Droga przez mękę to niezła pozycja. Nic takiego nie znajduję niestety. Ale moja koleżanka dała mi starsze wydania Hemingwaya i Tołstoja. Książki były nie w jej guście. Co do powieści, które przeczytałam i podobały mi się a nie chcę do nich wracać to mam takie i sama nie wiem co o nich myśleć. Zazwyczaj kupuję następną tego autora, albo całkiem pozbywam się tej twórczości bo jest niepokojąca. Zawsze można komuś dać, albo do biblioteki albo znajomym. Nikt jeszcze nie odmówił. Owszem czasem mi się marzyło, że wymieniam w antykwariacie i dostaję za to najlepiej to co by mi się marzyło, ale jakoś nie chcieli. Tylko raz mi się udało.:D

Droga przez mękę to niezła pozycja. Nic takiego nie znajduję niestety. Ale moja koleżanka dała mi starsze wydania Hemingwaya i Tołstoja. Książki były nie w jej guście. Co do powieści, które przeczytałam i podobały mi się a nie chcę do nich wracać to mam takie i sama nie wiem co o nich myśleć. Zazwyczaj kupuję następną tego autora, albo całkiem pozbywam się tej twórczości bo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Podejrzewam, że problem jest taki, że również kiedy ty znajdujesz coś fajnego na tych półkach, to już na nie nie wraca, pozostaje w Twojej biblioteczce.
Ja zasilam bibliotekę szkolną. Z jednej strony - książkami, których nie chcę na swojej półce, bo wiem, że do nich nie wrócę (ale uważam, że mogą zainteresować kogoś innego), z drugiej - książkami, które mi się podobały i chciałbym zainteresować nimi kogoś - specjalnie kupuję dubla.

Podejrzewam, że problem jest taki, że również kiedy ty znajdujesz coś fajnego na tych półkach, to już na nie nie wraca, pozostaje w Twojej biblioteczce.
Ja zasilam bibliotekę szkolną. Z jednej strony - książkami, których nie chcę na swojej półce, bo wiem, że do nich nie wrócę (ale uważam, że mogą zainteresować kogoś innego), z drugiej - książkami, które mi się podobały i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Zgadzam się z tymi poprzednikami, którzy uważają, że książki, które nam się nie podobają mogą być skarbem dla kogoś innego. Ja sama uwielbiam buszować po regale książek za złotówkę w bibliotece i kartonach z przecenionymi książkami w Matrasie. Zazwyczaj książki, które tam zdobędę, nikomu z moich znajomych nie przypadłyby do gustu, ale ja cieszę się z nich jak dziecko. A jeszcze lepiej - im starsza i bardziej zużyta książka, tym większa frajda, bo książka w moich oczach staje się cenniejsza :)

Wiem natomiast, że jestem człowiekiem tego rodzaju, który kolekcjonuje książki i za żadne skarby nie oddałabym egzemplarza, który mi się podobał i ma dla mnie jakąkolwiek wartość. Jeśli już, pożyczam je przyjaciołom, a i tak niepokoję się, czy do mnie wrócą. Zatem jakikolwiek altruizm w przypadku oddawania książek nie wchodzi u mnie w grę. Rozumiem więc doskonale tych ludzi, którzy oddają wyłącznie to, co im się nie podoba.

Zgadzam się z tymi poprzednikami, którzy uważają, że książki, które nam się nie podobają mogą być skarbem dla kogoś innego. Ja sama uwielbiam buszować po regale książek za złotówkę w bibliotece i kartonach z przecenionymi książkami w Matrasie. Zazwyczaj książki, które tam zdobędę, nikomu z moich znajomych nie przypadłyby do gustu, ale ja cieszę się z nich jak dziecko. A...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Właśnie dlatego uważam, że idea bookcrossingu (tego idealistycznego) jest o kant dupy potłuc. Jeżeli jakaś książka mi się tak spodobała, że chciałbym ją komuś polecić, to w większości przypadków także sam chciałbym do niej kiedyś wrócić. Jakim cudem więc miałbym ją ot tak, oddawać gdziekolwiek? Bookcrossing to taka książkowa utopia, która na papierze wygląda pięknie, ale w rzeczywistości nie ma prawa się sprawdzić.

