Londongrad Reggie Nadelson 5,4
ocenił(a) na 39 lata temu „Londongrad” to jedna z tych książek, przy których czyta się stronę, przewraca kolejną kartkę i kompletnie nie pamięta się, co miało miejsce przed chwilą. Styl Reggie Nadelson jest absolutnie przezroczysty. Niby są zdania, dialogi, ale wszystko to jest wyjątkowo drewniane i mało przekonujące, a bohaterowie nie wzbudzają większego zainteresowania, niektórzy wręcz irytują – jeden z bohaterów miał wyjątkowo denerwującą manierę wtrącania w każdą wypowiedź przynajmniej kilka razy wyrażenia „człowieku” („Jestem kapitanem policji, człowieku (…),tego nie trzeba wiedzieć, człowieku (…),gdzie jest fikcja, człowieku?”). Bohaterki płci żeńskiej znają za to tylko jedno czułe określenie: „kochanie”, a główny bohater – detektyw FBI Artie Cohen – wydaje się być detektywem tylko z przypadku.
Przez ¾ powieści miałam nadzieję, żeby wreszcie COŚ SIĘ WYDARZYŁO. Żeby bohater przestał wreszcie opisywać swojego wspaniałego przyjaciela Tolę, jego działalność gospodarczą, zamiłowanie do dobrego wina i drogiego jedzenia; skończył z rozterkami na temat swojego rosyjskiego pochodzenia/ojca/sytuacji politycznej w Rosji/mafii w Rosji/mafii rosyjskiej w USA etc. Punkt kulminacyjny książki znajdziemy na początku tego 420-stronicowego tomu. Później mamy oczywiście naszego bohatera, który usiłuje rozwiązać zagadkę (przy pomocy wielu „przypadków” i mało interesujących „zwrotów akcji”) w aż TRZECH krajach. Ale ilość nie przechodzi w jakość. Niepotrzebne dłużyzny i powtarzające się informacje o bohaterach nudziły i nie wnosiły niczego nowego.
„Londongrad” popełnia największy grzech, jaki może zdarzyć się kryminałowi – jest kompletnie nieinteresujący. Czytelnik czeka na jakieś rozwiązanie „zagadki”, a kiedy ono wreszcie nadchodzi to prawie tego nie zauważamy. Czytamy w nadziei, że COŚ SIĘ WRESZCIE wydarzy, że detektyw Cohen zacznie kierować się logiką i dedukcją, a nie osobistą vendettą. A tu nic. Dodam jeszcze, że rozwiązanie „zagadki” dostaje podane na tacy od innego bohatera, sam po prostu wcześniej „wie”, „ma przeczucie”.
Myślę, że po lekturze tej części na razie daruję sobie pozostałe powieści z detektywem Cohenem. Powieść polecam tylko osobom zainteresowanym współczesną Rosją, ponieważ autorka koncentruje się na przedstawieniu sytuacji Rosjan i rosyjskiej mentalności. Odniosłam wrażenie, że motyw rosyjski przeważył jednak nad wątkiem kryminalnym powieści, nie tego oczekiwałam.