Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Heinz Wilhelm Guderian
Źródło: http://turtledove.wikia.com/wiki/Heinz_Guderian
4
7,8/10
Urodzony: 17.06.1888Zmarły: 14.05.1954
Uczestnik I wojny światowej, po jej zakończeniu walczył jako oficer Freikorpsów w państwach bałtyckich, stale awansował w okresie Republiki Weimarskiej ale jego kariera uległa wielkiemu przyśpieszeniu kiedy Hitler doszedł do władzy. Zostaje generałem w 1935 roku, w kampanii wrześniowej i pierwszej fazie kampanii francuskiej dowodzi korpusem pancernym, w drugiej fazie walk we Francji i w ZSRS pod jego dowództwem znajdowała się już grupa (armia) pancerna. Zwolniony przez Hitlera w 1941r., po niepowodzeniu pod Moskwą, wraca do armii w 1943r. na bezpośredni rozkaz Fuehrera najpierw jako Generalny Inspektor Broni Pancernej, a następnie szef OKH. Ponownie zwolniony ze stanowiska w marcu 1945r., zwolniony z odpowiedzialności za zbrodnie niemieckie w II wojnie światowej, umiera w 1954r. w RFN.http://
7,8/10średnia ocena książek autora
242 przeczytało książki autora
463 chce przeczytać książki autora
8fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Achtung Panzer! Uwaga czołgi! Heinz Wilhelm Guderian
7,6
Achtung Panzer! uchodzi za jedno z najważniejszych dzieł w teorii wojskowości XX w. Nie ulega wątpliwości, że wyłożone na stronach tej książki tezy miały niebagatelny wpływ na zmagania na polach bitew okresu II wojny światowej i reszty XX w. Celem książki było przekonanie będących jeszcze pod wpływem krwawych zmagań wielkiej wojny lat 1914-1918 co do wyższości nowych rodzajów sił zbrojnych takich jak czołgi czy samoloty. To właśnie czołgi, przy wsparciu pozostałych wojsk, za pomocą zmasowanych
i głębokich ataków na tyły nieprzyjaciela miały przynieść szybkie
i efektowne zwycięstwo w zbliżającej się wojnie.
Polskie wydanie książki rozpoczyna wstęp którego autorem jest Krzysztof Fudalej. Oprócz krótkiego rysu biograficznego Heinza Guderiana czy też okoliczności napisania przez niego książki Achtung Panzer! znalazły się tam również sylwetki innych teoretyków wojskowych, którzy przyczynili się do rozwoju broni pancernej i zmotoryzowanej przede wszystkim w Niemczech, Anglii, Francji czy też Austrii. Jest on dość obszerny jednak nie uważam by był zanadto rozbudowany. Ważniejsze jest natomiast to, że można odnieść wrażenie jakoby autor umniejszył w nim rolę samego Guderiana w rozwoju wojsk "szybkich", przynajmniej w latach 20 XX w. Czy słusznie? Sądzę, że jego zamierzeniem było raczej przedstawienie innych "ojców" nowego rodzaju wojsk. W trakcie czytania już właściwej lektury także można spotkać krótkie przypisy Pana Fudaleja opisujące czy to konkretne sylwetki czy też wyjaśniające pewne niejasności co można zaliczyć na plus.
Samo dzieło Guderiana zostało bardzo dobrze rozplanowane. W pierwszej części dokonał analizy wybranych bitew I wojny światowej. Ich wybór był nieprzypadkowy, gdyż wybrał je w celu udowodnienia swoich konkretnych tez, jak np. zmierzch jednostek kawalerii, nieprzewidywalność broni chemicznej, ogromny potencjał dopiero co "raczkujących" czołgów oraz zaczątki nowej doktryny zmasowanego uderzenia. W kolejnej części przedstawił rozwój broni pancernej
w najważniejszych ówcześnie państwach Europy, by na końcu zobrazować także sytuację w Niemczech, które w momencie pisania książki zdążyły już odrzucić ograniczenia Traktatu Wersalskiego. Książkę kończą rozważania nad przyszłymi działaniami wojennymi. Są one niczym innym jak podstawowymi wytycznymi dotyczącymi współpracy wojsk pancernych, lotnictwa, oddziałów zmechanizowanych i zmotoryzowanych, artylerii oraz zwykłej piechoty, w celu szybkiego zwycięstwa nad przeciwnikiem czyli tym co nazywamy wojną błyskawiczną. Rozważania te na nasze nieszczęście, w niedługim czasie okazały się być bolesną rzeczywistością, a w większości krajów, takze u nas przeszły bez większego zainteresowania.
