Z wykształcenia humanistka. W wieku dwunastu lat napisała bajkę dla dzieci pt. Skrzaty z leśnej polany. Mając piętnaście lat, popełniła pierwszą powieść adresowaną do młodzieży, której fragmenty ukazywały się w jednej z lokalnych gazet. Choć książka nigdy nie ukazała się drukiem w pełnej formie, to jednak autorka nie zrezygnowała z rozwijania swoich zamiłowań pisarskich. Jako osoba dorosła publikowała na internetowych portalach literackich pod różnymi pseudonimami, zbierając przychylne recenzje czytelników. W Internecie prowadzi blog Kraina Czytania, na którym oprócz recenzji książek można zapoznać się również z jej umiejętnościami literackimi. Autorka marzy o wydaniu własnej powieści.
Podobają mi się akcje, które od czasu do czasu można spotkać w sieci. Pod koniec zeszłego tygodnia na jednym z blogów znalazłam informację o książce napisanej przez różnych ludzi z blogosfery. Jako że akurat nie miałam nic ciekawego pod ręką, postanowiłam ją przeczytać i zobaczyć jak mi się spodoba.
Zbiór zawartych w książce opowiadań różni długość, tematyka i styl. Łączy natomiast życie. Jedne opowieści są mało prawdopodobne, inne mogą się przytrafić każdemu z nas. Jedne są przerażające, smutne, przygnębiające, przytłaczające. Inne nostalgiczne, wesołe, romantyczne. Każde z opowiadań jest inne, każde też oddaje cząstkę danej osoby. Właściwie w każdym z nich coś mi się podobało. Choć były takie które poruszyły mnie wręcz niesamowicie. Były też takie, które nie do końca do mnie dotarły.
Oto parę z tych, które wywarły na mnie silniejsze wrażenie:
Jadąc autobusem nie mogłam powstrzymać łez przy - "OSTATNIEJ MISJI" Agnes A. Rose. Niby nic nadzwyczajnego. Opisuje dwutorowo misję w Iraku - z jednej strony ostatnie godziny życia młodego żołnierza a z drugiej strony odczucia jego młodej żony, która niedawno urodziła. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie co muszą przeżywać rodziny żołnierzy, którzy wyjeżdżają na Bliski Wschód.
Dużo w tych opowiadaniach miłości, która przeplata się ze śmiercią. Takie opowiadania jak "IRONIA LOSU" Marty Kusz czy "W DROBNY MAK" Katarzyny Maczyk pokazują jak życie potrafi zmienić się w ułamku sekundy. W jednej chwili jesteśmy szczęśliwi, żeby za chwilę odczuć tchnienie śmierci (w ten czy inny sposób).
Oryginalnie wyróżnia się bardzo krótki tekst Katarzyny Warpas "BOJĘ SIĘ CIEBIE, POTOMKU". Są to przemyślenia przyszłej matki, która nie wie co przyniesie jej dziecko. Wyraża lęki każdej współczesnej kobiety. Tą presję społeczeństwa co do "produkcji potomstwa". Wszystkie problemy związane z ciążą. I z wychowaniem. "A na koniec, spod zarośniętej czupryny powiesz mi, że mnie nienawidzisz, bo nie kupiłam ci iPoda."*
I jeszcze jedno, tak bardzo życiowe - "PRZYSTAŃ" Danuty Awolusi. Jak wygląda szukanie pracy we współczesnym wyścigu szczurów. Co trzeba zrobić, żeby dostać zwykła posadę. I do czego doprowadza to zwykłych ludzi.
I jeszcze urywki z życia które łączą zwykłe guziki. Od czasów wojny do lat obecnych - Małgorzata Rybarczyk-Bończak "PIELĘGNUJMY GUZIKI".
Były też takie opowiadania, które nie poruszyły mnie, których nie zrozumiałam. Należą do nich "SAMOTNI Z WYBORU" Miłośnika Miłości czy "JA – MAŁA" Justyny Karoliny Gałązki. Nie mogę powiedzieć że są złe. Po prostu do mnie nie przemawiają.
Opowiadania nie mają równego stylu. Zresztą jak można poczytać w notce o autorach - jedni wydali już wcześniej jakieś teksty, niektórzy nawet książki, inni natomiast są całkowitymi "świeżakami". Ale widać tu bardzo duży potencjał polskich twórców.
Jak zapowiada tytuł zbioru, są to tylko szkice. Niektóre z tych historii można rozwinąć w naprawdę ciekawe książki, które przy odrobinie dopracowania będą się sprzedawały jak świeże bułeczki.
Piter Murphy, który prowadzi bloga „Pisany inaczej....” po raz któryś z rzędu zaskakuje. Skoro szkice z życia, to też Jego opowiadanie jest tym bardziej o życiu.
Opowiadanie „Powrót ojca” napisane jako monodram ojca do nad grobem zmarłej córki. Czyta się to niezwykle szybko. Całość napisana prosto, rzeczowo, z aktualnym wątkiem i przesłaniem.
Tragicznie umiera kochana żona, zostawiając dziecko i zrozpaczonego męża, który nigdy nie mógł się pogodzić z jej śmiercią. Ale wie, że musi żyć dla kochanej córki. W krótkim czasie córka zaczyna chorować. Umiera.
Ojciec przywołuje wszystkie wspólne chwile, radości dnia codziennego. Opisuje ból, rozpacz i obłęd, w jaki popadł. Ta przypadłość popchnęła go do morderstw małych, niewinnych dziewczynek. Więzienie, szpital psychiatryczny, który na dobrą sprawę niewiele w nim zmienił. Powrót do świata i poprzednich czynów.
Jednak...no właśnie. Autor potrafi umiejętnie dozować w nas emocje. Przełomowym punktem opowiadania jest spojrzenie jednej z dziewczynek. Spojrzenie błagalne, a jednocześnie pełne ciepła, dobra i miłości.
Opowiadanie krótkie, ale poruszające. O czym nas uczy?
Nie ma przyzwolenia na krzywdę niewinnych dzieci, a rozpacz i ból w żaden sposób nie usprawiedliwiają czegoś tak brutalnego, jak morderstwo. Nigdy też nie jest za późno na głęboką, wewnętrzną przemianę.
Piotrze. Kolejny raz zaskakujesz, ale tak trzymać!!!