Mroczny kochanek J.R. Ward 7,3
„Była dla niego wszystkim. Całym światem. Jeszcze niedawno myślał o śmierci z lekceważeniem, teraz rozpaczliwie chciał żyć. Dla niej. Dla nich obojga. Dla przyszłości.”
Kilka lat temu miałam już styczność z piórem J. R. Ward, dlatego gdy otrzymałam propozycję zrecenzowania tej powieści, nie zastanawiałam się zbyt długo. Pamiętam, że tamta książka spodobała mi się, lecz seria nie doczekała się dalszego przekładu. „Mroczny kochanek” to wznowienie z nowym tłumaczeniem pierwszego tomu serii, który na polskim rynku wydawniczym ukazał się w 2010 roku. Z tego, co widziałam, liczy ona ponad dwadzieścia tomów, więc zapowiada się potężny kawał historii.
Powieść ta przenosi nas w tajemniczy i mroczny świat wampirów. Autorka wykreowała go w niezwykle bogaty sposób, zadbała o szczegóły i odpowiednią otoczkę, która sprawia, że to coś więcej niż zwykłe romantasy. Zbudowała świat na własnych zasadach, gdzie dwa wrogie klany toczą między sobą spór. Mimo iż pożądanie odgrywa tu kluczową rolę, to jednak nie stanowi istoty tej opowieści. Ten tom jest właściwie wprowadzeniem, autorka przybliża nam, czym jest Bractwo Czarnego Sztyletu i jaką ma misję. W przeciwnym narożniku zestawia z nimi Zakon Martwych Dusz, który ma za zadanie zniszczyć rasę wampirów. Konflikt ten jest złożony, ale skrupulatnie opisany przez autorkę. Być może właśnie przez tę początkową szczegółowość zdarzają się momenty, gdy lektura staje się odrobinę nużąca. Natomiast fajnym zabiegiem jest ukazanie historii z wielu perspektyw, również z tej drugiej strony barykady, co daje szeroki obraz sytuacji, pozwala zrozumieć odczucia i motywacje.
Historię w głównej mierze poznajemy z punktu widzenia Beth i Wratha. Ona – nie ma pojęcia o własnym pochodzeniu, nigdy nie poznała rodziców, skupiona jest wyłącznie na pracy. On – kilkusetletni wampir, który na prośbę swojego przyjaciela, a jednocześnie ojca Beth, decyduje się pomóc jej przejść nadchodzącą przemianę. Żadne z nich nie spodziewało się, że już pierwsze spotkanie wywoła między nimi niemożliwe do okiełznania pożądanie. W tej kwestii można by się doczepić, bo ich relacja dość szybko nabiera rozpędu. Z drugiej jednak strony odpowiedzią na ten zarzut jest po prostu sposób kreacji tego świata przez autorkę. Muszę przyznać, że ma on swój urok, bo tutaj relacje wampirów opierają się na oddaniu i lojalności względem jednego partnera. Seksualność jest też wpisana w sposób ich pożywiania, gdyż wyzwala trudne do opisania emocje. Jest czynnością intymną i niesamowicie eteryczną. Sceny zbliżeń autorka opisuje w przyjemny, sensualny i nieco pikantny sposób, świetnie działając na zmysły czytelnika.
Kolejny kluczowym elementem tej powieści jest zagadka kryminalna, która spędza sen z powiek nie tylko wampirom, ale także policji. Opiera się ona na morderstwie ojca Beth oraz tajemniczych zabójstwach kobiet lekkich obyczajów. Co prawda wiemy, kto za nimi stoi, bo poznajemy również perspektywę sprawcy tych czynów, ale mimo wszystko utrzymane jest to w ciekawym i wciągającym klimacie.
„Mroczny kochanek” to wielowątkowa powieść osadzona w świecie wampirów, który został wykreowany przez autorkę na swój własny wyjątkowy sposób. J. R. Ward nie powiela schematów ze znanych filmów, co zdecydowanie jest jej atutem. Ma bogatą wyobraźnię, czego doskonałym przykładem jest ta powieść. Pióro autorki jest dojrzałe, bogate w słownictwo, a przy tym przyjemne i porywające. Nie brakuje tu krwawych momentów czy scen walki, które dostarczają dawki adrenaliny. Szczególnie końcówka obfituje w trzymające w napięciu wydarzenia. Choć przywykłam do bardziej dynamicznych powieści, to muszę przyznać, że spodobała mi się ta historia. Może nie jest idealna, ale zdecydowanie wciąga. Czekam na kolejny tom, jestem bardzo ciekawa historii Rhage’a oraz dalszych losów całego Bractwa Czarnego Sztyletu. Jeśli lubicie takie klimaty bądź macie słabość do wampirów, to zachęcam do lektury.