Spadkobierczyni z Barcelony Sergio Vila-Sanjuan 5,2
ocenił(a) na 612 lata temu Spadkobierczyni z Barcelony autorstwa Sergio Vila-Sanjuan w rzeczy samej można nazwać spuścizną. W prologu autor wyjaśnia etapy powstawania książki, co ciekawe dopiero po śmierci ojca, znalazł teczki skrywające papiery dziadka. Jak się okazało był to rękopis. Postanowił odtworzyć szereg zdarzeń i faktów, uaktualnić język i zrekonstruować fabułę, tak aby tworzyła całość. W ten sposób powstała historia młodości Pablo Vilara, dziennikarza i adwokata, spisana przez wnuka, Sergia Vila-Sanjuana .
Akcja rozgrywa się w Barcelonie lat dwudziestych zeszłego stulecia, jak zdążyłam zauważyć był to czas przemian, a miejsce interesujące i skrajnie różne. Samo miejsce akcji okazało się fabułą samą w sobie, opisy miejsc, spotkań towarzyskich, panujących zwyczajów tworzy barwne tło do wydarzeń politycznych i głównych zdarzeń w książce. Zadziwiające jest to, że Barcelona jest tak niejednolita. Z jednej strony arystokracja, bale, spotkania towarzyskie, z drugiej bieda, ludzie bezdomni i chorzy. Szczęśliwie Pablo Vilar mógł być świadkiem zarówno jednego, jak i drugiego oblicza tego miejsca. Jego kariery adwokackiej nie można było nazwać oszałamiającą, jego klientelę stanowili raczej ludzie z nizin społecznych, natomiast znany był z dobrego dziennikarstwa, co pozwalało mu utrzymać renomę. Pewnego dnia dostaje bardzo ciekawą sprawę...
Nie dziwi mnie, że autor postanowił opublikować zapiski dziadka, ponieważ szkoda by było, aby tak ciekawa postać pozostała w ukryciu, tym bardziej, że część zdarzeń opisanych miała rzeczywiście miejsce. Powstał dzięki temu wspaniały obraz Barcelony, lecz tu muszę powiedzieć, że sposób opisywania wydarzeń nie zachwycił mnie. Książka szła mi dość opornie, być może dlatego, że na rozpoczęcie głównego wątku musiałam czekać ponad 100 stron.
Nie mniej jednak w momencie kiedy akcja nabierała rozpędu, a obraz epoki ujawniał się w coraz bardziej klarownych barwach, przepadłam. Teraz czuję autentyczną satysfakcję z przeczytania tej książki i cieszę się, że początek nie zniechęcił mnie do dalszego czytania.
Myślę, że książka może się spodobał wszystkim fanom Carlosa Ruiz Zafona, który uważa tę książkę za wspaniałą kronikę literacką Barcelony lat dwudziestych.