Książka Heinza Guderiana to solidne dzieło teoretyki wojskowej i jakże wyjątkowe przez fakt, że zostało opracowane na podstawie doświadczeń
i analizy przebiegu wcześniejszego wielkiego konfliktu, tak odmiennego od następnego. Mimo, iż w niektórych miejscach Guderian wykazał się stronniczością, jak w przypadku odpowiedzialności za wybuch I wojny światowej, czy też pominął pewne istotne fakty, jak istnienie do początków lat 30 tajnej współpracy wojskowej ze Związkiem Radzieckim książka nie traci na wartości i jest obowiązkową pozycją dla każdego miłośnika teoretyki wojskowej XX w., czołgów jak również II wojny światowej, gdyż warto samemu przekonać się do jak trafnych wniosków doszedł Guderian.
Achtung Panzer! Uwaga czołgi! Heinz Wilhelm Guderian
7,6
(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)
Poradnik dla początkującego autora-militarysty.
Część piąta: Vier Panzersoldaten und kein Hund
Hubert Przybylski
Trochę czasu od ostatniej części poradnika minęło, ale to nie znaczy, że przerwałem ten projekt. Skądże znowu. Po prostu czekałem na coś na tyle epokowego, żeby warto było to Wam przedstawić. I się doczekałem. Po ponad siedemdziesięciu latach od pierwszego wydania w Rzeszy Niemieckiej (rok 1937) i trzydziestu od pierwszego oficjalnego wydania anglojęzycznego (1992),nakładem Instytutu Wydawniczego ERICA oraz Wydawnictwa Tetragon ukazało się pierwsze polskie wydanie książki-legendy, „Achtung - Panzer!” Heinza Guderiana.
Pierwszy tytuł tego opracowania brzmiał „Achtung – Panzer! Die Entwicklung der Panzerwaffe, ihre Kampftaktik und ihre operativen”, czyli w moim absolutnie nieprofesjonalnym tłumaczeniu „Uwaga – Czołgi! Rozwój broni pancernej, taktyka jej użycia na polu walki i jej możliwości operacyjne”. I właśnie z tego pierwszego tytułu można najpełniej zrozumieć, o czym jest książka. To swoiste podsumowanie wszystkich wydanych przez Guderiana przed 1937 rokiem artykułów, prac, opracowań oraz głoszonych przez niego wykładów i odczytów na temat wojsk pancernych. Przy czym Autor nie poprzestaje na samych tylko wnioskach, do których doszedł w ciągu kilkunastu lat swojej pracy, a do przedstawiania swojego punktu widzenia zabiera się nad wyraz merytorycznie i w sposób dobrze przemyślany. W pierwszej połowie książki zapoznaje nas z okolicznościami powstania wojny pozycyjnej i późniejszych prób zmiany sytuacji na froncie przy pomocy tradycyjnych i nowoczesnych (w tamtym okresie) środków bojowych i rodzajów, aby przejść do powstania czołgów i ich wykorzystania ich na froncie zachodnim. Guderianowi nie wystarcza samo tylko opisanie faktów – przy każdej okazji stara się pokazać, jak zmieniłaby się sytuacja, gdyby w odpowiedni sposób użyto do walk czołgów oraz jakie cechy powinny mieć czołgi, żeby mieć szansę działania w takich, a nie innych warunkach. Guderian bardzo wyraźnie widzi słabości czołgów, które bez współdziałania z lotnictwem i postępującą w ślad za nimi piechotą nigdy nie będą w stanie zwyciężyć.
A o tym, jak właściwie powinna wyglądać taka współpraca, jak powinny być zbudowane przyszłe jednostki pancerne (absolutnie nie z samych czołgów),jak należy szkolić żołnierzy-pancerniaków, a jak piechotę, artylerzystów i lotników współpracujących z czołgami, traktuje druga część opracowania. I trzeba przyznać, że poza kilkoma wpadkami (do których zaraz wrócę),Guderian napisał ją naprawdę świetnie. Mało tego, jest ona na tyle aktualna, że przeważająca większość zawartych w niej teorii, po wprowadzeniu poprawek związanych z rozwojem techniki, wciąż znajduje zastosowanie w praktyce. Dowódcy amerykańscy biorący udział w obu wojnach w Zatoce, wskazując postacie historyczne, które w największej mierze przyczyniły się do obecnych sukcesów amerykańskich wojsk, wymieniają przeważnie dwa nazwiska: Guderiana i Rommla. I to chyba największa zaleta tej książki.
Ktoś mógłby się spytać: Skoro ta książka jest tak legendarna, to dlaczego trzeba było czekać na jej wydanie tak długo? Cóż… Guderian, pisząc tę książkę w połowie lat trzydziestych XX wieku, był zagorzałym nazistą. Może nie widać tego aż tak wyraźnie w pisanych po wojnie „Wspomnieniach żołnierza” (nie ma co ukrywać, że oprócz talentów dowódczych i „pancerniackich” miał też dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy - jak chyba każdy karierowicz),ale tutaj napotykamy na tego dowody przynajmniej raz na kilka, kilkanaście stron. Zwłaszcza w drugiej części opracowania, w której dość solidnie „kadzi” ówczesnemu przywódcy niemieckiego narodu, niejakiemu Adolfowi H.
