Ukończył historię i dziennikarstwo na Uniwersytecie Szczecińskim. Do tej pory wydał trzy powieści, których akcja rozgrywa się na Pomorzu Zachodnim: Ziemie niczyje (2014),Na zgliszczach (2015),Morze krwi, ziemia ognia (2019). Wyróżniony stypendium marszałka województwa zachodniopomorskiego w dziedzinie kultury. Szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci.
Po "Czarny Bałtyk" sięgnąłem gdyż uwielbiam historie dziejące się w świecie alternatywnym. I w istocie Maciej Paterczyk swoją fabułę osadza w powojennej rzeczywistości Kołobrzegu, przy czym, godnym uwagi jest twist powojenny, wolny od holokaustu jak również zniewolenia komunistycznego. W takim właśnie świecie toczy się w zasadzie klasyczna akcja kryminalna. Niestety w mojej ocenie dość drobiazgowo opisywana, co może w pewnym momencie dla takich czytelników jak ja, stać się nużące. W konsekwencji nie wiem jaka ta książka jest. Coś czego szukałem w niej jest tylko tłem mającym jakiś tam wpływ na prowadzone śledztwo, ale tak naprawdę to historia kryminalna, którą można wkleić w każde inne tło. 1 pkt. w bonusie za ciekawy pomysł dla Polski powojennej.
Dużo rzeczy mi się podobało. Alternatywna historia Polski po II WŚ, ale nie cenzurowana, bez strachu o mówiąca o drażliwych, trudnych tematów. Zimno, beznadzieja i bieda, to bardzo zagrało, klimat miasteczka (nawet jeśli to niewiele miało wspólnego z Kołobrzegiem) i gotujące się w tle społeczeństwo. Część kryminalna też mi się podobała, chociaż to, kto był głównym graczem tylko sprawiło, że kiwnęłam głową.
Ale zakończenie mnie nie przekonało, chociaż było zaskakująco sensowne. Po prostu sposób prowadzenia historii i rozwiązanie wątków niespecjalnie się razem zgrało. Ostatnie strony były bardzo personalne i dotyczące głównego bohatera, kiedy główny wątek to było jednak morderstwo, a historia głównego bohatera przewijała się gdzieś w tle, na drugim planie (chociaż wciąż bardzo dobrze zarysowana). Po prostu mi to zgrzytnęło.
Rozwiązanie całego wątku Liderki i komunistów -no, Liderkę zabierają, reszta idzie robić przewrót, nie udaje się, koniec. Jak na tak wyraźne budowanie wątku i powtarzanie, że oba hotele są bliźniacze, spodziewałam się jakiegoś plot twistu tu na koniec (i solidne dowalenie Konstantemu, który całe życie o tym myślał, a jak przyszło co do czego - nic nie zrobił),a tu nic, ten wątek po prostu sflaczał i trochę meh.
I nie rozumiem po co autor wprowadził realizm magiczny - mam tu na myśli wątki z wróżbą i bezskórym koniem, które gdzieś tam dostały swoje rozwiązanie, czy tam semi-wyjaśnienie, ale wciąż nie wiem po co to było. Może miało to jakoś budować napięcie: spełni się, nie spełni. I cóż może znaczyć ta zjawa/sen, czego nie dowiadujemy się do końca. Nastrój niepokoju i napięcia jest i tak, bez tego dodatku.