Taniec na pustym moście Elżbieta Zdrojowa-Krawiec 8,0
ocenił(a) na 72 lata temu Ciekawa okładka oraz intrygujący tytuł i już od razu postanowiłam sięgnąć po tę lekturę. Trochę się jednak zawiodłam, lecz w sumie cieszę się, że trafiła ta książka w moje ręce. Czyta się ją szybko i lekko, lecz moim zdaniem zbyt płasko nakreślona jest postać Ewy, głównej bohaterki.
"Życie zaczyna się po pięćdziesiątce - tak twierdzą ci, którzy wcześniej sądzili, że po trzydziestce lub po czterdziestce."
Depresja to bardzo wredna i podstępna choroba, tym bardziej, że ludziom wydaje się, że nic nie dolega osobie na nią cierpiącą. Znam to, gdyż wiele lat temu sama zmagałam się z tym problemem i gdyby nie pomoc najbliższych mi osób, to nie wiem jak by się potoczyły moje losy. Dlatego bardzo się ucieszyłam, że książka "Taniec na pustym moście" porusza ten właśnie temat. Powieść jest bardzo pouczająca, osobom zmagającym się z depresją z pewnością wniesie wiele dobrego w życie. Uważam, że trzeba dużo pisać o tej chorobie i oczywiście rozmawiać, bo często rozmowa ma zbawienny wpływ.
Ewa, główna bohaterka tej książki zmaga się właśnie z depresją, jest to walka nierówna, ale kobieta daje radę, tocząc walkę nie tylko ze swoimi myślami, które często są bardzo szkodliwe, pesymistyczne, lecz również ze światem zewnętrznym. Ludzie nie potrafią lub czasem nawet nie chcą albo po prostu nie mogą zrozumieć tego, na czym polega ta choroba. Jednaj Ewa chce czerpać radość z życia i całą sobą to udowadnia. Terapia zaczyna przynosić efekty.
Zjazd klasowy po latach to okazja na to aby pokazać samej sobie, że daje radę i Ewa nawet postanawia jechać tam sama samochodem.
"Po latach siedzenia w klatce - i to wcale niezłotej - kupiłam samochód i ruszyłam we własną podróż, zmagając się ze sobą, gdyż życie w zgodzie z własnymi uczuciami okazało się niełatwe."
To spotkanie z dawnymi znajomymi przyniosło niespodziewany efekt. Widać jak Ewa odżyła, po długiej rozmowie ze swoją dawną miłością zapragnęła znowu kochać i chciałaby być kochaną. Wspomnienia często u ludzi z depresją potrafią zbudzić demony z przeszłości, więc należy wtedy zdecydowanie odciąć się od tego, co sprawia przykrość. Nie jest to co prawda łatwe, lecz konieczne.
Wracając do książki, przyznaję, że nie do końca zaspokoiła moje oczekiwania, lecz poruszyła mnie do głębi. Dla mnie dodatkowym atutem tej książki jest jeszcze to, że autorka umieściła tu kilka wierszy sprawiających mi radość z czytania. Jest tu również nawiązanie do ostatniej naszej polskiej rzeczywistości, o kobietach i ich miejscu w tym świecie według mężczyzn oczywiście. To daje wrażenie szczerości oraz podkreśla możliwą autentyczność całej historii.
"Każda z nas robi coś, czego nie musiałaby, gdyby nie presja społeczna, a konkretnie męska."
Dobra i poruszająca opowieść, skłaniająca do refleksji, a dla mnie osobiście jeszcze będąca przypomnieniem o tym, że depresja to choroba, z którą nie można się pożegnać...
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.