Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anna M. Zawadzka
3
6,6/10
Pisze książki: literatura piękna, poezja
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
152 przeczytało książki autora
151 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pudło i inne nieszczęścia Anna M. Zawadzka
6,6
To pierwsza książka tej autorki jaką przeczytałam. Do lektury zachęca zabawny opis na okładce. Główne bohaterki to Lutka czyli Ludmiła Groszek – lekarka oraz Karolina Kwiecień – pracuje w firmie Prokids. Występuje także jej przebojowa przyjaciółka – Elka – zajmująca się meblowaniem biur. Jest też partner Karoliny – Tomasz Szpala, jej znajomy Emil, który nazywa się Stanisław Emil Roman. Roman to jego nazwisko. Wynajmuje on mieszkanie od Karoliny, zajmie jej stanowisko w firmie, gdy ona zostanie zwolniona. Dlaczego? I co z tym mają wspólnego znalezione przez nią zwłoki w kartonowym pudle? A może dwóch kartonach? Czyje to zwłoki? Przeczytacie sami. Zostaje także porwana, przebywa w szpitalu, znajduje kolejne zwłoki w wannie, adoptuje psa zwanego Czarnym Kudłatym, a potem tylko Czarnym. Poznaje chłopca o imieniu Jaś, któremu zaginęła matka, a ojciec został zamorodowany. Mieszka z nim u swojej cioci, która trochę choruje, jak się potem okazało z powodu pomyłki związanej z lekami. Kto zabił ojca chłopca, czy jego matka przeżyje napad? Kto porwie Karolinę, Elkę i okaże się mordercą? Podpowiem, że ona dobrze zna osobę, która to zrobi. Polecam fanom zabawnych kryminałów, dobrych powieści.
Miłość, zazdrość i arszenik Anna M. Zawadzka
6,7
Dosyć mnie dziwi, że ta książka ma takie wysokie noty; mi wydaje się być przeciętnym czytadłem.
Wypożyczyłam ją z biblioteki na czas letniego urlopu, była skatalogowana jako „powieść humorystyczna”. Z tą klasyfikacją się nie zgadzam, a piszę o tym dlatego, żeby być może moje oczekiwania trochę wpłynęły na odbiór tej lektury.
Mi byłoby trudno ją jednoznacznie sklasyfikować, bo mamy tu pomieszanie gatunków: to powieść obyczajowa ze sporym wątkiem romantycznym, kryminalnym (to tak bardziej w drugiej połowie) oraz wyraźnymi pretensjami do bycia dowcipną (choć ja nie zaśmiałam się ani razu). Jest napisana dość sprawnie, bez jakiś rażących błędów i raczej szybko się ją czyta, ale jednak jest raczej nudnawa i przydługa, taka rozwleczona. Denerwowały mnie pewne powtórzenia, np. bohaterowie co i rusz parzą herbatę albo wkładają czyste dżinsy i koszulki.
Główna bohaterka Lutka nie wzbudziła mojej specjalnej sympatii; niby dobra, poczciwa dziewczyna, ale taka trochę nijaka, naiwna, dziecinna i mazgajowata. Twarda, ale kobieca, samodzielna, ale tęskniąca za miłością... Bla bla, ciągle to samo, typowy książkowy obrazek współczesnej młodej Polki, może nie tylko Polki.
Lutka ma wokół siebie mały wianuszek wielbicieli (chociaż ma małe dziecko, a jak wiemy, mężczyźni są szczególnie chętni do wchodzenia w związek z panną z dzieckiem) – to jest dla mnie taki typowy wątek babskich czytadeł, który mnie denerwuje – obraz mężczyzn jest nierealistyczny i wyidealizowany (albo skręcający w drugą skrajność) - i nie wiadomo właściwie dlaczego ci mężczyźni tak emablują tę heroinę. Cósik te pisareczki zapominają nadać swoim postaciom jakiegoś życia i charakteru, jakby z góry zakładając, że męskie zainteresowanie ma być i już. Może uważają, że takie jest oczekiwanie czytelniczek...? Chyba jest, sądząc po pozostałych ocenach tego czytadła... A ja chyba jestem już na to za stara.
Poczucie humoru jest tutaj na poziomie takim, że jak policjant przedstawia się głównej bohaterce jako „Staszek”, to ona zastanawia się, dlaczego podaje jej swoje imię. Średnio rozgarnięta osoba domyśliłaby się, że to musi być nazwisko, ale nasza inteligentna, pisząca doktorat pani doktor – nie. Przepraszam, że się nie śmieję...