U4 : Stéphane Vincent Villeminot 6,8
ocenił(a) na 77 lata temu Jak już wcześniej wyczytaliście, nie miałam jak dotąd do czynienia z tym autorem i jest to kolejna jak dla mnie nowość. Byłam trochę sceptycznie nastawiona do niej, ale gdy zaczęłam czytać tę powieść i pochłaniałam każdą kolejną stronę, to moje nastawienie się zmieniło. Byłam zaintrygowana. Może nie jest to do końca fenomenalna książka, ale autor przedstawił mi inny gatunek powieści. To, o czym pisał było dla mnie wielką nowością, czymś nieznanym, ale... przypadło mi to do gustu. Oczywiście mowa tutaj o post-apokaliptycznym świecie. Jeszcze nigdy nie odważyłam się, by sięgnąć po ten rodzaj książek, aż wreszcie udało mi się samą siebie przekonać. Dużą zaletą pisarza jest to, że posługuje się dość fajnym stylem, może nie idealnym, ale na tyle dobrym, że potrafiłam wyobrazić sobie całą akcję. Reasumując, czytało mi się dość dobrze i już tutaj mogę Wam polecić ten tom.
Może przeskoczę teraz do zgrzytu, który mnie troszkę tutaj rozczarował. Brakowało mi emocji. Znowu. Ja wiem, że może wymagam niemożliwego, ale jeżeli to post-apokaliptyczny świat, to gdzie ta zgroza? Gdzie ten strach o własne życie? No tego tutaj zdecydowanie mi brakowało. Niemniej jednak pojawiły się sceny, w sumie to jedna taka, która zwaliła mnie z nóg. Kto czytał, ten może się domyślić, że chodzi mi o sytuację w zoo. Niespodziewaną, która okazała się dużym zwrotem akcji. To złamało mi serce na parę chwil. Szkoda, że nie było częściej takich sytuacji, które sprawiłyby, że pękałoby mi serce.
Akcja dość szybko gna przed siebie i uważam to za duży plus dla całej powieści. Czytelnik nie ma prawa się nudzić, przy częstych zwrotach akcji, niektórych aż tak zaskakujących, że zdarza się nam na chwile zatrzymać, przemyśleń i znów pędzić za bohaterami. Podobało mi się, że wizualnie widziałam cały Paryż, całą tą sytuację. Może całkowicie nie wczułam się w akcję, niemniej jednak widziałam ją własnymi oczami. Cieszę się niezmiernie, że miałam okazję poznać ten tom, ponieważ książka niewątpliwie zasługuje na uwagę i to nie kilku, a nawet i obszerniejszego grona czytelników. Dlatego też nie wyobrażam sobie, że miałabym nie przeczytać tomu widzianego oczami Yannisa. Po prostu sobie nie wyobrażam. I tutaj już mała podpowiedź dla Was: jeżeli ktoś, kto nie czytał książki z tego gatunku i chce więcej, ktoś taki jak ja... To koniecznie musicie się zapoznać z tą częścią lub innymi, jak mniemam również świetnie napisanymi tomami.
Jak wspominałam już wielokrotnie post-apokaliptyczny świat to dla mnie nowość. A gdyby tego było za mało, akcja dzieje się we Francji, co również jest dla mnie nowością, bo często to Ameryka jest miejscem akcji. Dlatego kolejny wielki plus dla autora za świetnie napisaną powieść praktycznie pod każdym szczegółem (nie zapominajmy o zgrzycie, który jednak istnieje). No i składam wyrazy uznania, bo tą książką autor zdecydował, że będę częściej sięgać po tego typu literaturę. :)