Georgia. Powieść o Georgii O’Keeffe – ikonie sztuki współczesnej Dawn Tripp 6,8
ocenił(a) na 86 lata temu Georgia O'Keeffe, jestem ciekawa czy kiedyś o niej słyszeliście? Ja nie, dlatego z przyjemnością przeczytałam historię jej życia, które do reszty wypełniła swoim malarstwem.
Jej rysunki węglem zachwyciły ówczesnego znanego fotografika Alfreda Stieglitza, który wystawił je w swojej galerii, a następnie zaprosił ją do Nowego Jorku.
"-Staniesz się legendą - powiedział mi kiedyś.
Roześmiałam się.
- Naprawdę - zapewnił mnie. - Już to widzę. To już jest w tobie."
Połączył ich burzliwy romans, chociaż Stieglitz wciąż jeszcze był żonaty.
Efektem tej namiętności stały się akty Georgii, które miały potem ogromny wpływ na to jak była postrzegana jako malarka.
- Na twoich zdjęciach jestem inna - mówię.
- Inna niż co?
- Niż to, jak zawsze siebie postrzegałam.
- Nie ma jednej ciebie - mówi, wskazując odbitki. - Jest ta zagadkowa i ta milcząca, ta nieufna i ta silna.
- I ta naga."
Georgia była wspaniałą, nowoczesną kobietą, która kochając, potrzebowała też wiele wolności.
"- Te kolory są niezwykle mocne - mówi.
- Zaczynają robić to, co chcę.
- Czyli jednak dobrze, że przymusiłem cię do olejów?
- Mnie nie można zmusić do niczego, na co nie mam ochoty."
Stieglitz zawsze w nią wierzył i motywował do pracy, nie był jednak bez wad, co z czasem odbiło się na życiu i malarstwie artystki. Obrazy z kwiatami, zamieniły się w zwierzęce czaszki, ale być może właśnie to, zaważyło na jej malarstwie.
"Gdy spogląda się wstecz na swoje życie, zawsze widzi się te chwile - czy to prawdziwe, czy wymyślone, po latach nagle tak zupełnie oczywiste - kiedy stało się na rozdrożu, kiedy można było dokonać innego wyboru. I wie się już wtedy, jak wysoką cenę zapłaciło się za ten wybór."
Powieść Dawn Tripp czyta się tak, jakby naprawdę napisana została przez Georgię. To zasługa autorki, która poświęciła wiele czasu na wnikliwe studiowanie jej biografii i czytanie korespondencji.
Książka zachwyca pięknym, obrazowym językiem, szybko się czyta i aż żal, że tak prędko się kończy...
"Budzę się po zmierzchu. Na sztaludze moje płótno. Lśni jeszcze mokrą farbą. Zostawiłam otwarte okno i zrobiło się zimno w pokoju, ale nie chcę go budzić - wygląda tak słodko, blado, delikatnie. Leżę tak, rękami otulam jego śpiące ciało, a chłodna noc wkrada się do pokoju, dotykając krzeseł, biurka, półek, szuka czegoś, czego już nie poznaje."
Ciekawostki: https://www.facebook.com/bookijoany/photos/pcb.966094116874312/966336993516691/?type=3&theater