Magia jest wszechobecna

LubimyCzytać LubimyCzytać
13.05.2019

Magiczne, mądre, wciągające, pełne nietuzinkowych bohaterów – takie są książki Kelly Barnhill. Serca polskich czytelników przed rokiem podbiła Luna, która wypiła księżyc. Teraz dołączają do niej: Ned, syn wiedźmy, i towarzyszka jego przygód – Áine. To nowa jakość w literaturze dziecięcej.

Magia jest wszechobecna

„Dziewczynka, która wypiła księżyc”, wydana na polskim rynku jako pierwsza książka tej autorki, szybko zyskała u nas rzeszę wielbicieli. Duzi i mali fani docenili wciągającą opowieść, poważne kwestie opisywane bez dydaktyzmu, poczucie humoru i oryginalny, barwny język.

Teraz nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazuje się kolejna powieść Barnhill, „Syn wiedźmy”. Śledzimy w niej losy tytułowego Neda, który wraz z bratem bliźniakiem Tamem wpadł do rzeki. Udało się uratować tylko jednego z malców, a zrozpaczona matka – wiedźma – zaszyła w ciele walczącego o życie Neda duszę zmarłego brata. Chłopiec wydobrzał, ale od czasu wypadku jest słaby, małomówny i powolny, a według całej wsi to nie on, a Tam powinien był przeżyć. Musi jednak odnaleźć w sobie siłę, gdy Król Bandytów przyjdzie zrabować magię, która jest pod opieką jego matki. Z kolei po drugiej stronie wielkiego lasu, w krainie Duuninu, mieszka córka tego króla, Áine. Jej mama, umierając, przepowiedziała, że dziewczynka uratuje „niewłaściwego chłopca”, a on ocali ją. Ned i Áine wkrótce się spotkają, ale czy będą umieli sobie zaufać, żeby powstrzymać zbliżający się kataklizm?

Baśń? Przygoda? Fantastyka?

Pomysł na „Dziewczynkę, która wypiła księżyc”, za którą pisarka w 2017 roku została uhonorowana Medalem Newbery’ego – nagrodą przyznawaną przez Stowarzyszenie Bibliotek Amerykańskich autorom najlepszych książek dla dzieci, powstał w głowie Kelly przypadkiem, podczas spóźnionej o piętnaście lat podróży poślubnej. „Syn wiedźmy” narodził się w trakcie górskiej wycieczki do Parku Narodowego Shenandoah, na którą zabrała swoje dzieci. Jej najmłodszy syn marudził, że nie da rady pokonać ostatnich kilku kilometrów pod górę, a ona nie miała siły go nieść. Zaczęła więc opowiadać mu baśń o chłopcu, który ukradł mamie magię. Podziałało, więc Barnhill postanowiła spisać tę historię, choć międzynarodowy sukces „Syna wiedźmy” kompletnie ją zaskoczył.

– To przecież taka mała, dziwna opowiastka. Myślałam, że tylko mnie się spodoba – mówiła skromnie w jednym z wywiadów. Jednak w tej powieści jest wszystko, co zapewniło Kelly Barnhill  sławę. Porywająca, miejscami nieco mroczna historia toczy się wartko, a autorka w świeży sposób łączy elementy znane z klasycznych baśni – występują tu mówiące kamienie, rozpuszczony młody władca, opiekujące się ludźmi dzikie zwierzęta – z motywami znanymi z literatury przygodowej i fantastyki. Jest tu i magia, ale – jak to u Barnhill – nie w formie efektownych fajerwerków i radosnych zaklęć, tylko mrocznej, niebezpiecznej siły. Każde jej użycie ma konsekwencje, a niekontrolowane czary mogą wywołać lawinę nieszczęść.

Magiczne moce

Nieprzypadkowo media nazywają Barnhill „najgorliwszą fantastką w zakonie Neila Gaimana”. Jednak zanim została światowej sławy pisarką, była sprzątaczką, sekretarką, barmanką, kelnerką. Grała na gitarze w kościele, pracowała w charakterze strażniczki w parku narodowym. Od osiemnastu lat jest szczęśliwą żoną architekta, zdobywającego kolejne nagrody za projekty domów rodzinnych – takich, jak ten, w którym mieszkają z trójką dzieci na przedmieściach Minnesoty. Bliscy i znajomi uwielbiają poczucie humoru Kelly i jej ciasta z owocami. Chociaż od momentu otrzymania Medalu Newbery’ego ma ona mniej czasu na życie prywatne, jej świat wypełnia pisanie. Jest dumna z tego, że zarabia na życie, wymyślając baśnie dla dzieci i dorosłych.

Chociaż ani czytelnicy, ani krytycy nie są zgodni, jak nazwać to, co pisze Kelly Barnhill. Czy to rzeczywiście baśnie? Czy raczej powieści fantasy albo historie z gatunku science fiction? A może wszystko naraz?

Ona również nie potrafi zakwalifikować swoich książek. Wie natomiast na pewno, że najbardziej lubi pisać dla dzieci, bo to najwdzięczniejsi czytelnicy. – Dostaję od nich cudowne listy. Jakiś maluch interesuje się, czy naprawdę można zamienić czyjś dom w ciasto albo jak nauczyć się latać. No i wszyscy chcą wiedzieć, czy widziałam kiedyś smoka, który mieści się w kieszeni. Oczywiście, że tak! – mówi Kelly i dodaje: – Magia jest wszechobecna, wystarczy się rozejrzeć.

Pisze więc dla dzieci o dzieciach w opałach, o ich mądrych opiekunach, wrogach bez wyobraźni, odpowiedzialności, trudnych wyborach i o magii. Sama też ma magiczne moce. Potrafi na przykład dotknąć czegoś gorącego i wcale się nie poparzyć: czary przydatne w kuchni, gdy trzeba odstawić garnek, a zapodzieje się ścierka. Najbardziej ceni sobie jednak inny czarodziejski dar: umie sprawić, by inni poczuli się dobrze. Osobiście dodałabym do tych magicznych umiejętności jeszcze jedną – Kelly Barnhill oczaruje każdego, kto sięgnie po jej książkę.

Anna Bugajska

Artykuł sponsorowany


komentarze [4]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
8_oclock  - awatar
8_oclock 22.05.2019 22:30
Czytelniczka

Czekam na kolejne książki!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Legeriusz  - awatar
Legeriusz 14.05.2019 23:21
Czytelnik

Przedmieścia Minnesoty, gdzie to? Iowa, czy Wisconsin? Chyba chodzi o Minneapolis, prawda?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Iwona  - awatar
Iwona 14.05.2019 09:21
Bibliotekarka

Czekam niecierpliwie na "Syna wiedźmy" :) „Dziewczynką, która wypiła księżyc” jestem zachwycona. Mam nadzieję, że będzie tak samo dobra.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 13.05.2019 15:36
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post