowanie demonologii słowiańskiej, która budzi szereg nieznanych uczuć dotyczących sfery ziemsko-ludzkiej.

Zdecydowanie jest to powieść godna polecenia :)

Niesamowita opowieść o dziejach doliny Solinki widziana okiem autora pochodzącego z niedalekiego regionu. Od samego początku książka wciąga czytelnika, a im dalej się w nią zagłębiamy, tym bardziej chcemy poznawać dalsze losy bohaterów powieści. Pisząc ją, Autor zadał sobie wiele trudu by poznać lepiej obszar, gdzie toczy się cała akcja oraz by gładko przenosić czytelnika...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1113
539

Na półkach:

Nie stronię od poznawania twórczości młodych pisarzy, a ostatnio moją uwagę zwrócił polski pisarz Wojciech Baran, który mieszka w Rzeszowie. Pisarz z wykształcenia jest informatykiem, ukończył studia w Anglii na Manchester Metropolitan University. Zadebiutował w 2013 roku powieścią „Minione życia”, w 2016 roku jego wiersze ukazały się w ,,Antologii poetów polskich 2016", a w 2018 roku opublikował na platformie Self-Publisher drugą powieść ,,Torres" z własymi ilustracjami. I właśnie tę ostatnią powieść miałam przyjemność przeczytać.

Jezioro Solińskie, 2000 rok. Czwórka przyjaciół, którzy ukończyli studia na Politechnice Rzeszowskiej miło spędza czas nad jeziorem. Do ich ogniska dosiada się tajemniczy mężczyzna z siekierą, który mówi, że pochodzi z Podleszczyn, wioski zalanej przy budowie tamy. Przybysz zaczyna snuć opowieść, która robi się coraz bardziej mroczna...

Akcja powieści rozpoczyna się w 2000 roku, ale w trakcie opowieści mężczyzny przy ognisku przenosi się do 1922 roku do Doliny Solinki, a za pośrednictwem przytaczanego manuskryptu do 1526 roku i poczynań hiszpańskiego inkwizytora. Autor sprawnie i płynnie przenosi akcję z jednej płaszczyzny czasowej do drugiej. Wydarzenia rozgrywające się w 1922 roku koncentrują się wokół księży teleśnickiego kościoła, dwóch hersztów szajki bimbrowniczej i rodziny Kalistów przybyłej do wioski w tajemniczych okolicznościach. Alma Kalista posiada zdolności parapsychiczne i często przepowiada przyszłość osobom przychodzącym do jej domu. Wróżbiarstwo i spirytyzm, którymi się zajmuje sprawiają, że ludzie darzą ją szacunkiem, ale też czują trwogę. Nikt nie wiedział, skąd się brał: czy był zesłany z niebios, czy może z samych piekieł? Kalistowie swoim odmiennym życiem budzą niepokój wśród mieszkańców okolicznych wiosek, którzy kierują swój gniew przy każdej nadarzającej się okazji w stronę osamotnionej rodziny. Gniew podsyca ksiądz atakujący Kalistów na mszach, gdyż nie chcą się przed nim ugiąć. Rodzinę spotyka we wsi wiele przykrości. Autor wykazał się bujną wyobraźnią, ale najbardziej wciągnęła mnie fabuła z opowieścią o inkwizytorze i jego garbatym pomocniku. Gelmiro Torres w habicie hiszpańskiej inkwizycji wyrusza z Malagi, aby karać grzeszników. Uważa się za bożego wybrańca, ale nie ufa swojemu sercu, nie umie przebaczać i nie kieruje się współczuciem, nie umie odseparować pragnień ciała i duszy. Akcja od 1526 roku wyraźnie przyśpiesza, a opisy stają się bardziej dosadne. Gelmiro szarpany jest głodem krwi i im więcej ludzi torturuje, tym bardziej jego psychika staje się pokręcona. Jego pomocnik deformuje się coraz bardziej fizycznie. Tak jakby zło, którego się dopuszczali w swym zaślepieniu, pochłaniało ich coraz bardziej i upośledzało. Bohaterów jest dosyć dużo, ale każdy ma charakterystyczny rys, więc się nie mylą. Wzruszające są dzieje małego Gabriela, syna Almy. Bardzo było mi szkoda tego małego dziecka, któremu los nie szczędził cierpień.
Szczególnie na uwagę zasługuje to jak autor wykorzystał pogodę i przyrodę do stopniowania napięcia oraz lęku, czuć było, że za chwilę coś złego się wydarzy. Przykładem może być przeklęte miejsce w lesie, gdzie tuż po zmroku zrywały się lodowate, bijące spomiędzy ciemnych jak smoła drzew wichry, które znikały tak gwałtownie, jak się pojawiły...Wiały z różnych stron, niekiedy złośliwie wirowały z nieprzyjemnym jękiem wokół jakiejś osoby, by po chwili ucichnąć bez śladu. Ten lodowaty wiatr hulający to tu, to tam jest znakiem rozpoznawczym nadciągającego zła. Malowniczych opisów przyrody pokazujących piękno Doliny Solinki, góry Plisz, Polańczyka i innych miejscowości w Bieszczadach mogłoby być dla mnie jeszcze więcej, choć trzeba przyznać, że autor zamieścił ich całkiem sporo, a mieszkańcy tych terenów czytając książkę będą mieli przed oczami te wspaniałe tereny.