Właśnie dlatego uważam, że idea bookcrossingu (tego idealistycznego) jest o kant dupy potłuc. Jeżeli jakaś książka mi się tak spodobała, że chciałbym ją komuś polecić, to w większości przypadków także sam chciałbym do niej kiedyś wrócić. Jakim cudem więc miałbym ją ot tak, oddawać gdziekolwiek? Bookcrossing to taka książkowa utopia, która na papierze wygląda pięknie, ale w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

tę ideę popieram w stu procentach. Ja chętnie przygarniam wszelkie stare książki - nawet te rozpadające się, im starsze - tym lepsze. To kawał historii wydawniczej, świadectwa epoki!

Zresztą, zainteresowanych starszymi pozycjami - Zapraszam do grupy

http://lubimyczytac.pl/grupa/836/wydania-sprzed-1989-roku-milosnicy-kolekcj...

Można przecież nawet z zupełnie niby-starych czy nieaktualnych książek zmontować sobie niezłą biblioteczkę. Można np. zbierać wydania konkretnego czasu np. lat 50-tych i wyrobić sobie ogląd na tę epokę, można zbierać literaturę ekonomiczną czasów Gierka, albo książki podróżnicze z lat 80-tych, albumy z lat "małej stabilizacji" klasykę do 47 roku itd, itp...

Biblioteki powinny wystawiać swoje niechciane książki "do zabrania" a nie wyrzucać "na hasiok" (na śmietnik).. Ja już w śmietniku znalazłem "O demokracji w Ameryce" czy "Drogę przez mękę" A. Tołstoja...

tę ideę popieram w stu procentach. Ja chętnie przygarniam wszelkie stare książki - nawet te rozpadające się, im starsze - tym lepsze. To kawał historii wydawniczej, świadectwa epoki!

Zresztą, zainteresowanych starszymi pozycjami - Zapraszam do grupy

http://lubimyczytac.pl/grupa/836/wydania-sprzed-1989-roku-milosnicy-kolekcj...

Można przecież nawet z zupełnie niby-starych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

avuca: Idea bookcrossingu jest świetna, ale będzie dobrze funkcjonować tylko, jeśli zamiast "wezmę stare niepotrzebne książki" będziemy myśleć "wezmę to, co sam bym wybrał/a". No bez przesady, może są mili ludzie, którzy oddadzą lubiane książki, ale ja się do nich z pewnością nie zaliczam. Ale też uważam, że żeby bookcrossing działał, nie trzeba wcale oddawać tych książek, które sami chcielibyśmy przeczytać - wystarczy wiedzieć, że książka jest lubiana, ma swoich zwolenników, komuś się przyda. Z tych, które lubię, mogę oddać tylko duble, ale bardzo chętnie rozstanę się z książkami, nawet świetnymi, które dostałam dlatego, że ktoś chciał mnie (nieskutecznie) nawrócić na swoje ulubione pozycje i gatunki - i wiem, że te książki komuś mogą/powinny się spodobać. Ale nie mi - i o to chodzi: swoich nie oddam, ale też nie będę wyrzucać śmieci, jakoś to wypośrodkuję i oddam to, o czym wiem lub spodziewam się, że innym ode mnie przypadnie do gustu.

avuca: Idea bookcrossingu jest świetna, ale będzie dobrze funkcjonować tylko, jeśli zamiast "wezmę stare niepotrzebne książki" będziemy myśleć "wezmę to, co sam bym wybrał/a". No bez przesady, może są mili ludzie, którzy oddadzą lubiane książki, ale ja się do nich z pewnością nie zaliczam. Ale też uważam, że żeby bookcrossing działał, nie trzeba wcale oddawać tych książek,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Też uważam, że wynoszenie starych i bezwartościowych książek do bibliotek jest raczej niedźwiedzią przysługą. Biblioteki też mają ograniczoną przestrzeń (zwykle nie wszystkie zasoby są na półkach). Efekt jest taki, że to, co kurzyłoby się u kogoś na regale, zalega potem i porasta mchem w bibliotece. Dlatego warto się przed taką darowizną szczerze zastanowić, czy sami byśmy taką książkę chcieli wypożyczyć...
Bo nie wiem, jak wy, ale ja do biblioteki chodzę głównie po nowości (dzisiaj np. przyniosłam nieśmigane i pachnące drukiem "Ostatnie rozdanie" Myśliwskiego:). Kiedy wypożyczam coś starszego, to zwykle są to klasyki lub książki na rynku niedostępne, niewznawiane, ale wartościowe (takie, które chciałabym mieć, a nie te, które chciałabym wyrzucić).

