Ostatni Białystoker Marta Sawicka-Danielak 8,0
ocenił(a) na 1029 tyg. temu ,,Ostatni Białystoker'' przeniósł mnie w czasie, zatopił w przestrzeni, która już nie istnieje - przestrzeni przedwojennego Białegostoku, gdzie mieszkałam i studiowałam, nie mając pojęcia nawet o ułamku historii tego miasta, ,,mojego'' miasta, którą poznałam tylko dzięki tej niezwykłej książce.
Zacznijmy od autorki - białostoczanki z babki, prababki - Marty Sawickiej-Danielak. To ona jest medium, dzięki któremu mamy szansę poznać ostatniego żyjącego białystokera - Bena Midlera, dziś żywotnego 84-latka, niegdyś, sympatycznego chłopca, który już w wieku 13 lat musiał dojrzeć, bo właśnie wtedy trafił do pierwszego z pięciu obozu koncentracyjnego...
Marta, mama Lei i Mii, córka Ewy, wnuczka Broni, prawnuczka Tekli, rozpoczyna tę historię z perspektywy swojej córki, uczennicy, która ma do przygotowania szkolną prezentację o dawnym, przedwojennym Białymstoku. I tak oto wyłania się przed nami tętniący życiem, beztroski, fascynujący Białystok tuż przed horrorem, którego nikt nie chciał oglądać, tragedią, której nikt nie chciał przeżywać...
Obserwujemy bawiące się na brukowanych ulicach białostockie dzieci - polskie, żydowskie, ukraińskie, białoruskie, tatarskie... Kulturowy tygiel podsycany tradycjami kulinarnymi, religijnymi, obyczajowymi. Był to Białystok biedny, lecz pełen dziecięcego śmiechu, nadziei i śledzi marynowanych w beczkach. Opowiada nam o nim mały Ben, mała Bronia, Stasiek... Opowiadają nam o nim archiwalne zdjęcia i znakomite kolaże.
I wtedy nadchodzi zło, Niemcy wydzielają teren białostockiego getta i dokonują pogromu ludności, bez której to piękne miasto już nigdy nie będzie takie samo, a pamięć o nim przetrwa tylko i wyłącznie dzięki wytężonej pracy garstki ludzi takich jak autorka, którzy zapragną ocalić tysiące białostockich żydów od zapomnienia...
Fragmenty od momentu wkroczenia do Białegostoku nazistów są trudne do przełknięcia i przetrawienia, lecz nie warto ich omijać, tak jak nie wolno zapomnieć o okrucieństwie holokaustu oraz jego źródłach.
Tekst kończy wywiad z Benem Midlerem - prawdopodobnie ostatnim żyjącym Białystokerem. Ben robi tu piorunujące wrażenie - to człowiek, od którego każdy może nauczyć się życiowej mądrości, zaczerpnąć energii, nadziei i nakarmić optymizmem.
Wiele fragmentów ,,Ostatniego Białystokera'' pozostanie ze mną na zawsze i jestem ogromnie wdzięczna, że było mi dane tę książkę przeczytać. Są takie tytuły, które powinien przeczytać każdy lokalny patriota, każdy uczeń i każdy człowiek. Z pewnością należy do nich właśnie ta książka, która w idealnym świecie byłaby szkolną lekturą.