I to jest kolejny argument za tym, żeby przeczytać tę książkę. Pomijając jej walory historyczno-militarne, pozwala ona na bardzo dobre poznanie samego Guderiana. Takiego, jakim był naprawdę, kiedy jeszcze nie czuł na sobie presji spowodowanej rozgrywającymi się wokół powojennymi procesami niemieckich dowódców, jego - do niedawna – kolegów.
Także to, na których specjalistów powołuje się w swojej książce Guderian, sporo o nim mówi. Na pierwszym miejscu są dwaj Brytyjczycy: J.F.C. Fuller i B. H. Liddell Hart (najpierw „kapitan”, później „sir”). Pierwszy był w latach trzydziestych aktywnym członkiem Brytyjskiej Unii Faszystów, na drugim przez długie lata ciążyły zarzuty nawet jeśli nie o współpracę, to przynajmniej o sympatyzowanie z Niemcami. Natomiast Niemcem, na którego najczęściej powołuje się Guderian, wcale nie jest Ernst Volckheim – który przed wojną był nieporównanie bardziej od Guderiana znanym i uważanym w świecie teoretykiem i propagatorem broni pancernej i ogólnie mechanizacji armii. O nie. Guderian, w ogóle nie zauważa istnienia innych niż on sam specjalistów od czołgów (co widać zwłaszcza we „Wspomnieniach żołnierza”). Poza jednym małym wyjątkiem. Swojego wieloletniego przełożonego – generała Oswalda Lutza. Naprawdę, ta książka obala wiele mitów, które narosły na postaci Guderiana za sprawą jego zachodnich propagatorów, albo w które oblekł się sam. Bo to też trzeba Guderianowi przyznać nawet dziś – miał zdolność do niesamowicie skutecznej autopromocji.
Guderianowi zdarzyło się też kilka razy pomylić. Najbardziej w kwestii zaopatrzenia. Co prawda zauważa on problemy związane z niedostatkiem surowców, zwłaszcza paliw i kauczuku, które były w tamtym okresie w Niemczech co najmniej niewystarczające. W tym jak najbardziej się miał rację. Ale na tym, że adorując Hitlera twierdził, że pod tak światłym kierownictwem Niemcy szybko (wg. niego - w ciągu roku) przezwyciężą wszelkie trudności zaopatrzeniowe, to ździebko się przejechał. Co zresztą potwierdziły wydarzenia następnych kilku lat.
Wspomnieć należy w tym momencie o świetnej pracy pana Krzysztofa Fudaleja, który nie tylko książkę przetłumaczył, ale z pełnym znawstwem tematu obdarzył ją także szerokim wstępem i licznymi komentarzami. Dzięki jego wysiłkowi opracowanie jeszcze bardziej nabrało na wartości i za to należą mu się brawa.
Natomiast brawa absolutnie nie należą się osobom odpowiedzialnym za techniczną stronę opracowania. Może sytuacja nie jest tak tragiczna jak w przypadku „U-bootów II wojny światowej” Perepeczki, ale i tak jest bardzo źle. To, że wreszcie mapki, tabelki i zdjęcia są z grubsza tam gdzie powinny i że nie ma w tekście błędów ortograficznych (no, prawie nie ma – np. „świerza” ze strony 220),to bezsprzecznie poprawa. Ale do diaska - nie można robić korekty tekstu wyłącznie li tylko korzystając z „wordowego słowniczka”! Taki „słowniczek” nie pokaże brakujących słów (naprawdę, zdanie, w którym znika słówko „bez” lub „nie”, potrafi sporo namieszać w tekście),zmienionych liter w wyrazach (np. „ą” na „a” - przynajmniej dopóki będą one poprawne ortograficznie),ani nawet interpunkcji. Pod tym względem książka po prostu „leży” i choć są fragmenty, które czyta się szybko, łatwo i przyjemnie, to po nich przychodzą takie, w których trzeba się zastanawiać dosłownie nad sensem każdego akapitu. Dotyczy to zwłaszcza pierwszej połowy książki i ostatnich kilkudziesięciu jej stron. Taka sytuacja jest po prostu niedopuszczalna. Na szczęście, pomimo usilnych starań, korekcie nie udało się zabić tej książki.
Samemu Guderianowi daję 7/10, bo jednak do nazizmu, tak jak i innych zbrodniczych „izmów” odczuwam nielichy wstręt. „Achtung – Panzer!” sama w sobie może nie była pozycją wybitną, ale dzięki wysiłkowi i pracy pana Fudaleja taką się stała. Za to dodaję książce kolejne 3 punkty, ale że za korektę zabieram 2, więc ocena końcowa to 8/10. Książkę gorąco polecam wszystkim marzącym o karierze pisarza-militarysty, wszystkim historykom wojskowości i takim jak ja, domorosłym strategosom. I także graczom komputerowym. Dzięki niej, „Panzer Corps” ukończyłem bez straty żadnego oddziału ;)