W rytmie uczuć Oliwia Panek 5,9
ocenił(a) na 66 tyg. temu „Czasem zapałka, która daje w życiu płomyk nadziei, może wzniecić największy pożar.”
[ współpraca reklamowa ]
"W Rytmie uczuć" opiera się na dwudziestojednoletniej sławnej kobiecie, która samotnie wychowuje swojego syna. Pewnego dnia, odwiedzając go w szpitalu, spotyka mężczyznę o imieniu Reg Stan. Od tamtego momentu między nimi zaczyna się rodzić niezwykła więź. Reg, utalentowany gitarzysta, potrafi swoją grą wydobyć z Aubrey najgłębsze emocje, wprowadzając do jej życia melodię, ciepło i uczucia. Jego obecność staje się dla niej czymś więcej niż tylko zwykłym wsparciem - staje się źródłem inspiracji i nadziei na lepsze jutro.
W tej książce brakuje mi wielu elementów. Mam wrażenie, że bohaterowie nie zostali na tyle dobrze wykreowani, abym mogła się do nich bardziej przywiązać. Szybkie tempo wydarzeń sprawiło, że nie byłam w stanie oswoić się z jedną sytuacją, zanim już nastąpiła kolejna. Brakowało mi czasu, aby naprawdę zrozumieć i poczuć emocje bohaterów, co sprawiło, że cała historia wydawała mi się nieco płytka i nieprzekonująca.
Styl pisania autorki, jest naprawdę lekki i prosty. Dzięki temu udało mi się dokończyć tę książkę jeszcze tego samego dnia, w którym ją zaczęłam.
Jeśli chodzi o przypadkowe spotkanie naszych głównych bohaterów, można zauważyć, że od razu zaiskrzyła między nimi chemia. Jednak osobiście nie jestem zwolenniczką takich natychmiastowych zauroczeń, ponieważ zazwyczaj budują się one na powierzchowności. Często takie sytuacje są nieprzekonujące, gdyż para poznaje się tylko pobieżnie, znając jedynie podstawowe informacje o sobie, takie jak imię i wygląd zewnętrzny. Prawdziwa więź wymaga czasu i wspólnych doświadczeń, aby się rozwijać. Dlatego to przywiązanie pomiędzy bohaterami nie jest dla mnie wiarygodne, czy też realistyczne.
Główna bohaterka, niedawno przeżywając tragiczną stratę męża w wypadku, wydaje się niezwykle szybko angażować emocjonalnie w nowy związek. Żałoba, zazwyczaj wymaga czasu na przetrawienie straty i przystosowanie się do nowej rzeczywistości. A zwłaszcza, że jej własny syn przebywa w szpitalu w śpiączce po tym samym wypadku. Pomimo tego, że każdy radzi sobie z traumą i stratą w inny sposób, ciężko jest mi uwierzyć w autentyczność emocji i postępowania głównej bohaterki. Wątek miłosny wydaje się być narzucony na siłę, niezgodny z głębią sytuacji, w której Aubrey się aktualnie znajduje. Jest to dość zagmatwana sytuacja, która zdaje się wymagać większego zrozumienia i skupienia na głównych tematach, takich jak żałoba, rodzicielstwo i współczucie. Jednakże, nie mogę zaprzeczyć, że ta historia wciąga czytelnika, pomimo wielu niedociągnięć w kreowaniu postaci, ich zachowań oraz samej fabuły.