Jesteśmy społecznością, która kocha książki

"Literacki odpowiednik "Pulp Fiction""- co za bezczelny chwyt reklamowy... Powieść ma z dziełem Tarantino tyle wspólnego, co świąteczny wyrób czekoladopodobny z tabliczką belgijskiej czekolady. Owszem, występują pewne podobieństwa, ale nazywanie "Nocnego autobusu" literackim odpowiednikiem to zdecydowanie przesada, niemal granicząca z oszustwem. Ale w końcu nawet mieszanina czekoladopodobna ma swój wyjątkowy urok. Choć to zupełnie inna bajka niż "Pulp Fiction", książkę czyta się szybko, czerpiąc przy tym przyjemność. Akcja jest dynamiczna, wartka, obfituje w różne nieoczekiwane zwroty, wplątując w historię kolejne przypadkowe osoby. Autor ma doświadczenie w pisaniu scenariuszy filmowych i to można odczuć. Jest konkretny, rzadko kiedy się rozdrabnia. Wszystko w książce jest dokładnie rozplanowane. Wszystko to dodatkowo jest okraszone humorem, ujawniającym się zwykle w najmniej oczekiwanych momentach. Nie zawsze wprawdzie jest to bardzo wyszukany dowcip, ale w połączeniu z wszystkimi absurdami fabuły stwarza niesamowity klimat.