Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Steve Jackson
5
7,5/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, horror
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,5/10średnia ocena książek autora
78 przeczytało książki autora
178 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Czarnoksiężnik z Ognistej Góry
Steve Jackson, Ian Livingstone
Cykl: Fighting Fantasy (tom 1)
7,0 z 47 ocen
150 czytelników 22 opinie
2020
Dom pełen zła
Steve Jackson
Cykl: Fighting Fantasy (tom 2)
7,3 z 34 ocen
117 czytelników 18 opinii
2020
The Citadel of Chaos
Steve Jackson
Cykl: Fighting Fantasy (tom 2)
10,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
1983
Starship Traveller
Steve Jackson
Cykl: Fighting Fantasy (tom 4)
7,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
1983
Najnowsze opinie o książkach autora
Czarnoksiężnik z Ognistej Góry Steve Jackson
7,0
Ciekawiły mnie gry paragrafowe, więc postanowiłem spróbować z tą książką. Spędziłem nad nią kilka godzin w przeciągu kilku tygodni. Właściwie tylko chodziłem, skręcałem, otwierałem drzwi, krążyłem w kółko i czasami coś mnie gryzło i traciłem punkty. Naprawdę niewiele więcej się działo i po jakimś czasie dałem sobie spokój. Przypominało mi to trochę bardzo starą grę "Zork". Może niektórzy lubują sięw tego typu rozrywce, ale to zdecydowanie nie dla mnie.
Czarnoksiężnik z Ognistej Góry Steve Jackson
7,0
„Czarnoksiężnik z Ognistej Góry” to druga książka paragrafowa, po którą sięgnęłam i… zawiodłam się. Wprowadzenie do historii bardzo ciekawe i spodobał mi się pomysł z miksturami (w końcu to czarnoksiężnik, nie?),ale szkoda, że nie było samodzielnego przygotowywania eliksirów (chyba, że ja nie dotarłam do takiego momentu),tylko znajdowało się już gotowe... Jednak „Dom pełen zła” miał to coś, co mnie zatrzymało na dłużej i pomimo tego, że musiałam sporo razy czytać jedno i to samo, to byłam wciągnięta. Tutaj? Niekoniecznie. Ciągle labirynty korytarzy już przy pierwszej rozgrywce mnie nużyły, ale dałam im kolejne szanse. Aczkolwiek przy tej książce znacznie szybciej odczułam zmęczenie i rozgoryczenie czytaniem tego samego. Ponadto mimo iż wszystko sobie notowałam (gdzie poszłam, co wzięłam, co zostawiłam itp.),to moje przygody kończyły się nie tym, że zginęłam czy coś, a na tym, iż po 20-sto minutowym kręceniu się z punktu A do B, z B do C, z C do A miałam dość i zamykałam książkę. Oprócz tego na swojej drodze spotykałam wyjątkowo mało przeciwników, którzy byli banalni do pokonania, co nie dawało tej satysfakcji co w „Domu pełnym zła”. Tu się nic nie dzieje, nie ma akcji, tylko łażenie po labiryncie, co u mnie powodowało frustrację, brakowało tego fantasy, co miało być.
W „Czarnoksiężniku…” nie można powiedzieć, że wszystko jest beznadziejne. Istnieje także kilka plusów:
1) Pomysł z miksturami – drobny szczegół, a cieszy.
2) Podobnie jak „Domu pełnym zła” można zagrać w dowolnym miejscu i o dowolnym czasie, bo mimo iż potrzebne są kostki, to w samej książce można na stronach znaleźć alternatywę dla tradycyjnych k6-stek. Oprócz tego większość osób ma też Internet w swoich telefonach, więc można rzucać także wirtualną kostką.
3) Ilustracje – zawsze to jakieś urozmaicenie.
4) Ekwipunek – czasem trzeba było coś zostawić, by móc zabrać coś innego. Dodatkowo tutaj miałam wrażenie, że przedmioty, które znajdowało się, naprawdę miały sens.