Z bookcrossingu skorzystałam raz. Przyniosłam książki w miarę nowe i takie, które sama mogłabym wybrać. Niestety, dla siebie niewiele znalazłam, bo dostępne były głównie fantastyka i książki historyczne, czyli akurat to, czego nie czytam :))) Idea bookcrossingu jest świetna, ale będzie dobrze funkcjonować tylko, jeśli zamiast "wezmę stare niepotrzebne książki" będziemy myśleć "wezmę to, co sam bym wybrał/a".

Też uważam, że wynoszenie starych i bezwartościowych książek do bibliotek jest raczej niedźwiedzią przysługą. Biblioteki też mają ograniczoną przestrzeń (zwykle nie wszystkie zasoby są na półkach). Efekt jest taki, że to, co kurzyłoby się u kogoś na regale, zalega potem i porasta mchem w bibliotece. Dlatego warto się przed taką darowizną szczerze zastanowić, czy sami byśmy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Jarek:
Przy okazji tego tematu mam samonasuwające się pytanie: co właściwie można zrobić w naszym kraju z niechcianymi, często starymi, książkami? Mam ich obecnie ładnych parę dziesiątek, a jedyny pomysł mający jakiekolwiek szanse na realizację to... wyrzucenie ich na śmietnik.


I to jest najrozsądniejsze rozwiązanie. Jak czytam te zachęty, żeby biblioteki traktować jak śmietniki i zanosić do nich "niechciane, stare książki", to krew się we mnie burzy i nóż w kieszeni otwiera. Do biblioteki w darze zanoszę sporo, ale tylko te książki, które mi się podobały (95% to nowości) albo takie, które wiem, że będą popularne. Żadnej makulatury, która by zalegała na półkach. I jakoś wcale nie jestem zdziwiony ani zaskoczony _autentyczną_ wdzięcznością pani z biblioteki :)

Jarek:
Przy okazji tego tematu mam samonasuwające się pytanie: co właściwie można zrobić w naszym kraju z niechcianymi, często starymi, książkami? Mam ich obecnie ładnych parę dziesiątek, a jedyny pomysł mający jakiekolwiek szanse na realizację to... wyrzucenie ich na śmietnik.


I to jest najrozsądniejsze rozwiązanie. Jak czytam te zachęty, żeby biblioteki traktować jak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Jarek: Przy okazji tego tematu mam samonasuwające się pytanie: co właściwie można zrobić w naszym kraju z niechcianymi, często starymi, książkami? Mam ich obecnie ładnych parę dziesiątek, a jedyny pomysł mający jakiekolwiek szanse na realizację to... wyrzucenie ich na śmietnik.
Przykre, niestety...

Ja oddałam całą siatę książek do biblioteki i bardzo się ucieszyli!

Jarek: Przy okazji tego tematu mam samonasuwające się pytanie: co właściwie można zrobić w naszym kraju z niechcianymi, często starymi, książkami? Mam ich obecnie ładnych parę dziesiątek, a jedyny pomysł mający jakiekolwiek szanse na realizację to... wyrzucenie ich na śmietnik.
Przykre, niestety...

Ja oddałam całą siatę książek do biblioteki i bardzo się ucieszyli!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

A ja bardzo lubię bookcrossing, wszystko zależy od szczęścia, można trafić na fajne rzeczy, tylko trzeba często zaglądać. Ostatnio udało mi się wymienić dwa badziewia na dwa tomy Lalki, rocznik 1982. :D Wcześniej przygarnęłam w ten sposób parę kryminałów, coś historycznego też się czasem trafi.. grzech nie skorzystać!

A ja bardzo lubię bookcrossing, wszystko zależy od szczęścia, można trafić na fajne rzeczy, tylko trzeba często zaglądać. Ostatnio udało mi się wymienić dwa badziewia na dwa tomy Lalki, rocznik 1982. :D Wcześniej przygarnęłam w ten sposób parę kryminałów, coś historycznego też się czasem trafi.. grzech nie skorzystać!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post