,,Torres" to wielowymiarowa powieść, w której mieszają się ze sobą takie gatunki jak: groza, fantasy i obyczajówka. Magia, wróżby, upiory, rachmany, heretycy, klątwy, zabobonne umysły, pragnienie zemsty, rozlew krwi, morderstwa w imię sprawiedliwości, zło karmione ludzką zawiścią i chciwością, strach prowokujący do działania, ból sumienia, żądza pieniądza pochłaniająca głowę i duszę, wyzwalająca dziwny głód z wnętrza człowieka, którego nic nie jest w stanie zlikwidować to wszystko jest w tej książce. Dobrze czytało mi się tę powieść i chętnie sięgnę po drugą część Torresa:)

Nie stronię od poznawania twórczości młodych pisarzy, a ostatnio moją uwagę zwrócił polski pisarz Wojciech Baran, który mieszka w Rzeszowie. Pisarz z wykształcenia jest informatykiem, ukończył studia w Anglii na Manchester Metropolitan University. Zadebiutował w 2013 roku powieścią „Minione życia”, w 2016 roku jego wiersze ukazały się w ,,Antologii poetów polskich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
816
714

Na półkach:

Hiszpańsko brzmiący tytuł książki, o której będę opowiadać, „Torres” może być mylący. Napisał ją Polak, Wojciech Baran, a jej akcja dzieje się w Bieszczadach. Fabuła też nie jest słoneczna, bo ta powieść to połączenie literatury grozy i smutnej obyczajówki. Czy jest w niej coś hiszpańskiego? Tytułowy Torres. Tylko co on robi w polskich górach?


Na fabułę tej książki składa się kilka elementów, ale nie będę się na nich skupiać. Najistotniejsze to, że przebijają się w niej cechy horroru i powieści obyczajowej. Główny trzon akcji to rok 1922 i wioska Podleszczyny. Mieszka w niej rodzina Kalistów, która weszła w konflikt z proboszczem. Autor pięknie pokazuje ówczesna mentalność takich maleńkich społeczności. Zabobony, strach przed nieznanym, przed kimś kto żyje inaczej i autorytet jakim cieszył się przedstawiciel Kościoła. Na tych fundamentach Wojciech Baran buduje bardzo smutną historię, w której mnie najbardziej boli tragedia dziecka.

W powieści „Torres” prym wiodą zjawiska paranormalne. Duchy nie mogą w niej zaznać spokoju i cały czas snują się pomiędzy żyjącymi. Geneza niektórych istot sięga XVI wieku – i w tym miejscu warto zaznaczyć, że ci, którzy zdecydują się przeczytać tę książkę, będą mieli okazję „przeskoczyć” do tamtych lat i zapolować na heretyków.

Fabuła powieści „Torres” przypadła mi do gustu. Przede wszystkim lata 20. XX wieku to okres historyczny, do którego mam ogromny sentyment. Do tego zbudowanie historii na zaściankowej mentalności powoduje, że wzbudza ona wiele emocji. U mnie były to złość i smutek – wiem, że nie brzmi to zachęcająco, ale bardziej chodzi mi o to, że ciężko być obojętnym wobec opisanych wydarzeń niż o to, że ta powieść jakoś przygnębiająco na mnie wpłynęła. Fajnego smaczku dodaje szczypta – nie taka mała – makabry, przypisana zarówno ze duchom jak i ludziom. Nie jest to może najstraszniejszy z horrorów, jakie czytałam i nad atmosferą mógłby autor bardziej popracować, ale nie jest źle.

Przyczepię się do języka tej powieści. Wojciech Baran mógłby się w tym aspekcie bardziej wykazać. Nieważne czy akcja dzieje się w XX czy XVI wieku, czy głos ma ksiądz czy prosty chłop , wszyscy mówią tak samo – piękną, literacką, współczesna polszczyzną. I nie chodzi mi o jakąś daleko idącą archaizację – takie powieści czyta się fatalne. Wystarczyłby jakieś gwarowe powiedzonka, lokalna maniera, cokolwiek żebyśmy w 100 % poczuli ducha tamtych czasów.

Podsumowując. „Torres” to przede wszystkim interesująca fabułą. Poza fanami powieści grozy, w których występują duchy oraz Kościół i polowanie na heretyków, podsunęłabym ją też miłośnikom obyczajówek, którzy nie boją się bać. Autor mógłby nieco przyspieszyć akcje i wyrzucić kilka scenek – ale przyznaję w tym miejscu, że ja jestem typem niecierpliwego czytelnika – oraz lekko „postarzyć” język powieści, co znacznie by ją uatrakcyjniło.

Hiszpańsko brzmiący tytuł książki, o której będę opowiadać, „Torres” może być mylący. Napisał ją Polak, Wojciech Baran, a jej akcja dzieje się w Bieszczadach. Fabuła też nie jest słoneczna, bo ta powieść to połączenie literatury grozy i smutnej obyczajówki. Czy jest w niej coś hiszpańskiego? Tytułowy Torres. Tylko co on robi w polskich górach?


