Ukończył historię i dziennikarstwo na Uniwersytecie Szczecińskim. Do tej pory wydał trzy powieści, których akcja rozgrywa się na Pomorzu Zachodnim: Ziemie niczyje (2014),Na zgliszczach (2015),Morze krwi, ziemia ognia (2019). Wyróżniony stypendium marszałka województwa zachodniopomorskiego w dziedzinie kultury. Szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci.
Książka, która ma bardzo dużo poziomów: podwójne morderstwo, tajemniczy hotel, alternatywna historia sprawy polsko-żydowskiej, stara niewyjaśniona sprawa, tajne ugrupowania, a w tym wszystkim postać policjanta, głównego bohatera, który musi wszystko ogarnąć i doprowadzić do końca, do tego niespodziewana końcówka całej historii.
Niby mamy rok 1949, ale wszystko jest inaczej. Niby płyniemy przez kolejne wydarzenia, bardziej kryminalne, ale coś tu nie gra. W niezniszczonym Kołobrzegu stoi wielki hotel. Co to za podział, na prawą i lewą część hotelu? A wokół morderstwa, strajki i groźba rewolucji.
Niby jedno morderstwo właśnie wydarzyło się, ale im głębiej grzebią śledczy, tym więcej i ciekawsze rzeczy wypływają. Choć może najświeższe nie są. To co się dzieje ogólnie i ma wpływ na Kołobrzeg mocno abstrakcyjne dla mnie jest, ale też nie mogę napisać, żeby wydawało mi się to ciekawe. Nadaje klimatu, ale dla mnie to są zawsze fragmenty, które uciekają, nie robiąc wrażenia. Choć mój mąż właśnie na tą alternatywną historię zwróciła uwagę bardziej, niż na kryminalne wątki. Więc co kto lubi, to dla siebie wyciągnie.
Samo morderstwo i próby jego rozwikłania, pokazują dużo więcej, niżbym się tego spodziewała. Fajnie te inne, dziwne, nie koniecznie potrzebne wątki, przeplatają się. Do końca nie wiadomo, który będzie miał większe znaczenie. A to właśnie lubię. Choć w sumie, jakbym miała wybierać, to największe wrażenie zrobiła na mnie historia Latarnika.
Miałam ochotę na coś innego, dziwnego i dokładnie to dostałam. W bardzo dobrym wydaniu.