Marcel Marlier, Gilbert Delahaye to autorzy wspaniałej serii o Martynce, która jest na polskim rynku już od kilkunastu lat.
Martynka wraz z rodziną przeprowadziła się do nowego domu i musieli zająć się zagospodarowaniem ogrodu. Wymagał on różnych prac remontowych, a także rozporządzenia, gdzie co posadzić. Jak poradziła sobie z tym mała bohaterka?
Ta część pomaga małym ogrodnikom zrozumieć do czego służą sprzęty oraz jak można posadzić rośliny, aby ładnie rosły w ogrodzie. Ta część podobała mi się tak samo, jak poprzednie. Sama mam działkę, więc książeczkę przeczytałam z przyjemnością.
Całość została napisana w sposób prosty, ilustracje były wyraziste, ładne, idealne. Bardzo mi się one podobają w każdej czytanej przeze mnie historyjce o Martynce. Za każdym razem równie długo je podziwiam.
Seria nie jest mi obca, gdyż zaznajamiam się z nią już od czasów mojego dzieciństwa. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że pomimo upływu wciąż jest aktualna i cieszy się niesłabnącą popularnością.
Książeczkę kupiłam w kiosku, jak pozostałe, które ostatnio czytywałam. Cena 12 złotych nie jest zbytnio wygórowana, a książeczki mogą przetrwać u nas latami.
,,Martynka w ogrodzie” to pozycja, która spodoba się zwłaszcza małym ogrodnikom posiadającym swój kawałek ziemi, który można zagospodarować. Spodoba się również tym, którzy chcą poszerzyć swoje horyzonty.
Moja ocena: 5/6
Postanowiłam wystawić wysoką ocenę tej niewielkich rozmiarów książeczce ze względu na wspomnienia.
Nie sposób zapamiętać wszystkie tytuły z serii "Martynka" jakie udało mi się przeczytać, ale to dzięki nim i świetnemu autorowi nauczyłam się czytać i zaszczepiła się we mnie ogromna chęć do czytania.
Jako mała dziewczynka wraz z mamą chodziłam regularnie do miejscowej biblioteki i pożyczałam "Martynkę". Gdybym tylko miała okazję chętnie podziękowałabym autorowi za to, że teraz jestem taką miłośniczką książek.