Na fabułę tej książki składa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1165
482

Na półkach:

Wojciech Baran zadebiutował na rynku w 2013 roku powieścią „Minione życia”, która została dobrze przyjęta i zyskała pozytywne opinie. W momencie, w którym Autor zaproponował mi przeczytanie kolejnej historii, nie zastanawiałam się zbyt długo. Lubię zapoznawać się z debiutami, więc chwyciłam przynętę. „Torres” jest dostępny tylko w formie elektronicznej. Przynajmniej chwilowo.

Mówi się, że książkę może napisać każdy… ja nie napiszę nigdy, bo nie potrafię. Nie mam aż tak rozwiniętej wyobraźni. Poza tym, od kiedy nauczyłam się składać litery w słowa, przeczytałam taką masę książek, że wciąż bym się obawiała, że to już było, że ktoś oskarży mnie o plagiat. Dlatego też podziwiam osoby, które nie boją się dążyć do celu. A celem każdego autora jest pozyskanie jak największej ilości czytelników, dostarczenie im rozrywki, a sobie wydawców, którzy o wszystko zadbają. Wtedy to dopiero w pełni można się oddać tylko i wyłącznie tworzeniu. Self – Publisher pochłania nie tylko czas, finanse, ale również wszelką energię.

Historia zaczyna się tradycyjnie. Do grupki studentów spędzających wolny czas na świeżym powietrzu podchodzi tajemniczy nieznajomy. Zostaje zaproszony do ogniska. Rozpoczyna opowieść i wówczas zaczyna być ciekawie. Akcja opowieści przedstawionej przez nieznajomego rozgrywa się w 1922 roku w Bieszczadach. Fabuła osnuta jest wokół rodziny Kalistów. Ich historia ma konotacje z XVI wiekiem i tajemniczym duchownym. Kim był tytułowy Torres? Co w 1524 na polskiej ziemi w małej wsi robił hiszpański inkwizytor? Jakie tajemnice skrywa Czarcia Polana, okoliczna przyroda i jej mieszkańcy?

Trudno mi ocenić książkę jednoznacznie. Nie było efektu wow, nie zostanie na długo w mojej głowie, ale to też nie jest gniot. Przeczytałam dość szybko i z zainteresowaniem. Autor pomieszał gatunki, co zaliczam na duży plus. Mamy trochę grozy, horroru, sensacji, przygody i obyczajówki. Ukazane jest społeczeństwo powojenne ze swoim mrocznym klimatem, duchotą zamkniętej małej wspólnoty, której życie upływa pod nakazami i zakazami kościelnymi i niedającej się przekonać, że ziemia jest okrągła. Historia wciągnęła, choć jeden z wątków mnie nie zachwycił, być może dlatego, że aż takich horrorów, jak występowanie trupojadów, które poprzez spożywanie ludzkiego mięsa odzyskiwały siły witalne to absolutnie nie moja bajka. To akurat było dla mnie słabe. Na szczęście innymi wątkami Autor nadgonił i zniwelował słabnące dobre wrażenie. Mamy zarówno smutną, jak i przerażającą historię prześladowanej rodziny, szajkę parającą się nielegalną produkcją i sprzedażą alkoholu, złoto ukradzione z jednej z zapomnianych wysp na Morzu Karaibskim, a także obraz ludzkiej niewyobrażalnej chciwości, pazerności, okrucieństwa i czystego zła.

Zdarzały się niedociągnięcia językowe, kilka zbędnych słów, zdań i niestety, gdy akcja działa się w wieku XVI, zabrakło mi archaizacji. Z tak nowoczesną mową nie dało się w pełni wniknąć i poczuć klimatu tamtej epoki. Odebrała realizm historii, ale na szczęście nie odbierała całkowicie przyjemności z czytania. Wielowątkowość, podróże na pogranicze kilku czasów i gatunków, to jest to, co wyróżnia opisaną historię. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś, co mu przypadnie do gustu i zaciekawi. Grunt, że wszystko łączy się w sposób nienaciągany w jedną spójną całość. Mimo kilku minusów całość historii zasługuje na uwagę. Może i nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, ale i nie zostawiła z poczuciem źle wykorzystanego czasu.

Chciałabym też wspomnieć o grafice, którą wykonał sam Wojciech Baran. Zasługuje na oddzielną uwagę. Jest przejmująca, mroczna i tak wielowymiarowa, jak cała Jego powieść.

Wojciech Baran zadebiutował na rynku w 2013 roku powieścią „Minione życia”, która została dobrze przyjęta i zyskała pozytywne opinie. W momencie, w którym Autor zaproponował mi przeczytanie kolejnej historii, nie zastanawiałam się zbyt długo. Lubię zapoznawać się z debiutami, więc chwyciłam przynętę. „Torres” jest dostępny tylko w formie elektronicznej. Przynajmniej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    5

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Torres


Podobne książki

Przeczytaj także